[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie myślałam, że to będzie tak trudne...
I nagle zdarzyła się dziwna rzecz. Na twarzy Jamesa pojawiło się coś, co
wyglądało na wyrzuty sumienia. Poderwał się z fotela, zamknął drzwi do
sekretariatu, ujął Maggie za rękę, podciągnął ją na nogi i przytulił.
Zaskoczona zamarła w bezruchu. Kiedy zorientowała się, że James wcale nie
pcha jej na biurko, odprężyła się. To był zwykły przyjacielski uścisk. Azy
napłynęły jej do oczu. Powstrzymała je. Nie chciała płakać, nawet nie była
pewna, co jej dolega.
Przytuliła twarz do ramienia Jamesa i usiłowała myśleć o przyjemnych
rzeczach. Na przykład o tym, że James tak ładnie pachnie, że ma tak silne
50
R
L
T
ramiona. Jedną ręką obejmował ją w pasie, drugą trzymał między jej
łopatkami i wykonywał nią drobne kółka. Miało to niezwykle kojące
działanie. Maggie przymknęła oczy. Druga okazja może się nie nadarzyć.
Po jakimś czasie pewnie po paru sekundach, choć wydawało jej się, że
minęło co najmniej kilka minut uścisk się zmienił. Z przyjacielskiego stał
się... inny. Ręka przestała zataczać kółka, zaczęła wędrować w górę i w dół.
James wcisnął nos w jej włosy, jakby rozkoszował się ich zapachem. Było jej
dobrze, ale nie mogła sobie pozwolić na seks z prawnikiem. Nie była już tą
samÄ… kobietÄ… co kiedyÅ›.
Lepiej? zapytał, odgarniając jej z twarzy kosmyk. Przeniósł
spojrzenie z jej oczu na usta i z powrotem na oczy. Ale nie pocałował jej.
Nie wiedziała, czy cieszyć się, czy smucić.
Tak.
Więcej nie będę cię prosił, żebyś wracała do dawnych czasów.
Dziękuję za dzisiaj. Przycisnął usta do jej czoła. Nie był to prawdziwy
pocałunek, ale i tak zrobiło jej się miło.
Nie była w stanie wykonać ruchu. Stała z zamkniętymi oczami,
rozpamiętując ten moment. Ten pocałunek, a zarazem nie pocałunek. To było
tak, jakby James dokładnie wiedział, czego ona potrzebuje.
Czy jemu to wystarczy? Czy jednak będzie chciał czegoś więcej?
Pamiętała o niewidzialnej granicy między tym, co wolno, a tym, co
niedozwolone. Jeden zły ruch i mogą stoczyć się w przepaść.
Opuścił ręce.
Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli czasem zadzwonię powiedzieć, jak
siÄ™ sprawy majÄ…?
Zamrugała niepewna, o czym mówi.
Chciałbym być z tobą w kontakcie wyjaśnił. Nie sądzę, żebym
51
R
L
T
potrzebował więcej informacji, ale chętnie przekażę ci, na jakim etapie jest
śledztwo.
Nigdy nie zrozumie prawników. Była przekonana, że James nie
przekroczy niewidzialnej linii, ale najwyrazniej zamierzał wzdłuż niej biegać.
Przytknęła dłoń do jego policzka.
Tak, James, chcę wiedzieć, co się u ciebie dzieje. Dzwoń.
Dobrze. Pocałował wnętrze jej dłoni, po czym cofnął się. Dzisiejsza
wizyta dobiegła końca.
52
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Blask reflektorów omiótł okno, potem odbił się od ekranu telewizora.
Maggie zamarła z przerażenia. Była sama, we wtorki Nan grała w klubie w
brydża. Po chwili wzięła się w garść. Może ktoś zabłądził?
Chociaż James obiecał zawiadomić ją, gdyby Low Dog wyszedł na
wolność, na wszelki wypadek ze stojaka na parasole chwyciła strzelbę i
odsłoniła okienko w drzwiach. Wiele w ciemnościach nie widziała. Wytężyła
wzrok.
Duży suv stał dziesięć metrów od domu, przy ogródku. Mężczyzna o
szerokich ramionach, ubrany w elegancką białą koszulę, opierał się o maskę.
Ręce miał skrzyżowane na piersi. Był wyraznie spięty.
Serce zabiło jej mocniej. James!
Minęło sześć dni od ich spotkania, ale codziennie rozmawiali. Dlaczego
nie zadzwonił? Czuła, że stało się coś złego, mimo to cieszyła się, że
przyjechał.
Ostrożnie odstawiła strzelbę, po czym zapaliła światło na ganku i
otworzyła drzwi. James wyprostował się. Mimo odległości widziała w jego
twarzy smutek. Przez sekundę żałowała, że ma na sobie szeroką czarną
spódnicę i niebieską bluzkę z długimi rękawami. Wolałaby być ładniej
ubrana.
James? Co się stało?
Maggie, przepraszam, nie powinienem przyjeżdżać, ale...
Zbiegła boso z ganku.
Czy...?
Nie bój się, twoje zeznanie nadal jest w zaklejonej kopercie. Nikt o
53
R
L
T
tobie nie wie. Po prostu... potarł skroń chciałam porozmawiać z kimś,
kogo darzÄ™ zaufaniem.
I ją darzył? A może to podstęp? Podeszła bliżej i popatrzyła mu w oczy.
Cierpiał. Przyłożyła dłoń do jego policzka. Zacisnąwszy powieki, wziął
głęboki oddech, jakby usiłował zdławić ból.
Chodz do środka ujęła go za rękę i powiedz, co się stało.
Skinął głową, po czym ruszył za nią. Maggie słyszała bicie własnego
serca. Zaniepokoiła ją nieoczekiwana wizyta Jamesa w wieczór, kiedy Nan
nie ma w domu. Na pewno pamiętał o wtorkowym brydżu. Ale zachowywał
się powściągliwie, nie próbował jej poderwać. Może naprawdę chciał z kimś
pogadać?
W kuchni puściła jego rękę i zajęła się parzeniem herbaty. James oparł
się o blat. Milczał.
Nalała wody do czajnika, z szafki wyjęła dwa najładniejsze kubki. Może
powinna zaproponować coś do jedzenia? Otworzywszy lodówkę, szukała
ciasta cytrynowego, które upiekła wczoraj, a wtedy nagle James odezwał się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]