They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

było bardzo ciepło. Pomiędzy szarobiałymi ścianami budynków Ayana dzielnie szła do
przodu, ubrana w ochronny kombinezon. Do pasa miała przypiętych mnóstwo rzeczy, które
uznała za niezbędne w tej szaleńczej wyprawie. Najważniejszy był przywoływacz, kompas
oraz zestaw do udzielania pierwszej pomocy, który niosła w specjalnym plecaku.
Ile czasu minie, zanim natrafi na Jacela i na Tana? Czy w ogóle ma szanse ich
odnalezć? Bez przerwy zadawała sobie to pytanie. Pragnęła biec, jednak rozsądek
podpowiadał jej, że jeśli chce wykonać swoje zadanie, musi postępować ostrożnie, rozważnie.
Dlatego szła pod ścianami, korzystając z ich osłony. Ewentualnym wrogom pragnęła
pozostawić jak najmniejszą szansę, że przypadkiem się na nią natkną. Bez przerwy dotykała
dłonią przywoływacza. Massa tkwiła na statku przy radiu i miała natychmiast skontaktować
się z Ayaną, gdy Jacel ponownie spróbuje się odezwać.
Chociaż instynkt podpowiadał Ayanie, że żadnej próby połączenia się ze statkiem
Jacel już nie podejmie.
Bała się okien. Napawały ją niemal przerażeniem. Co chwilę drżała, z trudem tylko
odrzucając od siebie ustawicznie prześladującą ją myśl, że jest przez cały czas obserwowana.
Z wysiłkiem walczyła ze strachem, zwalniającym jej kroki i niemal zakazującym jej iść tam,
skąd dotarła ostatnia informacja od Jacela.
Szedłszy wąskimi i krótkimi ulicami, Ayana nie mogła już widzieć statku za plecami. Z
tym większą obawą brnęła do przodu. Niestety, nie miała wyboru.
Na początku brodziła w piasku, jednak dalej, tam, gdzie wiatr nie mógł już wiać tak
gwałtownie, pod jego nogami pojawił się czysty trotuar. Po obu stronach w budynkach na
parterze nie było żadnych otworów, żadnych drzwi ani okien, przez co stawały się jeszcze
bardziej ponure, sprawiając wrażenie fortyfikacji, których nikt nigdy nie zdobędzie. Okna
pojawiały się dopiero na piętrach. Zmiana zaszła dopiero wtedy, gdy Ayana dotarła do
kolejnego skrzyżowania. Wówczas pojawiły się i drzwi, i okna na poziomie ulicy. Wszystkie
były zamknięte. Pomyślała, jak bardzo byli naiwni ludzie na Elhorn uważając, że to, co
budowali w ciągu ostatnich dwustu lat, było miastami. W porównaniu z tym, co w tej chwili
oglądania, ich budowle były dziecięcymi układankami z klocków.
Nie napotkała żadnych śladów zniszczeń, niczego, co świadczyłoby o wojnie albo o
naturalnej katastrofie. Dookoła panowała cisza, jednak nie była to pustka. Wręcz przeciwnie.
Z każdym krokiem Ayana nabierała coraz silniejszego przekonania, że wokół niej toczy się
ukryte życie, a ona przez cały czas jest czujnie obserwowana. Nie widziała niczego, co by o
tym świadczyło, niczego też nie słyszała, nie miała wykrywacza życia, który by teraz pomógł
jej (zabrał go Tan), jednak była pewna, że bez przerwy coś się wokół niej dzieje. Przez cały
czas rozglądała się, nasłuchiwała...
Na kolejnym skrzyżowaniu skręciła w prawo. Niespodziewanie... wreszcie coś
zauważyła, jakiś ruch, niedaleko przed sobą. Była pewna, że się nie myli. Serce w jej piersi
zaczęło bić szybciej, przez chwilę była zdecydowana zawrócić, ale zaraz przypomniała sobie,
dlaczego się tutaj znalazła i niepewnie, niechętnie, ruszyła przed siebie. Gdzieś z przodu
znajdował się Jacel i Tan, potrzebujący jej pomocy. Nie mogła więc przecież tak po prostu
zawrócić, zapomnieć o nich.
Tym razem przeszła na środek ulicy i od tej chwili trzymała się z dala od ścian,
przypuszczając, że okna i drzwi mogą stanowić dla niej zagrożenie. Wkrótce dotarła na
wysokość drzwi, przy których wcześniej ujrzała ruch. Drzwi były otwarte, jednak za ich
progiem nic nie świadczyła o czyjejkolwiek obecności. Ayana postanowiła nie sprawdzać tego
dokładniej. Minęła drzwi i szła dalej do przodu, usztywniona, spięta. Kiedy zdała sobie
sprawę, że te podejrzane drzwi są tuż za nią, wcale nie poczuła się najlepiej; od tej chwili
realne niebezpieczeństwo groziło jej również z tyłu.
Przy końcu ulicy znalazła się w miejscu całkowicie różnym od tej części miasta, która
poznała do tej pory. Stanęła przed placem, całkowicie porośniętym zdziczałą roślinnością. W
gęstwinie wyłowiła wzrokiem zarysy jakiegoś budynku. Z całą pewnością był pusty; już dawno
zawładnęły nim dzikie rośliny.
Większość roślin była sucha i martwa, tylko gdzieniegdzie pojawiły się łodygi i liście o
barwie szarej zieleni. Niespodziewanie sygnał z przywoływacza nakazał Ayanie iść w
największy gąszcz. W kierunku stojącego w nim pustego budynku...
Z trudem zbliżała się do ściany, gorączkowo poszukując jakiegoś otworu. Wreszcie
odkryła zarośniętą ścieżkę, od dawna nieużywaną, biegnącą dookoła budynku. Wstąpiła na
nią, przypuszczając, że dzięki niej natrafi na wskazówkę, jak iść dalej.
Przestraszyła się jednak, gdy ścieżka, skręciwszy w stronę budynku, zakończyła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl