They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chyba trudno jest utrzymać w tajemnicy coś takiego jak mieszkanie z drugim mężczyzną.
- Często ludzie trzymają takie sprawy w tajemnicy. Ja byłem naiwny. Właściwie bardzo chciałem ci o tym
powiedzieć. - Eric uniósł głowę z poduszki i z wytężeniem przypatrywał się bratu. - Wiedziałem, że rodzice
tego nie zaakceptują. Ale ty... - Głos lekko mu się załamał. - Nie przewidziałem, że ty też. Złamałeś mi
serce.
- Naprawdę nie chciałem.
- Przestałeś do mnie dzwonić.
Dean westchnął, zastanawiając się, jak to wszystko powiedzieć.
- Byłeś w college u i nie miałeś pojęcia, jak tu wyglądała sytuacja. Po pierwsze, w rodzinie Bridge
skończyła się sielanka. I to zawisło nad nami wszystkimi. A potem... rozstałem się z Ruby.
- Zawsze się zastanawiałem, co się stało między wami. Myślałem...
- Było to straszne. - Dean szybko odpowiedział, nie chcąc się zagłębiać w bolesne wspomnienia. -
Zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że chcę się przenieść do Choate. Poznałem tam paczkę bogatych
snobów z tak zwanej elity. Nienawidziłem tego miejsca. Nie potrafiłem się z nikim zaprzyjaznić. Ale co
niedziela wieczorem dzwonił mój brat i dzięki tej jednej chwili mogłem pózniej przeżyć cały tydzień. Aż
pewnej niedzieli zapomniałeś zadzwonić. - Dean pamiętał, jak czekał wtedy przy telefonie, a potem w
następną niedzielę i jeszcze następną. - A gdy w końcu zadzwoniłeś, powiedziałeś mi o Charliem.
- Czułeś się porzucony - cicho zauważył Eric.
- Więcej. Czułem się tak, jakbym cię wcale nie znał, jakby wszystko, co mi mówiłeś, było kłamstwem. I o
niczym innym nie chciałeś teraz mówić, tylko o Charliem. - Dean wzruszył ramionami. - Miałem
siedemnaście lat i leczyłem złamane serce. Nie chciałem słuchać o twoim życiu miłosnym. Wystarczyło mi,
że prowadziłeś je z innym mężczyzną, było to dla mnie trudne.
Eric zapadł się w poduszki.
- Kiedy przestałeś do mnie dzwonić, uznałem, że mnie znienawidziłeś. Potem zacząłeś pracować w
rodzinnej firmie, więc cię skreśliłem. Nigdy się nie zastanawiałem, jak to wszystko wyglądało z twojej
strony. Przepraszam.
- Ja też przepraszam.
- Dokąd ma nas zaprowadzić to przepraszanie?
- Kto wie, u diabła? Jestem tu. To nie wystarczy?
- Nie.
Nagle Dean zrozumiał, o co chodzi Ericowi.
- Chcesz, bym pamiętał, jacy byliśmy, jaki ty byłeś... i potem patrzył, jak umierasz. Z mojego punktu
widzenia nie wygląda na to, że chcesz, bym się odczepił.
Eric położył zimną, drżącą rękę na dłoni brata.
- Chcę, by ktoś z rodziny mnie kochał, kiedy jeszcze żyję. To tak wiele? - Zamknął oczy, jakby rozmowa
go wyczerpała. - Do diabła... za bardzo pędzę. Potrzebny mi jeszcze czas. Zostań tu, dopóki nie zasnę...
41
możesz to dla mnie zrobić?
- Oczywiście - wykrztusił Dean przez ściśnięte gardło. Pozostał przy łóżku, dopóki brat nie zaczął
regularnie oddychać przez otwarte usta. Nadal jednak nie wiedział, co miałby powiedzieć. Oddałby cały
swój majątek, wszystko, co ma i na co mógłby się zapożyczyć, w zamian za jedno - za czas, o którym nigdy
nie myślał, że może Ericowi zabraknąć.
Kiedy Nora po wizycie w łazience wróciła do sypialni, kręciło jej się w głowie i brakowało powietrza w
płucach. Przeniosła się na łóżko i oparła o skrzypiące drewniane wezgłowie.
Wiedziała, że powinna podchodzić do Ruby w rękawiczkach, z szacunkiem traktować jej ból (nigdy nie
zapomniała, że córka cierpi przez nią) i pozwolić, by to córka podejmowała pierwsze kroki, które miałyby
prowadzić do pojednania. Nie chciała niczego wymuszać, nawet gdyby miało to być dla niej bolesne.
Ruby jednak zawsze była w stanie wydobyć z niej wszystko, co najgorsze. Nawet w dobrych czasach
młodsza córka miała taki sposób mówienia niektórych rzeczy, jakby głaskała ją pod włos. I często obie na
koniec powiedziały coś, czego potem żałowały. Za każdym razem chłodno wypowiedziane przez Ruby jej
imię zadaje kolejny cios w serce. W taki sposób córka przypominała, że są sobie obce.
M u s i s z z a c h o w a ć s p o k ó j. I, n a m i ł o ś ć b o s k ą, n i e m ó w, c o m a r o b i ć... a n i n i e
u d a w a j, ż e j ą z n a s z.
Gdyby się znalazły gdzie indziej, może byłoby im łatwiej, lecz tu, na glebie skażonej przeszłością, nic
nowego nie wyrośnie.
Właśnie w tym domu Nora popełniła swój największy błąd. A biorąc pod uwagę, jakie wiodła życie,
znaczyło to wiele. Wróciła tu jednak po rozstaniu z Randem, co miało być tymczasowe. Ważne dla niej
wtedy było tylko to, że wydawało jej się, iż potrzebuje przestrzeni, że gdy zacznie krzyczeć, nigdy nie
skończy.
Chodziło jej właśnie o przestrzeń, o odrobinę czasu dla siebie. %7łycie ją przerosło. Dwudziestominutowa
przeprawa promem wydawała się wystarczająco długa. Nie przypuszczała, że pokonywanie trzech
kilometrów może się przedłużyć w ponad dziesięcioletnią podróż.
Całe tamto lato pamiętała z najdrobniejszymi szczegółami, podobnie zresztą jak poprzedzający je kilkuletni
trudny okres. Pamiętała, jak się wtedy czuła, jaki miały smak tamte lata, jak powoli popadała w depresję.
Jakby znalazła się w słoju z grubego szkła, w słoju, z którego wyssano powietrze, w słoju, którego szkło
oddzielało ją od świata. Piekło tej sytuacji polegało na tym, że dokładnie wiedziała, czego jej brakuje, lecz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl