They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trudno będzie się wykręcić.
- O, a co takiego? - W Sidsel od razu obudziła się ciekawość.
- A nic, rozmawiaÅ‚yÅ›my o Åshild - odrzekÅ‚a z ociÄ…ganiem Gerd. - Rudningenowie wrócili.
- Tak, słyszałam - pokręciła głową Sidsel. - Nie będzie im łatwo, ludzie nie zapomnieli tego,
co się stało.
- Ano, nie zapomnieli - odpowiedziała po chwili Gerd. - Wydaje mi się jednak, że nie
powinniÅ›my odwracać siÄ™ plecami do Åshild i jej rodziny. Przecież ona siÄ™ tylko broniÅ‚a.
- Phi, tak mówi, ale większość ludzi wcale nie jest tego taka pewna - prychnęła z pogardą
Sidsel. - Pomyśl lepiej o tych biednych sierotach w Sletten. Jak one sobie radzą bez ojca, trudno
zrozumieć.
Gerd zerknęła pośpiesznie na Sidsel i poczuła, jak budzi się w niej przekora. Nic nie mogła
na to poradzić, ale oburzaÅ‚o jÄ… to gadanie. Åshild nie zasÅ‚użyÅ‚a na to.
- Z tego, co pamiętam - odparła - Ole zatroszczył się o rodzinę Slettenów. Czyżby wszyscy
o tym już zapomnieli?
- No cóż, każdy wie, że pieniądze nie zastąpią gospodarza.
- To znaczy, że wybaczyłaś Karoline i Sjugurdowi to, co zrobili swojemu najmłodszemu
dziecku? Jak je więzili w piwnicy? - Gerd świetnie pamiętała, z jakiego powodu Sjugurd tak
znienawidził Olego.
- Kara i wybaczenie są w rękach Boga - odrzekła Sidsel z nieco mniejszym przekonaniem. -
Trzeba jednak zrozumieć rozpacz rodziców, którym się urodziła kaleka. Mają tyle dzieci...
- Ale Åshild, która ratowaÅ‚a życie swojemu mężowi, jakoÅ› nikt nie chce zrozumieć.
- Ależ tak! - zniecierpliwiła się Sidsel. - Tylko, że nie ma pewności, czy...
Gerd uniosła brwi zrezygnowana. Nie pojmowała rozumowania Sidsel, która jej zdaniem
zaprzeczała samej sobie przez cały czas.
- No cóż, tylu jeszcze innych rzeczy nie wiemy. Lepiej nie formułować tak łatwo oskarżeń -
westchnęła łagodnie, ucinając rozmowę. - Masz czas na mały poczęstunek?
- Nie, dziękuję. Muszę jechać, bo chciałabym zdążyć wrócić na wieczorny obrządek. A
wiesz... - Sidsel musiaÅ‚a mieć ostatnie sÅ‚owo - Åshild szuka dziewczyny do pomocy w
gospodarstwie i rozpytuje wszystkich wokół. Jak się domyślasz, nikt nie chce przyjąć posady u
Rudningenów. Cóż, Åshild przyjdzie robić wszystko samej. - A nachyliwszy siÄ™, dodaÅ‚a ciszej: -
Wolę za dużo nie mówić o tym, bo z Olem nigdy nie wiadomo. On potrafi człowieka przejrzeć na
wylot. Lepiej trzymać się na uboczu.
Przez resztÄ™ dnia Gerd rozmyÅ›laÅ‚a o rozmowach z Rønnaug i z Sidsel. Bardzo jej siÄ™ nie
podobaÅ‚o, że peÅ‚ne niechÄ™ci odwracajÄ… siÄ™ plecami do Åshild. Cóż jednak mogÅ‚a zdziaÅ‚ać sama?
Jedynie wyrazić swoje zdanie w takich rozmowach. UważaÅ‚a Olego i Åshild za ludzi pracowitych i
spokojnych, a inni niech sobie gadajÄ…, co chcÄ….
Gerd sięgnęła po cebry na mleko i stołeczek, kiedy zauważyła wracające z pastwiska krowy.
Zawołała na nie łagodnie, a gdy już siadła do dojenia, usłyszała, jak po górach echo niesie
miÅ‚e dla ucha dzwiÄ™ki. Gerd przymknęła oczy zasÅ‚uchana. To Åshild Å›piewem dawaÅ‚a znak, że pora
zaganiać stado. Nikt nie dorównywaÅ‚ piÄ™knym gÅ‚osem Åshild Rudningen...
Rozdział 12
Patrząc na stojącego nieruchomo mężczyznę, Birgit pomyślała z przerażeniem, że zapewne
była przez niego obserwowana już od dłuższego czasu. Serce waliło jej w piersi i gorączkowo
myślała, co powinna zrobić: biec, ile sił w nogach do pałacu czy odejść powolnym krokiem, udając,
że nic się nie stało. Drżącymi rękoma przytrzymywała szal. Miała wrażenie, że znalazła się w
pułapce.
Nagle mężczyzna się poruszył, a gdy Birgit cofnęła się zalękniona, odezwał się:
- Poczekaj! Nie poznajesz mnie?
Usłyszawszy znajomy głos, poczuła niewypowiedzianą ulgę, ale nie przestając dygotać na
całym ciele, zastanawiała się gorączkowo, co tu robi Poul.
- Rzadko się zdarza, by kobieta spacerowała sama po lesie o tak póznej porze - rzekł
stłumionym głosem.
- I równie niespotykane, by spacerować nocą po cudzej posiadłości.
- Kiedy człowiek nie może zasnąć, dobrze jest zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Przypuszczam, że powietrze w Lundeby niczym się nie różni od tutejszego, po co więc
jechać konno taki kawał drogi?
Birgit zdołała się nieco uspokoić, ale nieufnie przyjęła wyjaśnienia Poula.
- No cóż, serce mnie tu przywiodło - odparł Poul, podchodząc nieco bliżej. - Przyrzekłem,
że nie będę cię więcej niepokoił, tymczasem nie potrafię o tobie zapomnieć. Jestem beznadziejnie
zakochany i w głębi serca łudzę się, że zmienisz zdanie. Nie mogłem zmrużyć oka, pomyślałem
więc, że przyjadę tutaj i przynajmniej przez chwilę pobędę blisko ciebie. Wystarczyła mi sama
świadomość, że za którymś z pałacowych okien śpisz w swojej sypialni.
Birgit słuchała go, nie mogąc się oprzeć wrażeniu, że Poul nie mówi prawdy.
- Sądziłem oczywiście, że będę w lesie sam - podjął Poul i podszedł do niej. Delikatnie
uchwyciwszy jej dłonie, którymi zaciskała nerwowo szal, dodał: - Nie powinnaś spacerować
samotnie w ciemnościach.
- Dlaczego?
- A gdyby zaczaił się tu jakiś zbir albo dzikie zwierzę... albo gdybyś się przewróciła i
złamała nogę... nikomu nie przyszłoby do głowy, że leżysz tu i potrzebujesz pomocy.
- Bzdura - odparła Birgit, usiłując cofnąć dłonie, ale Poul trzymał je mocno, co w głębi serca
sprawiało jej przyjemność. - Robię to, na co mam ochotę. Sądzę raczej, że to ty powinieneś się
wytłumaczyć. Jakoś trudno mi uwierzyć w twoje słowa, tym bardziej że wiem, iż w ciągu dnia
byłeś w Sorholm.
- A więc wiesz, że tu byłem? - Poul wypuścił jej dłonie. - Kto ci o tym powiedział?
- Ojciec. Wspomniał też, jaki był powód tej wizyty. Nie ukrywam, że bardzo mnie to
oburzyło. Sądziłam, że zrozumiałeś, iż sobie nie życzę, byś mnie nachodził.
- A mnie się zdaje, że wcale tak nie myślisz. Zdradziłaś się spojrzeniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl