[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opuściła wzrok na dokumenty.
- Znalazłam dowody - zaczęła, gdy usiadł przy niej i otoczył ją
ramieniem. Musiała odchrząknąć, by móc mówić dalej: - Znalazłam
dowody, że siedem lat temu aresztowano Patricka za sprzeniewierzenie
pieniędzy i skazano na pięć lat więzienia.
- Pokaż mi to.
Sięgając po wydruki, dotknął jej ramienia - i znowu ten prąd od stóp
do głów.
- Wyszło to na jaw dopiero po śmierci tej starszej pani, podczas
podziału majątku przez jej dzieci. - Wskazała na odpowiedni akapit w
wydruku. - To na pewno przemówi do wyobrazni mojej babki, która
podejmie odpowiednie kroki. I w przyszłości sama będzie czuwała nad
swoimi kontami w banku.
- Dobra robota, skarbie. - Brant zgarnął papiery i położył je na stoliku.
- Ale dlaczego wcześniej nie pomyślałaś o tym?
Objął ją, co skutecznie utrudniało jej myślenie.
- Naprawdę nie wiem, dlaczego wcześniej nie sięgnęłam do internetu,
wtedy gdy po raz pierwszy zrodziło się we mnie podejrzenie co do jego
uczciwości. Dopiero gdy nadmieniłeś, że udajemy się do Anaheim,
przypomniałam sobie, że Patrick pochodzi z Kalifornii.
81
RS
- I to było tym bodzcem?
- Zawsze wydawało mi się dziwne, że on nigdy nie mówił o swojej
przeszłości. Ludzie na ogół opowiadają, skąd pochodzą, czego dokonali w
życiu. A on, ilekroć go o to pytałam, zmieniał temat.
- Głowę daję, że ten typ przyjechał w twoje strony prosto z
kalifornijskiego więzienia - rzekł Brant.
- Bardzo możliwe - zgodziła się Annie.
Siedzieli dłuższą chwilę, wpatrując się w ogień, póki Annie nie
przerwała milczenia.
- Co z Morganem?
- W porządku. Namówiłem go, by pojechał z Jakiem do Laramie i
doradził mu w sprawie kupna konia. W drodze powrotnej wstąpią pewno na
piwo. - Brant roześmiał się. - A po piwie Morgan marzy tylko o śnie.
- Upija się?
- Nie. Po trzech piwach robi się po prostu senny. Masz szczęście, że
jego pokój jest w drugim końcu domu.
- Dlaczego mam szczęście?
- Bo on strasznie chrapie.
- Głośniej niż ty? - zapytała ze śmiechem.
- Ja nie chrapię.
- Chrapiesz.
- Nie!
Annie nie wiedziała, jak to się stało, ale okazało się raptem, że leży na
wznak na kanapie w ramionach Branta.
- Miałem ciężki dzień - powiedział ni stąd, ni zowąd.
- W jakim sensie? - zapytała.
82
RS
- Rozpatrywałem wszystkie powody, dla których powinienem trzymać
się od ciebie z daleka.
Ta jego szczerość zawsze ją szokowała.
- I do jakich doszedłeś wniosków?
Sama była zdziwiona, że zadała to pytanie, że przeszło jej ono przez
gardło. Tym bardziej że nie była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedz.
- Do jednego: że pragnę cię, jak żadnej dotąd kobiety nie pragnąłem.
Była oszołomiona tym wyznaniem.
- Nie wiem, co powiedzieć - wyjąkała.
- Powiedz, żebym zostawił cię w spokoju - powiedział, całując ją w
czoło i oba policzki. - %7łebym, do jasnej cholery, odczepił się od ciebie.
Boże, miej nad nią litość, bo była to ostatnia rzecz, o jakiej marzyła.
Zebrała się na odwagę i rzekła:
- Nie mogę spełnić twojej prośby, Brant. Jęknął, ukrył twarz w jej
włosach.
- Dlaczego? Dlaczego nie możesz nakazać mi, żebym się od ciebie
odczepił?
- Bo... - Wzięła głęboki oddech. - Bo ja lubię, kiedy mnie całujesz,
kiedy mnie dotykasz.
- No właśnie. W tym sęk, skarbie. Bo ja też lubię całować cię i
dotykać. Co chyba nie pozwoli mi już dłużej być dżentelmenem.
W tych jego nieprawdopodobnie niebieskich oczach dostrzegła dziwny
błysk; wyczuła walkę, jaką toczy ze sobą. Pragnął jej, ale jeśli ona mu
powie, że nie tego oczekuje od mężczyzny, wycofa się, żeby nie wiem jak
drogo go to kosztowało.
Przymknęła powieki. Po chwili spojrzała na niego i rzekła:
- Pocałuj mnie, Brant.
83
RS
- Czy ty nie słyszałaś, co ci powiedziałem? - zapytał, obejmując ją z
całej mocy. - Jeśli cię teraz pocałuję, to nie będę miał już siły odejść.
Pocałunki, pieszczoty i znajdziemy się w łóżku.
- Nie chcę, żebyś odchodził - oznajmiła. - Chcę, żebyś był ze mną i
całował mnie, dotykał... - urwała, a czuła się tak, jakby stała nad przepaścią
-... i kochał się ze mną.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]