They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale zostały rozszarpane i zagryzione przez potwory, które napadły na dolinę Sheolu.
Smród gęstniał. Dawniej, gdy zaczynałam moją karierę pisarską, prowadziłam
badania nad miejscami zbrodni, słyszałam, że fetor tygodniowych zwłok wsiąkał we
włosy i skórę prowadzących śledztwo policjantów i nie było sposobu, by usunąć go z
ich ubrań. To ten rodzaj zapachu mnie teraz otaczał, gnijących, rozkładających się
zwłok, toczonych przez robaki. Zepsute mięso, zastarzała krew, odchody i śmierć.
Pierwsze piętro było polem bitwy. Zobaczyłam pięć Nephilimów, wysokich i
niezgrabnych, łatwo było je zauważyć. Szybko ogarnęłam sytuację: Azazel walczył
jak szatan, krew płynąca z rany na głowie barwiła czerwienią jego ciemne, długie
włosy.
Tamlel leżał na podłodze, prawdopodobnie martwy, tak samo jak Sammael. Zdałam
sobie sprawę ze spóznionym przerażeniem, że to Carrie była tą kobietą z plaży,
walczącą do końca z potworem, który ją pożerał.
Hałas, dym, krew, było tego zbyt wiele. Nie mogłam zauważyć innych kobiet, nie
mogłam odnalezć Raziela pośród tej bitwy. Nephilim, z którym walczył Azazel
właśnie zginął, a w chwilę pózniej jego głowa zatoczyła łuk w powietrzu, reszta ciała
zwaliła się na podłogę, jak bezwładny wór kości, w tym momencie Azazel odwrócił
się przodem do następnego napastnika.
A wtedy za jego plecami dostrzegłam Sarah. Trzymała miecz w dłoniach, a jej
twarz była spokojna tak samo, jak broniącego jej Azazela. Chronili ją również inni
Upadli, których imion nie znałam. Dostrzegłam Raziela, był przy drzwiach, siekąc
wdzierającą się do budynku hordę, dzierżył w dłoniach miecz biblijnych rozmiarów.
Hałas był ogłuszający: krzyki umierających, chrzęst metalu, niesamowite wycie
Nephilimów, gdy atakowały one swoje ofiary.
Zwisnęło ostrze i poczułam rozpylone w powietrzu krew i żółć, ciepłe, przesycone
fetorem śmierci. Nephilimy były wszędzie, patrzyłam w przerażeniu na otaczające
mnie szaleństwo.
Coś złapało moją kostkę, krzyknęłam i spoglądając w dół zobaczyłam, że to jedna z
leżących na schodach kobiet chwyciła mnie w poszukiwaniu pomocy. Biedactwo,
było dla niej już za pózno, ale przykucnęłam obok niej i otoczyłam ramionami jej
biedne zmaltretowane ciało, próbując zatamować krwotok z rozległej rany.
- Wszystko będzie dobrze, wyliżesz się - wymruczałam, kołysząc ją i próbując
utrzymać razem jej porozrywane ciało. Umierała, ale przynajmniej mogłam ją
pocieszyć. - Oni je powstrzymają, wytrzymaj jeszcze chwilkę - Ku mojemu
zdumieniu, kobieta sięgnęła w górę, dotknęła mojej twarzy jedną z zakrwawionych
dłoni i uśmiechnęła się do mnie, w jej przygasających oczach pojawił się spokój.
Moment pózniej, nie żyła. To było błogosławieństwo, biorąc pod uwagę jej
przerażające rany. Wypuściłam ją ze swoich ramion, ostrożnie układając na schodach
i spojrzałam w górę.
Mogłam próbować uciec. Z powrotem na górę, poprzez niekończące się,
nasiąknięte krwią kondygnacje schodów, przez poszarpane strzępy tego, co kiedyś
było żywym ciałem. Albo mogłam stanąć naprzeciw tych drani.
Jeden z Upadłych leżał w poprzek półpiętra, jego tułów był rozpłatany prawie na
pół. Stracił jedno ramię, ale w drugiej ręce wciąż trzymał miecz, walczył do końca.
Podeszłam i wzięłam miecz w moje drżące dłonie, po czym ruszyłam, by odszukać
Raziela.
Jeden z Nephilimów musiał dostrzec mnie na schodach. Odwrócił się od mężczyzn
broniących Sarah i ruszył w moją stronę, krocząc z tym swoim odrażającym,
niezbornym powłóczeniem nogami.
Było już za pózno na ucieczkę nawet, gdybym tego chciała. To dostrzegło mnie,
pochwyciło mój zapach, a kiedy jeden z Upadłych zaatakował, istota po prostu go
odrzuciła, jego ciało poleciało w poprzek pokoju, lądując na stole, który się pod nim
zwalił.
Chciałam zawołać Raziela, ale trzymałam język za zębami, mocno ściskając miecz
w ręku. Gdybym miała umrzeć, to zamierzałam umrzeć walcząc i nie odrywać
Raziela od obrony portalu. Może śmierć nie boli pomyślałam, wciąż się cofając,
krzyki umierających zadawały kłam mojej płonnej nadziei. To, że pierwszy raz nic
nie poczułam, tu chyba raczej się nie liczyło. Przypuszczałam, że teraz ból mnie nie
ominie, pewnie po to zeszłam tu na dół, jeśli miałam zostać rozszarpana, to trudno,
niech się dzieje co chce.
Nephilim zbliżał się do mnie, był już tak blisko, że mogłam zobaczyć robaki żyjące
na jego skórze, a odór krwi i śmierci wystarczył, by sprawić, że prawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl