They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A co cię to obchodzi? - warknął Sjugurd.
- Owszem, obchodzi - odparł Ole. - Zawsze miło poznać sąsiadów. Nie odwracając oczu od
chłopca, pokiwał głową zachęcająco.
- Lars. Mam osiem lat - wyszeptał chłopiec.
- Lars, ładne imię. Długo się zastanawialiśmy z żoną, czy nie nazwać tak naszego synka, ale
w końcu dostał imię po moim bracie. - Ole poklepał chłopca przyjaznie, a potem spojrzał na
dziewczynkę. - A ty?
- Marit, dziewięć lat - odpowiedziała także szeptem.
- Marit, Lars i Siri. To wy pasiecie krowy?
Dzieci pokiwały głowami jak na komendę, ale usta miały zaciśnięte i nerwowo wykręcały
palce.
- Czego chcesz? Nie życzę sobie, żebyś mi się wdzierał do domu! - warknął Sjugurd,
chwytając Olego za kurtkę.
Ole odwrócił się i strząsnął jego dłoń.
- Przypuszczam, że dobrze wiesz, czego chcę, Sjugurdzie Sletten.
Potem stanął naprzeciwko gospodarza i spokojnie spojrzał na niego swymi błękitnymi
oczami. Sjugurd nie zniósł tego spojrzenia i opuścił głowę.
Rozdział 8
- Dzieciaki, na dwór! My tu mamy coś do załatwienia! - warknął Sjugurd.
Marit i Lars posłuchały natychmiast, zatrzaskując za sobą drzwi. Ole tymczasem uważnie
oglądał ściany i podłogę, szukając tego, co zapamiętał ze swych wizji. Pomyślał, że chyba powinien
wejść do alkierza.
Stali na środku izby. Sjugurd nie zaproponował mu nawet, by usiadł, spoglądał za to
znacząco na strzelbę wiszącą na ścianie. Ole nie dał się jednak zastraszyć.
- No, czego chcesz? Mów szybko i wynoś się z mojego domu.
- Dobrze, Sjugurd, przejdę od razu do rzeczy. Wiem, co ukrywacie tu w zagrodzie. Wiem,
że dopuściliście się strasznego czynu, ale chcę wierzyć, że kierowały wami rozpacz i bezradność.
- A co to za oskarżenia? Chyba całkiem oszalałeś!
- Nie ja - odparł spokojnie Ole. - Gdybym miał was za zwyrodnialców, przyjechałbym tu z
lensmanem i pastorem.
- Ha, czemu więc nie przyjechałeś?
- Ponieważ macie małe dzieci, którym należy oszczędzić prawdy.
- Wynoś się, i to szybko!
- Nie wyjdę stąd, póki nie zrobię tego, po co tu przyjechałem. Możesz złożyć skargę u
lensmana, że wdarłem się do twojego domu. Gotów jestem ponieść za to karę.
- Zmykaj, ale to już, jeśli ci życie miłe. Tu, we wsi, wielu ma już dość twojego węszenia.
Wtrącasz się do nieswoich spraw, a mieszkańcy naszej doliny tego nie lubią - wysyczał Sigurd,
mrużąc oczy w wąskie szparki.
- Tylko ci, którzy ukrywają coś poważnego, mają powody, by się mnie obawiać - odparł
Ole, nie ruszając się z miejsca. - Daję ci szansę, byś naprawił zło, Sjugurd. Jeśli przyznasz, że
dopuściliście się tego ze strachu i w przypływie rozpaczy, z pewnością wraz z Karoline unikniecie
kary. Jeśli jednak władze się dowiedzą, że uniemożliwiłeś mi przeszukanie domu, sprawa mieć się
będzie inaczej.
Sjugurd zaczął niespokojnie krążyć po izbie. Ole sądził już, że zdołał mu przemówić do
rozsądku, ale czas mijał i nic się nie zmieniało. Nie spuszczając wzroku z Sjugurda, Ole cofnął się
do drzwi alkierza i pchnął je. Ze środka uderzył go nieprzyjemny chłód i woń stęchlizny. Ole raz
jeszcze spojrzał na Sjugurda, który wciąż krążył nerwowo po izbie, po czym schylił się i wszedł do
alkierza. Znał to pomieszczenie ze swoich wizji. Długimi krokami zbliżył się do łóżka pod ścianą i
jednym szarpnięciem odsunął je na środek.
W ścianie tuż nad podłogą zobaczył deski zakrywające jakiś otwór. Poczuł, jak mocno wali
mu serce, a krew pulsuje w skroniach. Wszystko w nim protestowało przed odsunięciem desek, ale
wiedział, że nie ma wyboru.
- Nic tu po tobie, wynocha!
Ole w ostatniej chwili dostrzegł błysk stali i rzucił się w bok. Ostrze noża utkwiło głęboko
w ścianie, aż zadrżała rękojeść. Ole błyskawicznie złapał Sjugurda za ramię, ten jednak zdołał już
wyciągnąć nóż ze ściany. Ole wykręcił gospodarzowi ramię tak mocno, że omal mu nie złamał ręki.
- Na Boga! Straciłeś rozum? Chcesz do tego wszystkiego zostać jeszcze mordercą? -
wysyczał przez zaciśnięte zęby wprost do ucha Sjugurda.
Sjugurd poluzował chwyt i nóż z brzękiem spadł na podłogę. W tej samej chwili usłyszeli
głosy dolatujące z podwórza.
- Sjugurd? - zawołała Karoline, a gdy nie usłyszała odpowiedzi, zwróciła się do Eline: -
Poczekaj tu, proszę, zaraz przyjdę.
Sjugurd gwałtownie popchnął Olego na łóżko, które odsunęło się jeszcze bardziej od ściany.
Na szczęście Ole zdążył kopnąć nóż, który wpadł głęboko pod łóżko.
- Czego tu chcesz? To nasz dom! - wrzasnął Sjugurd i wymierzył nieproszonemu gościowi
silny cios w podbródek. Ole zrozumiał, że sprawę trzeba będzie załatwić siłą. Poderwał się z
podłogi zwinnie jak kot, wykręcił Sjugurdowi rękę i przycisnął go do ściany.
I wtedy usłyszał głos Karoline.
- Co się dzieje? - spytała przerażona od progu.
- Wiem, co ukrywacie - odrzekł Ole. - Uważam, że czas najwyższy coś z tym zrobić. Chyba
sami rozumiecie, że ta sytuacja nie może dłużej trwać.
- Nie, nie! Nikt nie może się dowiedzieć! - zawyła Karoline i jak dzikie zwierzę rzuciła się
na Olego, drapiąc go boleśnie przez koszulę. Zacisnął zęby. Takiego ataku się nie spodziewał, a na
dodatek cały czas musiał mocno przytrzymywać Sjugurda. Oddychał ciężko, a z czoła spływał mu
do oczu pot.
- Uspokój się, Karoline! Czego się boisz? Każdemu zdarza się popełnić błąd, ale można to
naprawić. Jeśli otworzysz okienko do piwnicy i pokażesz mi to pomieszczenie, znajdziemy jakieś
rozwiązanie.
Kobieta jednak nie przestawała bić go pięściami w plecy i szlochać rozpaczliwie.
- Posłuchaj mnie, Karoline! - prosił niemal ostatkiem sil. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl