They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

transportu, ale nie od nas.
Wtem przystąpił do niego buńczuczny juriskonsulto i zagadnął oschłym tonem
urzędowym:
 Pańskie nazwisko?
 Nazywają mnie stary Pedrillo.
 Czy pan mnie zna?
 Tak.
 Więc pan wie, że musi mi pan być posłuszny?
 Nawet w Ures nie mam obowiązku seniora słuchać. Nie osobie jestem poddany, lecz
prawu. Tutaj zaś w górach Yuma, znaczy pan tyle, co nic.
 Człowiecze, nie zmuszaj mnie, abym cię ukarał!
 A pan niech mnie nie zmusza, abym seniora wyśmiał. Znają pana. Tutaj jest tylko
dwóch, którym będziemy posłuszni, nie dlatego, żeby mieli prawo nam rozkazywać, lecz
dlatego, że należy im się szacunek. Tymi dwoma są Old Shatterhand i Winnetou. To, co
piszczą myszy, może jest piękną piosenką, ale ja jej nie lubię.
 Człowiecze!  krzyknął na niego urzędnik.  Nie zapominaj kim jesteś! Parobkiem,
niczym więcej, tylko parobkiem! A tutaj stoi zastępca i pełnomocnik twego pana, który chyba
będzie wiedział po czyjej stronie przewaga i słuszność!
Przy tych słowach wskazał na sennora Endimio. Ten odrzekł z widocznym zakłopotaniem:
 Jestem wprawdzie pełnomocnikiem sennora Manfredo, ale& ponieważ wykonanie
danych mi poleceń zdałem na Pedrilla& . więc&
 Weller! Stamtąd nadjeżdża Weller!  krzyknął nagle Player, przerywając kupcowi i
wskazując ku miejscu, gdzie równina przechodziła z powrotem w wąską dolinę.
Wszyscy spojrzeli w tym kierunku. Rzeczywiście: ukazał się samotny jezdziec. Przez
chwilę stał nieruchomo, a następnie zobaczywszy wozy, odwrócił się, skinął ręką poza siebie,
jakby kogoś przywoływał i począł zbliżać się ku nam.
 Weller? Ten oszust? Ten łotr?  zapytał hacjendero. Jego muszę złapać i to
natychmiast!
Pobiegł naprzeciw zbliżającego się, w którym teraz i ja poznałem młodego Wellera. Ten
zbyteczny pośpiech mógł mieć złe następstwa, spodziewałem się jednak, że hacjendero
przynajmniej w pierwszej chwili nie zdradzi mojej obecności. Aby zaś Weller nie spostrzegł
mnie przedwcześnie, ukryłem się za najbliższym wozem.
Don Timoteo i Wełler zeszli się w odległości mniej więcej stu kroków od nas, więc
mogliśmy słyszeć co ze sobą mówiłi. Pierwszy wrzasnął na drugiego ze wściekłością?
 Dobrze, że pan przychodzi, panie złodzieju, panie rabusiu i morderco! %7łądam mojej
hacjendy z powrotem i to w takim stanic w jakim była przed spaleniem.
 Pan tutaj, don Timoteo?  zapytał Weller zdumiony, nie zważając zrazu na obelgi. 
Myślałem, że jesteś senior w Ures. Czego pan chce na drodze do Almaden?
 Czego chcę? Chcę odebrać moje mienie przez was zrabowane!
 Nie rozumiem pana. Jak senior może zwracać się z takimi słowami do mnie, pańskiego
przyjaciela.
 Milcz łotrze i nie waż się nazywać po raz drugi moim przyjacielem! Wyruszyłem, żeby
się zemścić na tobie. Popatrz: tam stoją wszyscy moi towarzysze. Czy widzisz juriskonsulto z
Ures?
Zapytany spojrzał ku wozom i odparł, potrząsając głową:
 Tego nie znam?
 Ani jego policjantów?
 Nie. Co ma tutaj policja do roboty?
 Złapać was, zagarnąć w niewolę tak, jak już schwytaliśmy waszych sprzymierzeńców i
współwinnych!
 Współwinnych? Kto to jest?
 Yuma. Nie udawaj, że nie widzisz rzemieni na ich rękach i nogach?
 Rzemieni? Ach, naprawdę, oni są związani! Nawet Bystra Ryba! Któż więc są ci wolni
czerwonoskórzy?
 To Mimbrenjowie, którzy wyruszyli przeciw wam. A tam poza ostatnim wozem stoi
Winnetou, wódz Apaczów!
 Ten papla zepsuje wszystko  szepnął do mnie Winnetou.  Niech mój brat będzie
gotów w każdej chwili skoczyć na konia!
 Winnetou jest tutaj?  zapytał Weller.  Czy to możliwe? Nie widzę go!
 O, nie tylko on jest tutaj, lecz także ktoś, którego się jeszcze więcej obawiasz,
mianowicie Old Shatterhand. Uciekł waszym czerwonoskórym sprzymierzeńcom i połączył
się z nami.
 Old Shatterhand? Przekleństwo! Dobrze, że mi to mówisz głupcze!
Posłyszeliśmy krzyk, a potem galop konia.. Wyszliśmy zza wozu. Hacjendero leżał na
ziemi, powalony przez Wellera, który uciekał na powrót w kierunku wąskiej doliny.
Wskoczyłem na konia i popędziłem za nim. Winnetou nie pozwolił na siebie czekać.
Słyszeliśmy jak zbieg wołał:
 Old Shatterhand, Winnetou, Mimbrenjowie! Old Shatterhand, Winnetou,
Mimbrenjowie!
Dlaczego wołał? W jakim celu? Może ze strachu? Przecież podczas rozmowy z
hacjenderem nie okazał trwogi. Imiona wywoływał jeszcze, gdy znikał w zwężeniu doliny, a
gdy tam dotarliśmy, na nowo posłyszeliśmy alarm.
Doścignęliśmy go szybko. Dolina się wznosiła; z prawej i lewej strony rósł dość gęsty las.
Weller obejrzał się i zobaczył nas o niespełna trzysta kroków za sobą. Zrozumiał, że nie
ujdzie jeśli nie chwyci się jakiegoś wybiegu. Zatrzymał tedy konia, zeskoczył z siodła i
pośpieszył piechotą na lewo, w las. W chwilę pózniej my również byliśmy na ziemi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl