[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się z nim rozstać.
Po raz ostatni spojrzała na twarz Karima. Czy zapomni smak jego ust?
Czy będzie o nim myślała, kiedy sułtan będzie ją całował?
Zaraz zrobi coś nierozsądnego. Odwróciła się i szybkim krokiem poszła
w stronę helikoptera, walcząc z pragnieniem, żeby się odwrócić.
Nie oglądaj się, mówiła do siebie, jesteś silna.
Poślubi sułtana, tak jak zaplanowała. Musi zapomnieć o Karimie. Nie ma
wyboru. Przepełniało ją poczucie straty.
98
S
R
Weszła na pokład i zapięła pasy. Maszyna uniosła się w powietrze, a
Aleksa wyjrzała przez okno. Przez wirujący piasek zobaczyła Karima, który
stał nieporuszony tam, gdzie go zostawiła.
Bronił jej, dał nadzieję i pokazał, że miłość istnieje. Powinna być
wdzięczna i szczęśliwa. Dlaczego więc czuje się, jakby wszystko straciła?
Gdyby nie to, że pochłaniały ją myśli o Karimie, Aleksa ucieszyłaby się z
widoku fortecy. Z góry wyglądała jak majestatyczna twierdza, w której środku
pysznił się okazały pałac.
Zcisnęło ją w żołądku i w jednej chwili przypomniała sobie wszystko, co
Karim mówił jej o sułtanie. Nikt nie śmie mu się przeciwstawić. Jego
oczekiwania wobec Aleksy ograniczą się wyłącznie do sypialni.
Te myśli ją przytłoczyły i poczuła paniczny strach. A jeśli sułtan nie
będzie chciał jej pomóc?
Może wpada prosto z deszczu pod rynnę?
Może nowe życie okaże się gorsze od tego, które miała?
Przed oczami stanął jej obraz wuja, a głowę wypełniły wspomnienia. Nie
ma nic gorszego.
Zatopiona w ponurych rozmyślaniach, prawie nie zauważyła, że
wylądowali. Uzbrojona straż odprowadziła ją do prywatnej części pałacu.
Stremowana, rozejrzała się wokoło, czekając na przybycie sułtana.
- Kiedy poznam Jego Wysokość?
- Na pewno nie przed ślubem.
Zajmował się nią cały sztab kobiet. Uwijały się wokół niej, zbierając
zakurzone ubrania, i wsypały płatki róż do wanny.
- Sama mogę się wykąpać. - Nie przywykła, by ktoś jej usługiwał, ale one
nic sobie nie robiły z jej prośby i wkrótce leżała zanurzona po szyję w
99
S
R
pachnącej wodzie. Nic nie zmyje jej wspomnień o Karimie. Zostawił na niej
trwałe piętno. Przywołała obraz jego ust i rąk na swoim ciele.
Nie wolno jej tego robić. Usiadła wyprostowana. Sułtan ma wielki apetyt
na seks. Tak powiedział Karim. Wtedy te słowa nic nie znaczyły, ale teraz,
kiedy doświadczyła tak cudownych chwil...
Co będzie, jeśli nie pozwoli się dotknąć innemu mężczyznie?
Może kiedy go wreszcie pozna, wszystko okaże się łatwiejsze? A może
odwrotnie.
Wyobraznia podsuwała jej najgorsze scenariusze.
- Chciałabym porozmawiać z sułtanem - zwróciła się do kobiety, która
przygotowywała olejki do masażu.
- To niemożliwe, Wasza Wysokość - szepnęła inna. - Oglądanie panny
młodej przed ślubem przynosi pecha.
A jeśli po ślubie spojrzy na nią i ucieknie? Aleksa snuła ponure
rozważania, przyglądając się płatkom róż, które pływały na powierzchni.
Sama najchętniej by tak zrobiła, gdyby nie obowiązek wobec ojczyzny.
- To już jutro. Wtedy będzie dużo czasu. - Kobiety wymieniły
porozumiewawcze spojrzenia, a Aleksa westchnęła poirytowana.
Powinna czuć radość i ulgę. Nic jej już nie grozi.
Zostawiła serce na pustyni i nigdy go nie odzyska. Teraz wie, jak
wygląda prawdziwa miłość. Zlub z innym mężczyzną wydał jej się kompletnie
bez sensu.
Po relaksującym masażu Aleksa trafiła do łoża w ogromnej sypialni.
Gdyby nie jej spotkanie z Karimem, na pewno poczułaby się w pełni
odprężona.
Ale go poznała. Zakochała się. A to zmieniało wszystko.
100
S
R
Obudziła się wcześnie. Gorące słońce wlewało się do pokoju,
rozświetlając bogactwo materiałów udrapowanych na łóżku. Leżała przez
chwilę zatopiona w rozmyślaniach.
Gdzie on teraz jest i co ona sama właściwie robi?
Przepełniona bolesną tęsknotą za Karimem, odwróciła głowę i spojrzała
przez okno. Czy też o niej myśli?
Aleksa usiadła na łóżku. Dziś są jej urodziny. Dwudzieste czwarte.
Dziś zostanie żoną sułtana.
Jak na zawołanie rozległo się pukanie do drzwi i wkrótce pokój wypełnił
się kobietami gotowymi pomóc jej w przygotowaniach. Kilka następnych
godzin spędziła w ich towarzystwie. Zadbały o jej fryzurę, makijaż i
dopasowały suknię ślubną. Aleksa przyglądała się sobie ubranej w prostą
jedwabną szatę. Co mówił Karim? Prostota oznacza szczerość?
Na początku o to jej właśnie chodziło.
A teraz? Ma poślubić sułtana, kiedy jej serce należy do innego?
Miała nadzieję, że Karima nie będzie podczas ceremonii. A jeśli się
pojawi, a ona nie będzie potrafiła ukryć swoich prawdziwych uczuć? Co
będzie, jeśli sułtan się dowie?
- Wasza Wysokość jest bardzo blada - zauważyła makijażystka i
upudrowała poszarzałe policzki Aleksy. - Nie powinnaś się denerwować, jesteś
bardzo piękna. Sułtan będzie zachwycony.
Ta uwaga nie pocieszyła jej ani trochę. Zastanawiała się, czy w ogóle da
radę przez to przebrnąć.
Jej uczucie do Karima pojawiło się tak nagle i było tak wielkie, że nie
wyobrażała sobie życia z innym mężczyzną. Ale przecież Karim jest
nieosiągalny. Na prośbę ojca musi wyjść za sułtana.
101
S
R
Kobiety zakończyły swą pracę. Twarz i ramiona Aleksy spowijał teraz
delikatny welon.
- Sułtan może spojrzeć na swoją małżonkę dopiero po słowach przysięgi -
wyjaśniła jedna z dziewcząt. - Gotowe. Proszę za mną, Wasza Wysokość.
Podłoga usłana była płatkami róż, ale Aleksa z trudnością stąpała po
miękkim dywanie. Przeprowadzono ją przez dziedziniec, ponieważ ślub, ku jej
zaskoczeniu, miał się odbyć pod gołym niebem.
Przesuwała wzrok po twarzach ludzi zebranych na uroczystości,
wypatrując sułtana. Jej spojrzenie spoczęło na mężczyznie, który wyróżniał się
z tłumu. Ubrany był w tradycyjny strój i stał do niej plecami. Wiedziała, że to
on. Z jego postawy biła siła i władczość.
Wstrzymała oddech i czekała, aż mężczyzna na nią spojrzy, ale on nawet
nie drgnął.
- Sułtan nie może zobaczyć narzeczonej, dopóki ceremonia się nie
skończy - pospieszyła z wyjaśnieniem jedna z kobiet, wyczuwając niepewność
Aleksy.
Uroczystość się zaczęła. Aleksa nie rozumiała ani słowa, więc
podpowiadano jej, co ma mówić w odpowiednim momencie. Była tak spięta,
że ledwo docierał do niej jakikolwiek głos. Twarz narzeczonego była
przysłonięta.
Nagle wszyscy zgromadzeni upadli na kolana i Aleksa uświadomiła
sobie, że ślub dobiegł końca.
Ludzie zniknęli w pałacu, a ona została sama na zalanym słońcem
dziedzińcu z człowiekiem, który teraz jest jej mężem.
Czy on w ogóle na nią spojrzy? A może został zmuszony do tego
małżeństwa i teraz będą żyli obok siebie jak wrogowie?
102
S
R
Zamknęła oczy i próbowała się uspokoić. Wtedy poczuła, że do niej
podszedł i zaczął odsłaniać welon.
Oczy miała nadal zamknięte i nie mogła złapać tchu.
To wszystko moja wina, myślała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]