They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przełamać niezdecydowanie Buraka i nakłonić go do towarzyszenia mu w
zamierzonym planie. Miał wrażenie, jakby tamte chwile wyłoniły się z martwego
cienia, ożyły i z drapieżnością i okrucieństwem, którymi nasycił je długi bezwład,
parły na chwilę obecną. Oto dokładnie pamięta: był ciepły wieczór sierpniowy;
wybrał taki moment, kiedy ojciec poszedł po kolacji na spoczynek, a administrator,
zajęty Julcią, najdalszy był od powrotu do siebie; pan Ramian mieszkał w
oddzielnym domku na końcu ogrodu; niepostrzeżeni przez nikogo, przedostali się
na tyły; była taka cisza, iż z pobliskich obór wyraznie dobiegał pomruk bydła;
Burakowi trzęsły się ręce, gdy zaczął podważać okiennicę, Seweryn przynaglał
go, klął po cichu, podwórzem przechodzili jacyś ludzie, słychać było rozmowy,
pachniało maciejką...
Seweryn zacisnął pięści. Drżał. Wiedział, że nie z chłodu. Nie pamiętać! Ale jak
rozegnać tłoczące się obrazy, jak zetrzeć ich wyrazistość?
Weszli teraz w ogłuszający harmider i w krąg słabiutkiego światła, które padało z
samotnej latarni przy młynie. Paru chłopów stojących w wejściu pozdrowiło ich z
daleka. Nawrocki ładnie zasalutował. Gejżanowski podniósł tylko dłoń do czapki.
Gdy zostawili już za sobą zgiełk, Seweryn, jakby tylko czekał na ten moment,
zwrócił się nerwowym ruchem w stronę towarzysza.
- Niech pan powie, tylko szczerze... Spodziewał się pan mnie dzisiaj zobaczyć?
- Szczerze? - znowu spojrzał na niego tamten przez ramię. - A czy pan mógłby mi
powiedzieć, dlaczego miałbym być szczery?
- Nie widzę powodów, dlaczego miałby pan nim nie być?
Nawrocki zaśmiał się uprzejmie.
- O, to jeszcze nie wystarczająca racja.
- Nie umie pan być szczery czy też nie chce pan?
- Owszem, umiem być szczery, ale tylko wtedy, jeśli mnie coś interesuje. Teraz
spyta pan pewnie, co mnie interesuje?
Seweryn opanował się ostatkiem przytomności.
- Myli się pan. Bo właśnie to mnie nie interesuje.
- Zatem wszystko w porządku.
Posterunek policji dał o sobie znać oświetlonym gankiem. Nawrocki zatrzymał się
i wyciągnął rękę. Ale Seweryn nie podał swojej. Stał nieruchomy, blady, z twarzą
zniekształconą nienawistnym grymasem. Nagle przysunął się do Nawrockiego tak
blisko, iż oparł się nieomal o jego pierś.
Syknął zduszonym głosem:
- Jednak z pana jest... porządny łajdak!
Nawrocki nawet nie drgnął. Patrzył na Gejżanowskiego lekko zmrużonymi oczami.
Ten nie panował już nad sobą. Ale zanim zdążył podnieść rękę, posterunkowy
1
uprzedził go, chwytając mocno powyżej łokcia.
Seweryn szarpnął się. Palce Nawrockiego zacisnęły się.
- Może pan zechce uspokoić się - powiedział swoim zwykłym wesołym tonem. -
Rozmawiamy jeszcze prywatnie.
- Może mnie pan zaaresztować!
Nawrocki skrzywił się.
- Zmieszny pan jest.
I puścił niedbale rękę Seweryna.
- Mam wrażenie, że robienie awantury nie leży w pańskim interesie.
- To moja sprawa.
- Zapewne. Ale... o co panu właściwie chodzi?
Upokorzenie odebrało Sewerynowi resztki przytomności.
- Pan nie wie? - krzyknął. - Nie wie pan, dlaczego pana szukałem i chciałem z
panem rozmawiać? Właśnie dzisiaj, nie wczoraj ani miesiąc temu, tylko dzisiaj?
- Przypuśćmy, że wiem. Więc, co to z tego?
- Chce pan to jeszcze ode mnie usłyszeć, żeby ostatecznie triumfować. Więc
dobrze! Szukam pana, bo pana nienawidzę i boję się. Rozumie pan? Boję się.
Czekałem, że pan mi powie wprost: wiem o wszystkim, to przez pana Burak został
wyrzucony, bo pan, żeby zaspokoić swoje niezdrowe zachcianki, namówił go do
wspólnego włamania się do kas administratora, żeby kraść pieniądze własnego
ojca. Ramian przyłapał was, gdyście wyciągali forsę z biurka. Panu oczywiście nic
się nie stało. Ramian mógłby przysiąc, że pana tam nie było, wszystko poszło na
rachunek Buraka. Gdyby nie pan, Burak nie zostałby złodziejem i bandytą. Pan
winien jest jego śmierci... O, tak, słyszy pan? Tak trzeba było powiedzieć. Ja na to
czekałem. Nie zaprzeczy pan, że pan o tym wszystkim wiedział?
- Wiedziałem.
- Więc dlaczego bawi się pan teraz ze mną?
Twarz Nawrockiego ściął chłód.
- A dlaczegóż to ja mam panu pomagać? Zdaje się, że ani przedtem, ani teraz nie
2
upoważniłem pana do szukania u mnie schronienia przed swoim... strachem, jak
pan powiada. Te pańskie wyznania nic mnie nie obchodzą. Nie jestem pańskim
spowiednikiem. A wyrzuty sumienia? O, to przejdzie! Niech się pan prześpi.
Zwłaszcza, że jedyny świadek nie żyje. A jeśli chodzi o mnie, lubię czasem
wiedzieć o ludziach pewne drobnostki. Ciekawość bezinteresowna i doskonale
wpływająca na humor i apetyt. Tylko tyle. Zatem... dobrej nocy.
Zasalutował i lekkim krokiem odszedł w swoim kierunku.
X
Ksienia kilka razy zaglądała do pokoju, ale widząc niezmienną ciemność
zatrzymywała się na progu i stamtąd cicho wołała:
- Michasiu!
Odpowiadał z głębi mroku, z miejsca, którego nie mogła dostrzec.
- Jestem.
Albo:
- Słucham.
Zalegała długa cisza. Wiatr bił w okna, szerokie szelesty przeciągały ponad
dachem, a szum drzew w ogrodzie odpowiadał wichurze jednostajnym echem.
Ksienia nie ruszała się z miejsca. Czekała. Wreszcie Michaś odzywał się. Nie
chciał kolacji. Tłumaczył, że nie jest głodny. Gdy nalegała - dodawał, że ksiądz
proboszcz powinien niedługo wrócić, zaczeka więc na niego. Ale Ksieni i to nie
wystarczyło. Niepokoiło ją, dlaczego Michaś siedzi po ciemku. Wietrzyła coś
niedobrego. I już zmierzała opiekuńczym krokiem w kierunku lampy, gdy Michaś
zatrzymywał ją głosem, który ciągle wydawał się jej bardzo daleki i jak gdyby
zagubiony. Wyjaśniał, że właśnie w tym półmroku jest mu dobrze. Ponieważ nie
ustępowała, zaczął usprawiedliwiać się powtórzeniem lekcji. Mówił o wierszu,
który w ten sposób łatwiej i prędzej sobie przyswoi.
Chwilę jeszcze stała mrucząc coś pod nosem, wreszcie widząc, że nic nie
poradzi, cofała się do kuchni. Drzwi zostawiała jednak uchylone. Dopiero na głos
chłopca wracała i zamykała je z gestem wyraznego niezadowolenia.
3
Ale nie zwracał na to uwagi. Nareszcie mógł odetchnąć swobodnie. Wśród [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl