[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ekran znowu rozświetlił się seledynowym blaskiem. Ale tym razem przed ich oczami nie
zamigotały nawet cienie cieni.
Na szczęście jednak odezwał się głos. Był to głos Heleny Soggo!
Ion! Słyszysz mnie?
Słyszę szepnął Ion.
Ion! Słyszysz mnie? powtarzała raz po razie.
Słyszę! krzyknął. Słyszę!
Ona jednak jeszcze trzy razy pytała: Czy mnie słyszysz?" Ion zamknął oczy. Tamci dwoje
również odwrócili wzrok od ekranu, z którego szedł tylko głos, a na którym nie widziało się
nikogo. Było to tak nieludzkie i przerażające jak kalectwo. Tym bardziej że na Alfie nie
słyszano w ogóle ich odpowiedzi.
Ion, kochanie zaczęła mówić Helena. Nie słyszymy was, nie widzimy. Ale jeśli
mnie słyszysz, wydaj rozkaz Zwiadowcy, aby zaczął bezpośrednio przekazywać nasz raport
do Bazy na Trytonie.
Dobrze szepnął Ion.
Ion, kochanie mówiła dalej powtarzaj za mną formułę rozkazu.
Tak, Heleno powiedział Ion. Helena podniosła nieco głos.
Uwaga, Zwiadowca! Przygotować się na przyjęcie rozkazów alarmowych.
Ion wstał.
Uwaga, Zwiadowca... i powtórzył tamto zdanie.
Tak jest odezwał się Zwiadowca. Przyjmuję.
Helena mówiła:
Od tej chwili...
Ion:
Od tej chwili...
Helena:
... należy, po pierwsze: wszelkie raporty z kosmolotu Alfa przekazywać bezpośrednio do
kosmolotu Beta, z którym utraciliśmy łączność, oraz do Bazy Głównej Tryton. Koniec
rozkazu pierwszego.
Ion powtarzał słowo po słowie.
Z każdym zaś słowem stawał się coraz spokojniejszy. Nie ma tu miejsca, nie ma teraz czasu
na żadne dziecięce krzyki, strachy, zamykanie oczu. Jego głos stwardniał.
Koniec rozkazu pierwszego! powiedział.
Rozkaz przyjęty odrzekł Zwiadowca.
Potem Ion zaczął za głosem matki powtarzać rozkaz drugi.
Zwiadowca przechodzi pod bezpośrednie rozkazy obecnych na nim Iona Soggo, Alki Roj
i Alka Roj. Koniec drugiego rozkazu.
Rozkaz przyjęty rzekł Zwiadowca.
Ion powiedziała Helena mam nadzieję, że nasze słowa do was docierają. Bądzcie
rozważni i odważni. Alfa pozdrawia was.
I od razu rozległ się lekko ochrypły głos pilota Alfy, Marima.
Uwaga, Zwiadowca! Uwaga! Baza na Trytonie! Uwaga, wszyscy notujący! Mówi Alfa ze
Zwiadowcy! Podajemy dane.
Na ekranie ponownie zamigotały iskry i cienie, linie i zygzaki. Głos pokrył się lekkim
szumem. Na szczęście mimo owego szumu każde słowo było dokładnie słyszalne.
Kiedy Marim powiedział: Uwaga, wszyscy notujący!" Robik wstał.
Notuję rzekł.
Ion i Rojowie wstrzymali oddech.
Oto padł apel, którego działanie znali tylko z opowiadań o dawnych czasach i z ogólnych
przepisów bezpieczeństwa. Ktokolwiek bowiem rzucał w przestrzeń takie właśnie hasło,
każdy mechanizm pamięciowy, do którego ono dotarło, miał obowiązek notować wszelkie
informacje i dane, słowa, symbole, liczby lub sygnały. Właśnie dlatego mimo że słowa
Marima zapisywała już wspaniała pamięć Zwiadowcy i że biegły one w stronę Bazy na
Trytonie Robik także zaczął je zapamiętywać.
Tu Alfa Zwiadowcy mówił Marim. Awaria kosmolotu na skutek zagarnięcia
kosmolotu przez rzekę meteorów. Nie jesteśmy w stanie o własnych siłach wyrwać się z
nurtu. Szybkość rzeki: najwyższa przypuszczalna rzędu osiem. Szerokość pasa: półtora,
siedem, dziewiętnaście, koma, jeden. Kierunek...
Marim mówił szybko, lecz wyraznie. Ekran znów był czysty. Trójka siedziała bez ruchu w
fotelach. Tylko Robik stał wyprostowany i tak nieruchomy, że dopiero dzięki owej
nieruchomości można było spostrzec, iż nie jest on człowiekiem, a tylko bezbłędną i
doskonałą maszyną.
Marim powtarzał liczby i symbole. Podawał współrzędne miejsca, w którym Alfa została
zaskoczona przez meteory podawał dane o wielkości groznego strumienia i kierunku, w
którym ów ogromny strumień pędził przez sektory Dziesiątego Tysiąca.
Ion popatrzył na swoje ręce drżały. Kiedy jednak spojrzał w oczy Alki, zdołał się nawet
uśmiechnąć. Zrozumiał, że musi być spokojny, bo oni są jeszcze przerażeni. Tak przerażeni,
jak on sam przed chwilą. To znaczy: bardzo.
Spokój powiedział. Czekają nas małe zajęcia. Nie ma czasu na smutki.
Rozkaz przyjęty uśmiechnął się dość blado Alek.
Alka milczała. W końcu powtórzyła to najgorsze zdanie z raportu Marima:
Awaria kosmolotu na skutek zagarnięcia go przez rzekę meteorów.
Słyszałem to już powiedział Ion.
Och, Ion, co dalej? szepnęła Alka.
Co dalej? powtórzył Ion. Jesteśmy na Dziesiątym Tysiącu.
To trochę zobowiązuje dodał Alek.
Przepraszam szepnęła Alka.
Koniec raportu mówił Marim. Przypominam: Alfa nie ma łączności. Nie wiemy,
czy nasz raport został przez kogokolwiek przyjęty. Od tej chwili Alfa nadawać będzie tekst
raportu bez przerwy. Prosimy o pomoc wszystkich, którzy są w stanie jej udzielić. Beta, gdzie
jesteś? Beta, gdzie jesteś? Tą Alfa.
Uwaga na Alfie! Uwaga na Alfie! zawołał jasny męski głos. Była to chwila wielkiej
radości. Usłyszeli bowiem głos pilota Bety, czyli głos... Orma Soggi.
I oto ekran rozświetlił się obrazem czystym i jasnym: ujrzeli kabinę sterowniczą Bety. Przy
tablicy sterów siedział Orm odwrócony do nich bokiem. Na powitanie skinął im tylko dłonią.
Natomiast tuż nad nim wychylała się z ekranu poważna i pełna wielkiej czułości twarz
Czandry Roj. Na jej widok Bliznięta zerwały się z miejsc.
Czandra uciszyła ich jednym gestem.
Ion powiedziała. Odebraliśmy alarm i raport Alfy w całości. Jesteśmy w drodze do
nich. Nie znamy dokładnie stopnia ich awarii, ale chyba już na kolację przyholujemy Alfę do
was. Bądz spokojny, Ion.
Jestem spokojny powiedział. Czandra uśmiechnęła się.
A zatem do zleceń Heleny dodaję polecenia dodatkowe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]