[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rano w jej łóżku, pośród jedwabnej pościeli i zapachu jej
perfum...
- Jake?
Przełknął głośno ślinę.
- Tak, skarbie. Czy ty jesteś pewna tego, że... Jesteś pewna?
- Jestem pewna - odpowiedziała po prostu. - Ale może ty się
rozmyśliłeś...
Jake roześmiał się, choć w tym śmiechu niewiele było
wesołości. Drżącymi rękami pozbył się reszty ubrania i wsunął
pomiędzy jej rozchylone uda. Jakaś część jego świadomości
nadal domagała się, aby wciąż na nią patrzeć: na jej pokryte
plamami słonecznego światła i cienia ciało o pełnych,
sprężystych piersiach, wąskie wcięcie talii i lekki wzgórek
brzucha. Gdy ujrzał gęstwinę ciemnozłotych, drobnych loczków
pomiędzy gładkimi udami, poczuł prawie łzy w oczach. Była tak
doskonała. I taka inna niż te kościste modelki w magazynach.
RS
115
Zasługiwała na to, żeby dać jej rozkosz, i skoro nie mógł
ofiarować jej niczego więcej, podaruje jej chociaż to.
Powoli i umiejętnie doprowadził ją do szczytu seksualnego
pragnienia. Pieścił ją rękami, ustami, językiem. W chwili kiedy
wreszcie jego nabrzmiała do ostateczności męskość znalazła się
u wrót jej kobiecości, był bliski utraty zmysłów.
Zanim zorientował się, że Priss jest dziewicą, było za pózno.
Niezdolny już do wycofania się, natarł z całej siły. Potem
znowu i znowu. W końcu zadrżał i opadł bezwładnie, wtulając
głowę w zagłębienie jej szyi. Ze wszystkich sił starał się
oprzytomnieć po tym jedynym i tak wiele znaczącym
doświadczeniu w swoim życiu.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - wyszeptał ochryple, gdy
odzyskał zdolność wydawania głosu.
Priss nie mogła udawać, że nie wie, o czym on mówi. Na
pewno słyszał jej krzyk, kiedy to się stało. Kiedyś czytała, że
mężczyzna zawsze to rozpozna, ale inni znawcy tematu sądzili,
że nie zawsze.
- Nie sądziłam, że to ma jakieś znaczenie - odpowiedziała.
Jake zsunął się z niej i leżał na brzuchu, z głową opartą na
złożonych ramionach. Nic nie mówił. Priss sięgnęła po koszulę i
narzuciła ją na jego nagie ciało. Gdzieś blisko zaskrzeczała
żaba. Na krzewie bawełny wylądowało stado wron, by po chwili
odlecieć z głośnym krakaniem. Nie słyszała żadnego z tych
dzwięków.
Próbując znalezć jakąś wskazówkę, jakiś znak, co było złe,
przyglądała się Jake'owi rozciągniętemu obok niej na trawie. Od
pasa w górę jego ciało było brązowe i gładkie, poza kępkami
włosów pod pachami. Od pasa w dół było blade i gęsto
obrośnięte. Ciekawe połączenie, pomyślała.
- Jake? Czy stało się coś złego?
Zdawała sobie sprawę, że mogła być do niczego jako
kochanka, ale on chyba rozumie, że do tego też trzeba trochę
RS
116
praktyki. Następnym razem na pewno będzie lepiej. Będzie się
tak starała, że niedługo go zadziwi.
Jake obrócił się i spojrzał jej prosto w twarz.
- To chyba jasne, do diabła, co się stało. Okłamałaś mnie!
Priss usiadła i popatrzyła mu prosto w oczy.
- Ja wcale nie... No dobrze, może nie powiedziałam prawdy,
ale to nie powinno cię obchodzić.
No pewnie, tylko specjalne testy mogłyby wykazać, że to jest
płodny dzień. Poza tym on założył prezerwatywę.
- I ty mi mówisz, że to nie jest problem? Posłuchaj, skarbie,
jeśli pilnowałaś swojej cnoty aż do tej pory, to dlaczego teraz ją
straciłaś? A jeśli zdecydowałaś sieją stracić, to chciałbym
wiedzieć, dlaczego akurat ze mną. Co, do diabła, chciałaś tym
sobie załatwić?
Słyszała, jakim tonem wymówił wyraz skarbie". Nie
będziesz do mnie zwracał się takim tonem, mój panie,
postanowiła.
- Nie sądzę, aby to powinno cię interesować. Poza tym.
czytałam w pewnym piśmie, że mężczyzna nie może być
pewien, czy kobieta była dziewicą, poza nielicznymi
przypadkami...
- Bądz spokojna! Ja jestem pewien! A jeśli liczyłaś, że mnie
na to złapiesz, to przypominam, że od początku znałaś moje
zdanie na temat związków z kobietami. Nic na dłuższą metę!
- To wspaniale. Zwietnie. Bo ja też tak myślałam! A nawet
jeśli nie, to na pewno bym tego tak... na pewno nie tak...
Czołgając się na czworakach, pozbierała swoje rozrzucone
rzeczy i zaczęła się ubierać, nie ważąc się spojrzeć w jego
stronę. Miała nadzieję, że on na nią nie patrzy. Niechby dał
nurka do tego przeklętego strumienia, który ma tylko pół metra
głębokości, ale jak ktoś bardzo chce...
O Boże, to nie tak! To wszystko miało być całkiem inaczej!
Wepchnęła bose stopy w buty z cholewami, wkładając
skarpetki do kieszeni spodni.
RS
117
- No, chodz tu, koniku - mruknęła ponuro. Pozostało jej liczyć
na to, że owo stworzenie więcej wie o jezdzie konnej niż ona
sama. Trzymała wodze jedną ręką i próbowała sobie
przypomnieć, z której strony się wsiada.
Chyba z prawej.
Wyglądało na to, że tak, ponieważ klacz nie protestowała.
Przesuwając siedzeniem po siodle w przód i w tył Priss zdołała
nakłonić zwierzę do leniwego kłusa.
Jake patrzył za oddalającą się Priss przez jakiś czas. Pewnie
wróci do domu pogryziona przez gzy, ale to już najmniejszy
problem.
I pomyśleć tylko! Pewnie liczyła, że on się z nią ożeni tylko
dlatego, że oddała mu swoje dziewictwo!
Oddała? Nie! Zmusiła go, by ją rozdziewiczył.
Ma dwadzieścia dziewięć lat. %7ładna kobieta nie upilnuje
swojej cnoty tak długo, chyba że coś z nią jest nie tak.
Może z Priss było coś nie tak, ale jemu się podobała.
Fascynował go zapał, z jakim wzięła się do wszystkiego:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]