[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szybko, zÙe Sienna nie miaÅ‚a najmniejszych szans, by go zrozumieć.
Rafe z zaskoczonym uśmiechem wstał i uścisnął jego dłoń. Kelner objął go
impulsywnie, po czym, przerażony własną śmiałością, opuścił ramiona, skłonił się
raz jeszcze i odszedł powtarzając: Grazie, grazie.
Co on takiego mówił?
Rafe wzruszył ramionami.
Jego ojciec pracuje jako krupier w kasynie, a matka jest tam sprzątaczką. Bał się,
że stracą pracę po aresztowaniu Carla i Roberta.
Ale to chyba nie wszystko zauważyła Sienna. Dziękował ci, że tu wróciłeś,
tak?
Rafe zapatrzył się w morze.
Chyba tak.
Pomyślała o tych wszystkich ludziach, którzy tego wieczoru uśmiechali się do nich i
pozdrawiali ich. Wcześniej wydawało jej się to naturalne w końcu Rafe był ich
księciem teraz jednak zdała sobie sprawę, że te uśmiechy były szczere.
Mieszkańcy Montvelatte witali nowego księcia z radością.
Widzę, że dobro tych ludzi naprawdę leży ci na sercu.
A czy to ciÄ™ dziwi?
Wzruszyła ramionami.
Nie, ale nigdy wcześniej nie miałeś nic wspólnego z Montvelatte. Wychowałeś się
przecież w Paryżu.
Masz rację. Wszystko, co wiedziałem o tym miejscu, pochodziło z opowieści
matki albo z książek, do których czytania nas zachęcała, ale gdy się tu znalazłem,
zdziwiłem się, jak dobrze się tu czuję. Cieszę się, że zdecydowałem się wrócić.
Ponad stołem ujął jej dłoń.
A czy miałeś jakieś wątpliwości? Sądziłam, że podjąłeś decyzję już tamtego
wieczoru, gdy zobaczyłeś wiadomości.
Potrząsnął głową.
Nie planowałem powrotu, w każdym razie nie od początku. Dopiero gdy Yannis
zadzwonił. Urwał na chwilę i wyjaśnił: Yannis Markides to mój partner w
interesach, a także wieloletni przyjaciel. To on przemówił mi do rozsądku. Ale
zdecydowałem się wrócić tu nie dlatego, bym czuł jakąś więz z tą wyspą i z jej
mieszkańcami.
A dlaczego?
Rafe zaczął zataczać kciukiem kółeczka na skórze jej dłoni.
Z dwóch powodów. Po pierwsze, chciałem udowodnić, że nieprawy syn,
odrzucony przez ojca, może okazać się coś wart i może być dobrym władcą.
Podniósł wzrok na jej twarz. Ja też miałem ojca, który mnie nie chciał.
A drugi powód?
Ze względu na moją matkę. Kochała tę wyspę i na wygnaniu czuła się zle, jak
przestępca tylko dlatego, że urodziła dzieci z nieprawego łoża. Rozumiesz?
Wracając tutaj, mogłem wyrównać rachunki. Taka była moja motywacja, ale nie
miałem pojęcia, jak będę się tu czuł.
Sienna zauważyła, że mówił o matce w czasie przeszłym i przypomniała sobie
artykuł w gazecie, który czytała po koronacji. A więc była to kolejna rzecz, która ich
łączyła. Sięgnęła po szklankę z wodą, by ukryć zmieszanie. Nie lubiła, gdy jej
osądy okazywały się mylne. Wcześniej zakładała, że Rafe przyjął rolę władcy, bo
uważaÅ‚, zÙe jest do tego stworzony, ale wyglÄ…daÅ‚o na to, że osÄ…dziÅ‚a go
niewłaściwie. Może nie był taki zły, za jakiego go uważała.
Mam coś dla ciebie powiedział i sięgnął do kieszeni.
Co to takiego? zapytała z obawą.
Czerwone pudełeczko pokryte było wytartym aksamitem.
To ulubiony klejnot mojej matki. Myślę, że teraz powinien należeć do ciebie.
Potrząsnęła głową.
Ale skoro należał do twojej matki, to powinna odziedziczyć go twoja siostra.
Otwórz.
Otworzyła wieczko i wstrzymała oddech. W środku znajdował się naszyjnik. Na
siatce wysadzanej drobnymi brylantami błyszczały kamienie wszelkich rodzajów i
odcieni.
Jest piękny westchnęła. Ale nie mogę go przyjąć. Wyjęła jednak naszyjnik z
pudełka i zapięła na szyi. Klejnoty były chłodne i ciężkie.
Pasuje do ciebie stwierdził Rafe. Czy już mówiłem ci, jak pięknie dzisiaj
wyglÄ…dasz?
Sienna spuściła wzrok.
To Carmelina wybrała tę sukienkę.
Nie chodzi o sukienkę, tylko o ciebie. Promieniejesz. Podniósł kieliszek. Za
ciebie, moja przyszła żono i matko przyszłych władców Montvelatte.
Miała wrażenie, że ktoś włożył jej na ramiona wielki ciężar. Zadrżała.
Przecież jeszcze się nie zgodziłam za ciebie wyjść.
Rafe zmarszczył brwi, najwyrazniej zaskoczony.
A co innego możesz zrobić? Już niedługo twój stan będzie widoczny. Czy chcesz,
żeby cały świat uznał, że bierzemy ślub pod przymusem?
Przecież tak jest.
Wolę nazywać to małżeństwem z rozsądku.
A ja wolę nie owijać w bawełnę. Czy dałeś mi jakiś wybór?
W jego oczach odbiły się płomyki świec.
Przykro mi. Może za wcześnie cię tu przyprowadziłem. Może jeszcze nie jesteś
gotowa, by podejść do tego rozsądnie.
A ty nie jesteś gotowy zrozumieć mój punkt widzenia.
Westchnął i odrzucił serwetkę na stół.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]