[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złego nie zrobiłam!
Czy zrobiłam& ?
Czy wyciągnęłam wnioski? Nie słyszałam wszystkiego, co mówił do Aimee. Tylko
strzępy. Przeprosił za sobotę. Powiedział, że to się już nie powtórzy. Ale czy to miało
wystarczyć? Nie wiedziałam. W tym problem, nie wiedziałam.
Nie wiem, jak długo trwało, zanim zebrałam się na odwagę i powoli weszłam po
schodach. Spodziewałam się, że drzwi do sypialni będą zamknięte, ale nie.
To drugi pokój był zamknięty. Ruszyłam w stronę drzwi, żeby zapukać, ale
zatrzymałam się i zamarłam, sparaliżowana brakiem decyzji. Stałam przed drzwiami z
rękami skrzyżowanymi na piersi, ale nie wiedziałam, co powiedzieć, jak już zapukam,
a on mnie wpuści. Wciąż tliły się we mnie iskierki gniewu, zmieszane ze wstydem i
poczuciem zagubienia.
Nasłuchiwałam ruchu zza drzwi i raz mi się wydawało, że usłyszałam kroki.
Zastygłam, oczekując, że otworzy, ale po chwili zrozumiałam, że to się nie wydarzy.
Zagryzłam dolną wargę, zamknęłam oczy i postałam tak jeszcze chwilę, bo naprawdę
nie miałam pomysłu, co dalej, a potem wróciłam do sypialni i wlazłam do łóżka.
Zajęłam swoje miejsce i czekałam, wpatrzona w zegarek na stoliku nocnym. Minuty
mijały i w końcu się położyłam, twarzą do otwartych drzwi. Wszystko było nie tak. To,
że leżałam sama w jego łóżku, wściekła na niego, a on na mnie.
Przełknęłam ślinę, ale gula z gardła nie chciała zniknąć, a jak następnym razem
zamrugałam, rzęsy mi zwilgotniały. I policzki też. Wzięłam jego poduszkę, przytuliłam
do piersi i zamknęłam oczy. Czułam się całkiem pusta, kiedy tak leżałam i
zastanawiałam się, jak to się stało, że nagle wszystko się tak popsuło i co mam zrobić,
żeby to naprawić.
W końcu wszystkie myśli zlały się w jedną i zasnęłam. Zniło mi się, że chodzę po
domu i wołam Jaxa, ale jego nigdzie nie ma i nie zwraca na mnie uwagi. Jak ten sen się
skończył, śniło mi się, że mnie dotyka, głaszcze po głowie i delikatnie wkłada mi
włosy za uszy. Potem czułam jego usta na policzku.
To było tak rzeczywiste, że kiedy się obudziłam, z przekrwionymi oczami,
wydawało mi się, że leży obok mnie. %7łe miejsce obok nie będzie zimne. Ale było.
Wciąż przyciskałam do piersi poduszkę, a Jaxa nie było.
Nie chciało mi się wstawać.
Wydawało mi się, że spałam tylko kilka minut i piekły mnie oczy, a w gardle i ustach
miałam całkiem sucho. Bolało mnie w skroniach. Od razu zaczęłam myśleć o tym, co
się stało i o tej akcji z Aimee. W dziennym świetle bez trudu mogłam przyznać, że Jax
miał rację. Nie miałam doświadczenia w takich sprawach. Nie rozumiałam różnic
pomiędzy konkretnymi typami związków. Nie z autopsji. Wiedziałam tylko tyle, ile
podejrzałam u przyjaciół.
Miał rację w tylu sprawach.
W sobotę miałam prawo się na niego wściec, ale też nie dałam mu szansy na
wyjaśnienia, a teraz przeprosił. Nie miał wpływu na Aimee. Przecież jej nie zapraszał.
Mocniej objęłam poduszkę.
Teraz, kiedy już nie byłam wściekła, przyznawałam, że nie słyszałam wszystkiego,
co powiedział. Naprawdę o tym wiedziałam. Tyle, że nie robił dość, żeby ją
powstrzymać. Ale nie zrobił też nic złego.
Wczoraj się za mną wstawił.
Przeprosił i powiedział, że czuje się jak gówno.
Wyjaśnił wszystko.
Musiałam z nim porozmawiać bez wrzasków, bez histerii i słuchając, co mówi.
Puściłam poduszkę, wyszłam z łóżka i przeszłam na bosaka na korytarz. Drzwi do
pokoju były otwarte, a jego nie było. Poszłam do schodów, zeszłam na dół i przeszłam
przez cichy salon do kuchni.
Tu też go nie było.
Serce zaczęło mi szybciej bić i trochę mnie zemdliło. Rozglądałam się. Gdzie on
jest? Dom nie był na tyle duży, żebym mogła go nie znalezć. Podeszłam do okna,
odsunęłam białe zasłonki i wyjrzałam spomiędzy listewek żaluzji. Z zapartym tchem
rozejrzałam się po parkingu. Raz, a potem drugi. Nie było jego pick-upa.
Nie było.
Jax zniknął.
Rozdział 12
Nie wiedziałam ani co robić, ani co myśleć.
Jax wyszedł bez słowa. Nie zostawił kartki ani nie nagrał się na pocztę głosową. Po
prostu poszedł, nie budząc mnie i chociaż nie było to może nic strasznego, bardzo mnie
zasmuciło.
Usiadłam na brzegu kanapy i przypomniałam sobie, co powiedział. %7łe nie może
uwierzyć, jak go oceniam i że wcale go nie znam.
Wbiłam paznokcie w skórę dłoni. Był naprawdę wściekły. Poszedł taki wściekły
spać. Czy co tam robił w swojej dodatkowej sypialni. Wcześniej powiedział parę
głupot. Wiedziałam, że niektórych słów nie da się cofnąć ani zapomnieć.
Czy to już był ten moment?
Tak to się miało skończyć?
O mój Boże.
A jeśli chciał, żeby już mnie tu nie było, kiedy wróci? A ja byłam, siedziałam na
kanapie, cały czas w jego podkoszulku, jak głupia. To przecież możliwe. Był wściekły,
bo sugerowałam, że cały czas się bzyka z Aimee.
Zerwałam się i drżącymi rękami odgarnęłam włosy z twarzy. Jax był miły.
Naprawdę. Nie chciał robić sceny. Cały czas był przyjazny dla Aimee, dopóki nie
zaczęła mnie wyzywać. Tak, pewnie wolałby, żebym sobie poszła.
Boże, on mnie bronił, a ja byłam taka& durna.
Weszłam na górę, zdjęłam jego podkoszulek i rzuciłam na łóżko. Szybko się
ubrałam, związałam włosy w niestaranny koczek i spakowałam torbę.
Zapięłam ją, choć rzeczy się z niej wylewały, ale potem na chwilę się zatrzymałam,
bo jakiś głosik w głowie mi mówił, żebym zwolniła i się zastanowiła, bo może
przesadzam. A jednak za bardzo się bałam, że wolałby, żeby mnie tu nie było, jak
wróci.
Już miałam wychodzić, ale jeszcze się cofnęłam po ten podkoszulek, w którym
spałam. Potem złapałam torebkę i wyszłam.
Myślałam o tylu rzeczach naraz, że początkowo się nie zorientowałam, dokąd jadę.
Dopiero potem rozpoznałam, dokąd wiedzie mnie podświadomość.
Do domu mamy.
Nawet nie wiem, jak tam dotarłam, w ogóle nie pamiętam jazdy. W domu było cicho
i cieplej niż zwykle, bo od dawna nie włączałam klimatyzacji. Rzuciłam torbę na
kanapę i wyjęłam komórkę.
%7ładnych wiadomości ani telefonów. Nie wiem dlaczego, ale na coś liczyłam. Serce
waliło mi jak młotem, w żołądku mnie ściskało i zaczęłam dzwonić do Teresy, bo
czułam, że muszę z kimś porozmawiać, ale przecież ona nie znała Jaxa.
Kilka razy okrążyłam kanapę i znalazłam na liście kontaktów Roxy. Odebrała po
trzecim dzwonku.
Cześć powiedziała zaspanym głosem.
Wzdrygnęłam się.
Przepraszam! Jeszcze wcześnie, prawda? Oddzwonię!
Spoko! Odchrząknęła. Wszystko dobrze?
Odruchowo prawie powiedziałam, że tak.
Nie.
Coś z twoją mamą albo Clyde em? Już nie była ani trochę zaspana.
Nie! Chodzi o to, że& Oblizałam usta. Chyba zerwaliśmy z Jaxem.
Po sekundzie milczenia pisnęła:
Co?!
Opadłam na kanapę.
Byliśmy razem. Chyba. Bo nie nazwaliśmy się chłopakiem i dziewczyną i nie
było żadnej rozmowy na początek chodzenia&
Dziewczyno, nie ma takiej rozmowy! Ludzie po prostu są razem i już. Wy
zdecydowanie byliście.
Mówił, że jest moim facetem, więc raczej tak, ale wczoraj& Zamilkłam i znów
mnie zemdliło. Nie wiem. Wyszedł.
Jak to wyszedł?
Mdlące uczucie wędrowało w górę, do piersi.
Jak się obudziłam, już go nie było i nie spał ze mną.
Gdzie ty w ogóle jesteś? spytała nagle.
W domu.
U niego?
Nie. U mamy. Nie mogłam tam siedzieć. Nawet nie wiem, czy chciałby, żebym tam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]