They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciorki. Zemścił się i nie obchodziło go, że zrujnował życie własnej wnuczki. Skoro
nie mógł wrócić do dawnego życia, odzyskać swojej pozycji i majątku, chciał
przynajmniej wymierzyć karę. Za wszelką cenę.
Maximo zdał sobie sprawę, że on był taki sam, zanim odnalazł Lucy i zanim
się w niej zakochał.
- Cara, per favore. - Zacisnął dłoń na ramieniu Lucy. - Chciałbym z tobą po-
rozmawiać na osobności.
- Nie. - Szarpnęła się. Dłoń Maxima opadła bezwładnie. - Oszukałeś mnie. Od
początku wiedziałam, że musi być jakiś powód, dla którego jesteś dla mnie taki do-
bry. Do głowy mi nie przyszło, że dręczy cię poczucie winy.
- Porozmawiajmy.
R
L
- Proszę bardzo. - Lucy cofnęła się o krok. Po jej policzkach spływały gorące
łzy. - Ale tu i teraz. Powiedz mi całą prawdę. Przy wszystkich.
Maximo popatrzył na zebranych w kaplicy przyjaciół i wspólników, ludzi
których szanował, a którzy zjechali się tu z całego świata. Przyglądali się tej scenie
ze zgrozą. Tylko reporterzy pstrykali zdjęcie za zdjęciem. Jeszcze rano nie marzyli
o takiej gratce: ślub w wyższych sferach przerodził się w tragedię, a to oznacza mi-
liony czytelników.
Maximo czuł, jak wstyd i upokorzenie spalają go od środka. Miał ochotę zro-
bić awanturę, chciał kogoś pobić. Najchętniej zadowolonego z siebie starego Fer-
razziego. Nie zrobił nic. Ze względu na Lucy. Zrozumiał, że teraz ma szansę, by
stoczyć bój o jedyną kobietę, jaką kochał i że ta chwila już nigdy się nie powtórzy.
Zacisnął pięści, podniósł głowę do góry.
- Ja nie zrobiłem krzywdy twoim rodzicom - oznajmił mocnym głosem, który
odbił się echem od ścian kaplicy. - Już nie żyli, kiedy znalazłem samochód u stóp
klifu. Twój dziadek w to nie wierzy, ale to jest prawda. - Ponad ramieniem Lucy
popatrzył na Ferrazziego. - Jego ludzie przez dwa dni mnie katowali. Chcieli, że-
bym się przyznał do zbrodni, której nie popełniłem. Twoi rodzice byli martwi, kie-
dy ich znalazłem w przewróconym do góry nogami samochodzie.
- Kazałeś bić dziecko? Przez dwa dni? - Lucy patrzyła na dziadka ze zgrozą. -
Przecież on miał wtedy dwanaście lat!
- Jedyny błąd, jaki popełniłem to ten, że cię nie zatłukłem, d'Aquilla - syknął
stary Ferrazzi. Na wnuczkę nawet popatrzeć nie raczył. - Gdybym cię kazał zabić,
nie dorósłbyś i nie zabrałbyś mi mojej firmy. Należało cię utopić w jeziorze. Jak
szczeniaka.
Lucy oniemiała.
- Potwory - wyszeptała, kiedy już jej wróciła mowa. - Obaj jesteście potwo-
rami. Nie chcę was znać. %7ładnego.
R
L
Odwróciła się na pięcie, koronki białej sukni się wzburzyły. Zamierzała wyjść
z kaplicy, lecz Maximo zastąpił jej drogę.
- Nie odchodz. Błagam cię.
- Bo co?
- Zawsze chciałaś, żebym mówił prawdę, więc chcę ci powiedzieć, że... -
Maximo nabrał powietrza w płuca. - Ja ciebie kocham, Lucy.
- Słucham?
- Kocham cię - powtórzył. - Ti amo.
- Nie kłam - warknęła. - Lepiej przyznaj się, co zrobiłeś. Chcę usłyszeć to
bezpośrednio od ciebie.
Maximo zamknął oczy, a kiedy je otworzył spojrzał prosto w zapłakaną twarz
swej ukochanej.
- Usłyszałem, jak auto stacza się ze skały - powiedział. - Słyszałem zgrzyt ła-
miącej się blachy. Słyszałem płacz dziecka. Zdążyłem cię wyjąć z auta, zanim na-
stąpił wybuch.
- A więc... - oczy jej się rozszerzyły - ...to ty mnie uratowałeś?
Nie mógł odżałować, że wówczas nie zdobył się na szlachetność, ale co się
stało, to się nie odstanie. A kłamać nie tylko nie chciał. Nie mógł.
- Kiedy cię wyciągnąłem z auta - mówił książę - zrozumiałem, że los mi ze-
słał jedną szansę na milion. Nareszcie mogłem się zemścić. Akurat wtedy w pen-
sjonacie cioci zamieszkała pewna Amerykanka. Często mówiła o tym, jak bardzo
chciałaby mieć dziecko. No więc... ja jej to dziecko dałem.
- Wiedziałeś, że ja żyję, ale pozwoliłeś mi cierpieć w samotności - wyszeptała
ze zgrozą Lucy. - Kazałeś mi się tułać po sierocińcach, póki nie przyszło ci do
głowy, że można mnie do czegoś wykorzystać.
- Nie, Lucy! To nie tak! - zaprotestował. - Już dawno temu zrozumiałem swój
błąd. Najgorszemu wrogowi bym nie życzył, by go chował ktoś taki jak Ferrazzi. -
Rzucił starcowi lodowate spojrzenie. - A mimo to próbowałem cię odszukać. Sęk w
R
L
tym, że twoja mama zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadła. Zmieniła nazwisko i
przestała pracować w swoim zawodzie. Nigdzie nie mogłem cię znalezć. Dopiero
kiedy się przyjrzałem przeszłości Wentwortha... Szukałem jakiegoś haka na niego,
a tymczasem odnalazłem ciebie. To było przeznaczenie, cara - szepnął. - Il destino.
- Przeznaczenie - powtórzyła Lucy. - Prosiłam, żebyś mi powiedział prawdę,
ale ty wolałeś mnie okłamać. Te wszystkie twoje pocałunki, pieszczoty, słodkie
słówka... To... Jedno wielkie oszustwo!
- Nie. Ja tylko nie powiedziałem ci wszystkiego. - Tak bardzo chciał ją po-
głaskać po policzku, sprawić, żeby go zrozumiała. - Z początku uważałem, że to nie
ma znaczenia, a potem... Potem się przestraszyłem.
- Skłamałeś! - Uchyliła się przed dotknięciem jego dłoni. - Alexander zabrał
mi tylko rok. Ty okradłeś mnie z całego dzieciństwa. I sprawiłeś, że cię pokocha-
łam - szepnęła. - Tego nigdy ci nie wybaczę.
- Wyjdz za mnie.
- Oszalałeś?
- Zostań moją żoną - powtórzył Maximo. Podał jej pierścionek z platyny z
przepięknym ośmiokaratowym diamentem. - Już nigdy więcej nie będę miał przed
tobą tajemnic. Przez resztę życia będę robił wszystko, żebyś tylko ty była szczęś- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl