They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewien, że zaopiekuję się pana wspaniałą córką jak najlepiej.
Rachel odwróciła głowę, żeby ukryć łzy. Luc zamierzał być
doskonałym mężem, ale ona nie chciała doskonałości. Pragnęła
miłości.
136
RS
Kiedy znalezli się w samolocie, Rachel była tak wyczerpana, że
usnęła i przespała prawie cały lot. W Colmar wylądowali o ósmej
wieczorem. Rachel drzemała w samochodzie.
- Jesteśmy w domu, Zpiąca Piękności - szepnął Luc, kiedy
wynosił ją z auta.
- Mylisz mnie z moją siostrą - wyszeptała.
- Ależ nie - zaśmiał się. - To zdecydowanie ty, ma belle de foret
dormant.
- Co to znaczy?
- Dosłownie  moja piękność ze śpiącego lasu". Wyglądasz
dokładnie tak, jak jej wizerunek ze starej baśni. Nie mogę się
zdecydować, która nazwa bardziej mi się podoba. - Zdjął Rachel buty
i przykrył ją kołdrą.
- A jaka jest druga nazwa? - spytała sennie.
- Pani Rachel Chartier. Jeżeli urodzi się nam córka, zmienimy
nazwę firmy na Chartier et Fille.
To były ostatnie słowa, jakie zapamiętała. Obudziła się
następnego ranka. Leżała sama w łóżku i miała na sobie ubranie.
Musiała usnąć na rękach Luca.
Do pokoju przenikało światło zachmurzonego nieba. Rachel
uniosła głowę, żeby spojrzeć na zegarek. Dochodziła jedenasta
trzydzieści. Nigdy nie spała tak długo!
To była ich pierwsza małżeńska noc. Biedny Luc pewnie spędził
ją w sypialni na dole.
W Nowym Jorku zatrzymał się w hotelu. Jeżeli tak ma wyglądać
ich związek...
137
RS
Nie, nie, Rachel wolała myśleć, że poszedł rano do winnicy.
Nagle poczuła głód. Uwielbiała kawę z bułką, ale lekarz zabronił
jej używek. Trudno, musi zadowolić się sokiem.
Już miała iść do kuchni, ale przypomniała sobie spotkanie z
matką Luca. Pani Chartier zjawiła się wtedy bez zapowiedzi, więc tym
razem Rachel postanowiła najpierw wziąć prysznic i ubrać się.
Luc postawił jej walizki przy łóżku. Szybko wyjęła świeżą
bieliznę i ubranie, czym prędzej zrzuciła z siebie bluzkę i spódniczkę.
W łazience na drzwiach wisiał żółty płaszcz kąpielowy Luca.
Rachel nie mogła się powstrzymać. Dotknęła miękkiej tkaniny.
Płaszcz był jeszcze mokry. A więc Luc niedawno brał prysznic. Może
jest gdzieś niedaleko!
Umyła się, wysuszyła włosy ręcznikiem i związała je wstążką.
Błyskawicznie wskoczyła w dżinsy i niebieską koszulkę, po czym
wróciła do sypialni i wyjęła z walizki sandały. Jeszcze odrobina
szminki i gotowe.
W połowie korytarza usłyszała głos Luca.
- W końcu się obudziła. Chodz do kuchni, Rachel. Poznaj moją
siostrę Giselle.
Szczupła, atrakcyjna kobieta o jasnobrązowych włosach wyszła
jej naprzeciw.
Ucałowała Rachel w oba policzki.
- Mój mąż i ja byliśmy tak ciekawi żony Luca, że chcieliśmy cię
jak najprędzej poznać. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Ależ skąd. Ja też bardzo chciałam was poznać. Luc pocałował
ją w usta.
138
RS
- Usiądz z Giselle, poznajcie się lepiej, a ja zrobię coś do
jedzenia. Pewnie umierasz z głodu. Jaki sok? %7łurawinowy czy
jabłkowy?
- Z jabłek. Dziękuję.
Rachel usiadła na ławie obok Giselle.
- Witaj w rodzinie. Jestem bardzo podekscytowana. Luc mówił
nam, że spodziewacie się dziecka na wiosnę. Ja też jestem w ciąży.
Znowu - wyznała Giselle.
- To fantastycznie! - zawołała Rachel. - Nasze dziecko będzie
miało cioteczne rodzeństwo w tym samym wieku.
Giselle przytaknęła.
- Moi starsi chłopcy mają siedem i dziewięć lat.
Tymczasem Luc przyniósł ogromną tacę z jedzeniem i podał
talerze.
Rachel nie mogła oderwać od niego oczu. Był szczęśliwy.
Wyglądał młodziej i bardziej beztrosko. Wcześniej nigdy go takim nie
widziała.
Giselle uśmiechnęła się do niej serdecznie.
- Giles mówił, że czujesz winorośl o wiele bardziej niż zwykli
ludzie. Zastanawiałaś się już nad tym, co chciałabyś robić?
Rachel wypiła sok.
- Byliśmy tak zajęci, że jeszcze o tym nie rozmawialiśmy.
- To dobrze, bo ja mam pewien pomysł. - Gisele odstawiła swój
talerz. - Chciałabyś pracować ze mną? Mam oczywiście pomocników,
ale byłoby świetnie pracować jeszcze z kimś z rodziny, kto zna się na
rzeczy.
139
RS
Propozycja Giselle zaskoczyła Rachel. Spojrzała szybko na
męża.
- Co o tym myślisz, Luc?
- Myślę, że powinnaś robić to, co ci sprawi przyjemność.
- Ale co ty o tym myślisz?
Popatrzył na nią przez zmrużone powieki.
- Bardzo bym się cieszył, gdybyś dołączyła do naszego
rodzinnego interesu. W końcu nie jesteś nowicjuszką. Ale ostrzegam.
Bywamy niemożliwie nieznośni, jak nikt z rodziny Valentine. Dlatego
nie musisz się spieszyć z decyzją.
- Nikt nie jest bardziej nieznośny od mojego ojca. Nie mam
żadnych zastrzeżeń co do pracy z twoją siostrą.
Giselle klasnęła dłońmi o kolana.
- A zatem ustalone. - Rzuciła okiem na Luca, potem na Rachel. -
Wiem, że przez kilka dni mój brat będzie chciał mieć cię tylko dla
siebie, więc kiedy już będziecie goto...
- Maman? - rozległ się dziecięcy głos.
- Jestem w salonie, Guy.
Rachel odwróciła się i ujrzała uroczych, brązowowłosych synów
Giselle oraz jej męża.
Luc dokonał prezentacji. Chłopcy podali Rachel ręce.
- Bonjour.
- Bonjour.
- Mówcie do cioci po angielsku - zachęcił ich Jean-Marc.
Rachel uśmiechnęła się.
- W porządku. Wolę ćwiczyć francuski.
140
RS
- Ty też jesteś enciente, jak mama - zauważył młodszy chłopiec.
Rachel wiedziała, że to znaczy ciężarna. Giselle objęła synów.
- Pomyślcie tylko. W przyszłym roku w naszej rodzinie pojawi
się dwoje nowych dzieci.
- Chouette - skwitował Patryk.
Rachel zerknęła na Luca, który bez trudu odczytał jej spojrzenie.
- To znaczy  spoko".
- A, rzeczywiście, bardzo chouette - potwierdziła. Tymczasem
chłopcy zajęli się jedzeniem, a Luc stanął za
Rachel. Objął ją wpół i zanurzył brodę w jej włosach.
- Rachel zgodziła się pracować z Giselle. Jean-Marc uśmiechnął
się.
- Nikt tak dobrze nie uczy winiarstwa jak moja żona.
- Jean-Marc, czy ty zawsze byłeś winiarzem?
- Pracowałem w winnicy Guebwiller.
- To niedaleko Thann - wyjaśnił Luc, a jego oddech niepokojąco
poruszał włosy Rachel.
- Pewnego dnia właściciel polecił mi dostarczyć do St Hippolyte
paczkę. Właśnie tak poznałem Giselle. Powiedzieliśmy sobie  cześć",
uśmiechnęliśmy się do siebie i stało się. Zakochaliśmy się w sobie od
pierwszego wejrzenia.
Serce Rachel zabiło mocniej. Doskonale to znała.
- No nie, u mnie trwało to trochę dłużej - zaprotestowała Giselle.
Wszyscy, poza Guy, wybuchli śmiechem. Chłopiec popatrzył na
matkę poważnie i zapytał ją po francusku o coś, czego Rachel nie
zrozumiała.
141
RS
- Non, mon fils - odrzekła Giselle i ucałowała syna w policzek,
ale nie wyglądało na to, że się uspokoił.
W tym momencie Jean-Marc zarządził, że trzeba zostawić
świeżo upieczonych małżonków samych.
Luc i Rachel, objęci wpół, odprowadzili rodzinę do drzwi.
Kiedy samochód zniknął za wzgórzem, Rachel spojrzała na
zadumanego męża.
- O co zapytał Guy, że wszyscy zmarkotnieli? Słyszałam słowo
mourir.
Luc westchnął ciężko i zaprowadził ją do salonu.
- On jest w takim wieku, że martwi się wszystkim.
- Na przykład tym, że jego matka mogłaby stracić dziecko? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl