They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wielka księżna rzeczywiście umarła z godnością, chociaż nie stało się to za
sprawą ręki zamachowca. Umierała długo i w wielkim cierpieniu, zaatakowana
przez raka, chorobę, na którą nie było ratunku.
Teraz, patrząc na Pierre'a, Zaza zapytała:
 Czy Paryżanie są naprawdę tak zastraszeni, jak wczoraj mówili ci
mężczyzni?
 Rzeczywiście, można zauważyć pewne objawy paniki  odrzekł Pierre
 a policja i rząd też w jakimś sensie jej ulegają.
 Czy wiele było zamachów od czasu stracenia Emila Henry?
 Dwa wybuchy były w marcu  odrzekł Pierre  i jeden z anarchistów
wyleciał w powietrze podczas próby zdetonowania ładunku w kościele Zw.
Magdaleny.
 Można by powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość!  zawołała
Zaza.  Jak mógł się dopuścić zamachu na kościół! Trudno uwierzyć, aby
chodziło mu o wymierzenie ciosu w burżuazję.
 Jeśli dłużej będziemy rozmawiać o bombach i zamachach  zauważył
Pierre  zaczniesz się naprawdę obawiać o swoje bezpieczeństwo. Ale
ponieważ jak mi wiadomo, nie masz nic wspólnego ani z rodziną królewską,
ani z burżuazją, możesz być, najdroższa, zupełnie spokojna.
Zaza ciekawa była, co by powiedział, gdyby znał prawdę. Jednak
uśmiechnęła się tylko i wtedy Pierre dodał:
 %7ładen normalny mężczyzna nie mógłby zranić kogoś tak pięknego jak ty.
Poza tym chciałbym cię zapewnić, iż w razie potrzeby, potrafię cię obronić.
Skończyli jeść lunch i Pierre oparłszy ręce na stole wpatrywał się w twarz
Zazy.
 Chciałbym tak na ciebie patrzeć i patrzeć bez końca. Uwielbiam sposób,
w jaki się uśmiechasz, i drżenie powiek, kiedy się rumienisz. Wyglądasz wtedy
tak zniewalająco i tak nieziemsko pięknie, że za każdym razem, gdy to widzę,
czuję, iż coraz bardziej cię kocham.
Zaza bezradnie rozłożyła ręce.
 Jak to się stało? Jak mogliśmy... to poczuć... tak szybko?
 Dla zakochanych czas nie ma znaczenia  odrzekł Pierre.  Miłość
przychodzi w jednej chwili jak błyskawica czy strzała wypuszczona z łuku
Kupidyna, która bezbłędnie trafia w czyjeś serce.  Uśmiechnął się i dodał: 
To właśnie przytrafiło mi się wczoraj, kiedy ujrzałem twoją. twarz w oknie
wagonu. To było ucieleśnienie wszystkich moich ideałów i wyobrażeń o
pięknie i poezji.
 A co właściwie tam robiłeś?  zapytała Zaza.  Jakoś wcześniej nie
przyszło mi do głowy, aby cię o to zapytać.
 To proste  odparł.  Byłem w tym drugim pociągu, który uderzył w
twój. Teraz uważam, że to Amor podjął tak dramatyczną decyzję, aby nas ze
sobą połączyć.
 Bardzo kosztowną dla kolei!  zauważyła ze śmiechem Zaza.
 Ale wspaniałą dla nas  odrzekł Pierre.
Nie mówił już nic więcej, tylko znowu patrzył na nią z uwielbieniem, aż w
końcu Zaza zasłoniła się przed nim rękami.
 Jeśli będziesz tak na mnie patrzył  powiedziała  dostrzeżesz zbyt
dużo wad, rozczarujesz się, a ja będę musiała odejść i nigdy już więcej ciebie
nie zobaczę.
 Jeśli to zrobisz  rzekł Pierre  co stałoby się; ze mną?
W jego głosie było coś, czego Zaza nie zrozumiała. Po chwili z wahaniem,
jakby słowa z trudem przechodziły jej przez gardło, cicho odezwała się:
 Chciałabym dłużej tu zostać i rozmawiać z tobą, ale myślę, że
powinniśmy już wracać.
 Dlaczego?
 Martwię się o stryja.
 Jestem pewien, że potrafi być szczęśliwy be ciebie. Poza tym nie sądzę,
aby chociaż przez sekund potrzebował ciebie bardziej niż ja.  Pierre
wyciągnął ręce w stronę Zazy.  Tak bardzo cię pragnę! Czyżbyś w głębi
serca nie czuła, że jesteśmy dla siebie stworzeni?  Wahała się chwilę, po
czym wsunąwszy ręce w jego dłonie, mocno je ścisnęła.  Odpowiedz mi 
nalegał Pierre.
 Kocham... cię!  wyszeptała Zaza  chociaż wciąż nie mogę uwierzyć,
że to naprawdę się wydarzyło.
 I będziesz moja, tak jak tego pragnę?
Przez ułamek sekundy Zaza pomyślała o swoim ojcu i swojej pozycji jako
księżniczki Marie-Celeste. Ale już po chwili zapomniała o wszystkim. Była
świadoma jedynie przebiegających przez jej ciało cudownych prądów,
ponieważ on jej dotykał, ponieważ czuła jego wzrok na swoich ustach tak
sugestywny, jakby ją już całował.
A on wciąż czekał na to, co powie, i po chwili Zaza powiedziała ledwie
dosłyszalnym szeptem:
 Jestem... twoja.
Ujrzała błysk szczęścia w jego oczach i twarz nagle mu pojaśniała.
 O mój skarbie, moja ukochana!  rzekł.  Tak bardzo chciałem to
usłyszeć. Wiem, że jesteś moja i jestem pewien, że w dziesiątkach innych
wcieleń już od początku świata należałaś do mnie. Tak bardzo pragnę, abyś i ty
była tego pewna.
 Ja jestem... pewna  szepnęła Zaza.  Ale to wszystko wcale nie jest
takie... proste.
Jej myśli plątały się i nie bardzo wiedziała, czego on tak naprawdę od niej
żąda. Jednak przez cały czas gdzieś w podświadomości tkwiło w niej
przekonanie o istnieniu leżącej między nimi bariery urodzenia i klasy
społecznej.
Była księżniczką, wychowaną w przeświadczeniu, że różni się od zwykłych
ludzi, że ma inne niż oni prawa i inne też obowiązki.
Jedna z zasadniczych różnic pomiędzy nią i dziewczętami w jej wieku
polegała na tym, iż ona, dla dobra kraju, musi wyjść za maż za człowieka,
którego dla niej wybrano; one natomiast za tego, którego kochają. W jej życiu
nie było miejsca na miłość. Chyba że po ślubie zakocha się we własnym mężu i
zdobędzie jego wzajemność.
Zaza wiedziała, iż czasami się to zdarzało. Jej rodzice byli ze sobą
szczęśliwi. Kiedy Zaza stała się na tyle dorosła, aby myśleć o nich nie jak o
rodzicach, ale po prostu jak o zwykłych ludziach, z łatwością dostrzegła, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl