[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Krew?
Wyjaśnił, że Munro prosił punkt krwiodawstwa o krew i że nie zgłosił tego oficjalnie.
Dlaczego? zastanowiła się głośno Jenny.
Następne pytanie bez odpowiedzi.
Muszę przyznać, że to podobne do Neila. Nie lubił się zwierzać, co?
Przytaknął i ziewnął bez skrępowania. Jenny uśmiechnęła się.
Czy to miała być jakaś aluzja? spytała.
Pocałował ją delikatnie w czoło.
Wcześniej do łóżka?
Niezła myśl.
Fenton ściągał właśnie drugą skarpetkę, kiedy od strony krzesła, na którym wisiała jego
marynarka, dobiegł sygnał pagera. Złapał się za głowę i spojrzał na Jenny, leżącą już w łóżku.
Boże, jakby wiedzieli.
Po chwili zapiął kask i wyjrzał przez okno, osłaniając oczy przed odbijającym się w
szybie światłem lampy. Kiedy się odwrócił, Jenny poznała po jego minie, że wciąż pada.
Uważaj na siebie poprosiła.
Była szósta rano, kiedy Fenton wrócił do domu. Jenny zdążyła już wstać i właśnie
zakładała swój pielęgniarski uniform; przestała zapinać bluzę i podeszła do niego.
Zła noc? spytała, obejmując go za szyję.
Jedno badanie za drugim.
Mimo zmęczenia Fenton był podniecony bliskością Jenny. Pocałował ją mocno w usta i
poczuł, że po chwilowym zaskoczeniu reaguje tak jak on. Kiedy odsunęli się od siebie,
spytała:
O szóstej rano, w zimny, deszczowy dzień?
O każdej porze, każdego dnia odparł, przyciągając ją do siebie.
Jenny zachichotała, a on wsunął jej dłoń pod sukienkę, żeby dotknąć ciepłych piersi.
Popychając ją w stronę łóżka, czuł, jak napięcie znika z jej twarzy, kiedy przyciskał usta do
jej ust. Rozchyliła wargi, aby jego język mógł penetrować miękkie i ciepłe wnętrze.
Pragnę cię zamruczał.
Wierzę ci, wierzę chichotała Jenny, zmagając się z zamkiem błyskawicznym jego
spodni. Uniosła nieznacznie pośladki, żeby mógł zsunąć jej majteczki, a potem uniosła
kolana, żeby mógł zdjąć je do końca. Gdy spoglądał na nią z góry, jego naprężony członek
spoczywał pomiędzy jej łydkami.
Kocham cię, Jenny Buchan. Bóg jeden wie, jak bardzo cię kocham.
Zaczął przesuwać delikatnie dłońmi po wewnętrznej stronie jej ud.
Kwadrans pózniej Jenny spojrzała na zegarek.
Obowiązki wzywają stwierdziła.
Fenton nie odpowiedział. Uniosła się na łokciach i spojrzała na niego; spał jak suseł.
Wstała po cichu z łóżka i wygładziła swój uniform. Potem znowu popatrzyła na swojego
mężczyznę z uśmiechem i nachyliła się nad nim, żeby przed wyjściem z domu pocałować go
delikatnie w czoło.
Tyson zwołał zebranie personelu laboratoryjnego na środę po południu. Odbywało się w
pokoju służbowym. Wiatr i deszcz, które przez miniony tydzień chłostały Edynburg, nie
słabły. W oknach pobrzękiwały szyby, kiedy Tyson rozejrzał się wokoło, żeby sprawdzić, czy
wszyscy są obecni. Brakowało Fentona, którego zatrzymało pilne badanie krwi, ale zjawił się,
zanim ktokolwiek zdążył pójść po niego. Wchodząc do pokoju zauważył, że Tyson i inspektor
Jamieson mają ponure miny.
Mamy już protokół z sekcji Susan Daniels zaczął Tyson. Inspektor Jamieson dostał
go dziś rano z prokuratury. Susan nie miała poronienia, jak sądzili niektórzy z nas. Nie była w
ciąży. Umarła, gdyż normalne mechanizmy odpowiedzialne za krzepliwość krwi przestały
funkcjonować. Otrzymała wcześniej silną dawkę jakiegoś antykoagulantu, jak dotąd nie
określonego, a kiedy doszło do niewielkiego krwawienia wewnętrznego, nie było sposobu,
żeby je powstrzymać. Wydaje się mało prawdopodobne, aby sama zaaplikowała sobie ten
środek, a to prowadzi nas do nieprzyjemnego, lecz nieuniknionego założenia, że została
zamordowana.
Tyson przerwał, czekając, aż gwar w pokoju ucichnie. Fenton skierował wzrok na Iana
Fergusona, który odpowiedział mu wymownym spojrzeniem. Koszmarne przypuszczenie
stało się prawdą.
Jamieson wstał z miejsca, żeby wyrazić słowami obawy zebranych. Popełniono w
szpitalu dwa morderstwa i obie ofiary były pracownikami laboratorium. A ponieważ żadne z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]