[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stwierdziłem, że przebrała miarę. Postanowiłem ją zwolnić i od razu
powiedziałem jej, żeby sobie poszukała innej pracy.
- Oczywiście - powiedziała Sue z gryzącą ironią. - Ktoś ośmielił się nie
zatańczyć tak, jak mu zagrałeś i od razu musi zbierać manatki.
Steven zacisnął usta. Przez moment Sue miała wrażenie, że najchętniej by ją
uderzył.
- Dobrze wiesz, że oceniasz mnie niesprawiedliwie. Ostrzegłem Cindy. Nie
mogę ścierpieć, gdy ktoś intryguje za moimi plecami. Poza tym musisz
wiedzieć, że nigdy jej nie oszukałem. Od początku wiedziała, co jest grane.
- Jaki początek masz na myśli? - spytała Sue zimno.
- Nigdy nie oszukałem żadnej kobiety i nadal nie mam zamiaru tego robić.
Nie zaprzeczam, że miałem z Cindy romans, ale skończył się on już przed
dwoma laty. - Steven spojrzał na Sue błagalnie.
- Nigdy nie mówiłem, że jestem święty, Susie.
- Mówiłeś za to, że wybierasz szczególnie zdolnych ludzi na swych
pracowników. Ale teraz skłonna jestem przypuszczać, że rozdajesz posady
kierując się bardziej osobistymi względami.
- Zatrudniłem ją wtedy, bo miała doskonałe referencje. I dla twojej
informacji - wtedy nic nas jeszcze nie łączyło.
- A teraz okazało się, że jest słaba - uśmiechnęła się Sue szyderczo.
- Nie, ale widzę, że próbuje ciągnąć profity z naszego wcześniejszego
związku. Dałem jej więc hojną odprawę i świetne świadectwo, na które zresztą
w pełni zasłużyła. Zadowolona jesteś teraz, Susie?
- Nie. - Jeszcze nie wszystko zostało wyjaśnione. - A potem zrobiło ci się jej
żal i pojechałeś za nią do Seattle, prawda? Steven pokręcił głową i westchnął. -
Musiałem zatrudnić innego menedżera na jej miejsce. Rozumiesz to chyba?
Ponieważ nie mogłem się do ciebie dodzwonić, poprosiłem Arta, żeby
skontaktował się z tobą i powiedział, że wyjaśnię wszystko po powrocie.
Sue musiała przyznać, że wyjaśnienia Stevena była sensowne i trzymały się
kupy. Musiała jednak postawić jeszcze jedno pytanie.
- Ale nadal nie rozumiem w świetle tego, co mi powiedziałeś, dlaczego mnie
okłamała. Co chciała przez to osiągnąć?
62
Steven ściągnął brwi. - Gdybyś ją znała lepiej, wiedziałabyś, że intrygi są jej
żywiołem. Powiedziałem jej, że jesteś kobietą, którą chcę mieć i powinienem
się spodziewać, że zechce się zemścić.
Steven zamyślił się i nagłe strzelił palcami. - No tak! Tego ranka
powiedziałem jej, że jeszcze z tobą nie rozmawiałem. Dodałem, że pewnie
jesteś na mnie zła i że winę za to ponosi ona, Cindy. Musiała skorzystać z tej
szansy dokuczenia mi. Ona jest... - „Bardzo złośliwa", chciał określić swoją
byłą kochankę, ale umilkł widząc odpychającą minę Sue.
Sue nie darzyła Cindy zbytnią sympatią, ale była w stanie ją zrozumieć.
Czuła się dotknięta, bo Steven porzucił ją i jeszcze przedstawił ją Sue, swojej
następnej ofierze. A Steven po prostu zmieniał kobiety jak rękawiczki, ale
żadnej nie gwarantował wspólnej przyszłości.
Sue najchętniej zapytałaby, jaki numer porządkowy przypadnie jej w jego
kolekcji, ale nie chciała dać mu okazji do chełpienia się swymi podbojami,
- Więc teraz na mnie kolej, tak? - Sue drżała cała z gniewu. - Ale ja nie chcę
tej wątpliwej przyjemności, nie dołączę do szeregu twoich zdobyczy. Przykro
mi, że straciłeś na mnie tyle czasu.
Żelazny uścisk dłoni Stevena rozluźnił się i Sue mogła rozetrzeć obolałe
nadgarstki. - Mógłbyś mnie odwieźć do domu? A może mam zamówić
taksówkę?
- Nie mam żadnej alternatywy?
Sue wstała, Steven również. - Myślałem, że mnie lubisz, Susie. Miałem
nadzieję, że będziemy mogli się zaprzyjaźnić.
W drodze do domu Sue siedziała przyciśnięta do drzwi, Steven natomiast
patrzył tylko przed siebie. Żadne z nich nie odzywało się ani słowem. Radio też
milczało. Jazda trwała bez końca.
Auto jeszcze nie zahamowało zupełnie, gdy Sue już sięgnęła po klamkę.
Pociągnęła ją, ale drzwi nie dały się otworzyć. Spojrzała z niedowierzaniem na
Stevena.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]