[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kobierce. Księżna odprawiła je, a gdy wyszły, biskup zaczął:
Jam jest biskup krakowski Lambert Awdaniec. Witam miłościwą panią w swej stolicy tym radziej, że i
sprawy mam, o których przez posły mówić nieporęcznie. Może jednak wasza miłość ninie wypocząć chce z
podróży, przyjdę sposobniejszą porą, bo tak mniemam, że jakiś czas zabawicie w Krakowie.
Możemy mówić choćby zaraz odparła. Podróż niedaleka, bo wypoczęłam w gościnie u palatyna
Sieciecha, a długo nie zabawię, bo na Gody wracać mi do Płocka. Jeno poznajomić się chciałam z pasterzem,
który jeden z niewielu za prawowitym papieżem stoi, i katedrę waszą obejrzeć. Małżonek mój pomni, że do
wykończenia przyczynić się przyrzekł, i co nieco zasobów przywiozłam, od siebie zasię sprzętu do służby Bożej
potrzebnego.
Wskazała Lambertowi miejsce na ławie. Mieszka, który stał, nie wiedząc, co począć z sobą, jakby nie
zauważyła, co widząc biskup rzekł:
To jest Mieszko Bolesławie, brataniec miłościwego książęcia, który takoż przychodzi stryjnę powitać.
Na królewiczu spoczęło przenikliwe spojrzenie Judyty. Drgnął, jakby niespodzianie ziąb go przeniknął, i
zmieszany powiedział:
Witajcie, miłościwa pani, i bądzcie jako u siebie.
Dzięki odparła uśmiechając się drwiąco wszędy jestem u siebie. Mniemałam, że się w Płocku
poznajomimy, ale skoro ci droga za daleka, możem i tutaj.
Zechciejcie zważyć, miłościwa pani wtrącił się biskup że królewic niedawno małżonkę pojął,
która mu słabuje, a tylko co z Poznania wrócił, dokąd jezdzić musiał oddać zmarłej księżnej ostatnią przysługę.
O tym wiemy przerwała oschle tedy nie zatrzymuję, bo mu pewnikiem do małżonki spieszno.
Chyba że prośbę ma jakową, rada będę wypełnić.
Nie trzeba mi niczego, a gdyby wam czego trzeba było, komornik mój jest na wasze rozkazy odparł
sztywno; skłonił się i wyszedł, zarazem wzburzony i rad, że niczego przytajać nie musiał. Lambert natomiast
zachmurzył się i księżna miarkując, że jawna niechęć okazana Mieszkowi nie po myśli mu, by zatrzeć to
wrażenie, powiedziała z westchnieniem:
Wdały młodzian! Szkoda, że książęta nie mają krewniaków, jeno współzawodników.
yle, że się uprzedzacie pochwycił Lambert żywo. Rzadko spotkać Junoszę, by jak on rozsądkiem
i skromnością umiał jednać sobie ludzi.
Widzę, że was sobie zjednał, wielebny panie odparła uśmiechając się z przymusem. Ale nijak mi
zabyć, że jest synem owego przeklętnika, w którym każdy wróg jedności w cesarstwie i chrześcijaństwie pomoc
znajdował i oparcie.
Ostawmy Bogu sąd nad zmarłym królem rzekł Lambert niechętnie. Wżdy nie o niego idzie, a
Mieszko radziej w dziada się wdał.
Któremu rodzic mój pomógł Kościół i państwo tu odbudować po to, by syn jego wszelki ład zburzył,
świętokradczą ręką poprzednikowi waszemu męczeńską śmierć zadał, za to, że przestrzegania praw boskich i
ludzkich się domagał przerwała księżna, ale biskup ciągnął:
Nie syna uciążać winą rodzica. Nie zaprzeczycie, że miłościwy książę słabego jest zdrowia, w rządach
wyręczać się musi ludzmi, którzy miru w kraju nie mają, syn zasię nierychło będzie go mógł wyręczyć.
Wiem, do czego zmierzacie odparła Judyta tedy wam rzekę, co myślę: wdał się Mieszko w
dziada lubo nie, małżonek mój nieprzezornie na jego powrót do kraju przyzwolił. Nie zaprzeczycie, że nie brak
książęciu wrogów, którzy by radziej Mieszka widzieli na książęcym stolcu. Gdyby go do rządów dopuścić, jeno
by im narzędzie dał do ręki. A jedno pewne, że właść ludzi zmienia. Gdyby zasię coś złego mu się przygodziło,
o co w zamęcie nietrudno, małżonka mego nie omieszkano by winą uciążyć, by pospólstwo przeciw niemu
podburzyć. Zali jednak to są sprawy, o których ze mną mówić chcieliście?
Nie, miłościwa pani. Nikomu na dobre nie wyszło, że poprzednik mój do spraw państwa się mieszał.
Mnie kościelne na sercu leżą, choć jedne od drugich oddzielić trudno, gdy Kościół z ludzi się składa, którzy z
krajem i rodami związani.
I to wiem odparła Judyta. Stryk wasz i głowa rodu po dziś dzień małżonkowi memu przysięgi
posłuszeństwa nie złożył. Biskup zmarszczył się nieznacznie i odparł:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]