[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z tego dumna dodała, patrząc na Maggy ze współczuciem Dlatego nigdy o tym nie
mówiłam. Nie lubimy przyznawać się do pora\ek, ale w młodości czasem nasze opinie na
temat mę\czyzn są wyssane z palca. Zerknęła porozumiewawczo na Maggy Nie jest
przyjemnie przyznać się, \e zle wybrałyśmy obiekt naszych uczuć.
Griffin nie przestawał wpatrywać się w babcię. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy; \e mogła
być dwa razy mę\atką. Czego jeszcze o niej nie wiedział? To dziwne. A\ do dzisiejszego
spotkania z Maggy i Patrickiem Gallagherem mógłby przysiąc, \e wie wszystko o swoich
ukochanych dziadkach.
A jednak się myliłem, pomyślał, wbijając ponuro wzrok w fili\ankę.
Właśnie po rozwodzie spotkałam twojego dziadka, Maggy; Millicent odwróciła się do
Patricka i poło\yła rę kę na jego dłoni.
Griffin patrzył ze zdumieniem, jak Patrick splata ze swoimi jej palce. Wiedział, \e nie
powinien się wtrącać, jeśli nie chce, by pięść Maggy wylądowała na jego skroni.
Potrzebowałam pracy i mieszkania ciągnęła Milicent, potrząsając głową. Byłam zbyt
dumna, \eby wrócić do rodziców. Westchnęła, lecz natychmiast odzyskała dobry humor. -
Ach, błędy młodości
Patrick uniósł jej dłoń i ucałował.
Nie, Millicent. Ty nigdy nie byłaś głupia.
Wiem, \e tak uwa\ałeś, Patrick powiedziała z sympatią Millicent. Twój dziadek dał
mi pracę w barze i mieszkanie wyjaśniła, zwracając się do Maggy. Potem uśmiechnęła się
i jej oczy rozbłysły. A co najwa\niejsze, dał mi swoją przyjazń.
Mieszkałaś z nim wybuchnął Grifiln.
Nie z nim, kochanie odparła zniecierpliwiona Millicent tylko nad nim. Patrick
mieszkał na parterze w tym samym budynku, w którym mieszka teraz. Ja zajęłam mieszkanie
na pierwszym piętrze i pracowałam w barze do chwili, gdy poślubiłam twojego dziadka
wyjaśniła, spoglądając na Griffina Poznałam go zresztą właśnie w barze.
W barze? Griffin nie chciał, by jego głos zabrzmiał tak ostro, ale był zszokowany
wyznaniem babci.
Millicent zachichotała.
Griffin, kochanie, irlandzki bar to naprawdę bardzo przyzwoite miejsce. Jej oczy znów
rozbłysły. I to nie od dzisiaj. Zachowujesz się tak, jakbym powiedziała, \e poznałam
dziadka na striptizie.
Nigdy nie byłaś na striptizie odparł sztywno Griffin.
Nie bądz tego taki pewny, kochanie.
Rozbawiona Maggy ukryła twarz za fili\anką. Wcią\ było jej \al Griflina, który omal nie
zakrztusił się kawą. Biedak wyglądał na naprawdę przera\onego. Gdyby nie był tak
niesamowicie powa\ny, pewnie zauwa\yłby, \e babcia \artuje. Maggy nie miała
najmniejszych wątpliwości.
Powiedz mi, Maggy, czy czytasz Kącik porad Cioci Millie spytała Millicent, prosząc
gestem Grilfina, \eby nalał jej kawy
Codziennie wyznała Maggy patrząc, jak Griffin dr\ącą ręką bierze dzbanek. Za nic
w świecie nie opuściłabym \adnego numeru.
To dobrze. Millicent zastanawiała się przez chwilę.
Wiesz, nie byłam du\o starsza od ciebie, gdy stworzyłam ten dział. Z początku bardzo się
bałam oznajmiła z chichotem. Byłam bardzo młoda, właśnie rozpadło się moje nieudane
mał\eństwo i jeszcze nie skończyłam studiów Potrząsnęła głową, popijając kawę.
Udzielanie porad rodzinie i przyjaciołom to jedna sprawa, ale zupełnie czym innym jest
wiedzieć, \e twoją kolumnę śledzą miliony czytelników. Wydawało mi się, \e biorę na
siebie olbrzymią odpowiedzialność, zwłaszcza \e moja wiara w siebie była nadwątlona.
Wzruszyła ramionami. Nie wyobra\ałam sobie, jak mam radzić innym, co powinni robić z
własnym \yciem, skoro sama znalazłam się na przegranej pozycji.
Maggy uświadomiła sobie, \e Mflhicent miała takie sa me obawy jak ona.
Dlaczego w takim razie podjęłaś się tego? spytała.
Millicent uśmiechnęła się.
Odpowiedz jest prosta. Nie lubię, jak ludzie popełniają głupstwa.
Zupełnie jak moja Maggy wymamrotał Patrick i na tychmiast zamilkł, bo wnuczka
zgromiła go wzrokiem.
Nie rozumiałam, jak ludzie mogą być tak nierozsądni, gdy chodzi o miłość i mał\eństwo
powiedziała Millicent, patrząc z ukosa na wnuczka, który się zarumienił.
Popełniłam błąd, wychodząc za mą\, dlatego \e zignorowałam to, co podpowiadała mi
intuicja, i z uporem dą\yłam do mał\eństwa, choć wszystko mówiło mi, \e robię zle.
Wiem, jak to jest wyszeptała Maggy, uświadamiając sobie, \e myśli tak samo.
- Przynajmniej od początku byłam pewna, \e popełniłam błąd. Millicent wzruszyła
ramionami. Dokonałam złego wyboru, ale umiałam to od razu dostrzec.
Rozumiem, co masz na myśli przyznała z uśmiechem Maggy
Domyślam się. Syn wydawcy gazety był moim sąsiadem. Kiedy jego ojciec zaproponował
mi tę pracę, byłam przekonana, \e to nie dla mnie,i \e nie dałabym sobie rady. Ale tak jak ty,
Maggy od lat udzielałam rad moim przyjaciołom i rodzinie. Taki kącik byłby kontynuacją
tego, co ro biłam do tej pory. I tak to się stało. A dlaczego? Millicent zachichotała znowu.
Jako Irlandka mam du\e poczucie durny i byłam taka młoda, \e uwa\ałam, i\ wszystko
potrafię zrobić. Dostałam pracę na okres próbny, który miał trwać miesiąc. Wiedziałam, \e
muszę się zgodzić, choćby po to, \eby udowodnić sobie, na co mnie stać. Duma nie
pozwoliłaby mi postąpić inaczej dodała z uśmiechem. A reszta to ju\ historia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]