They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Odbiłeś mu ją?
Wreszcie znalazł te talerze.
- Niezupełnie - odparł. - Chyba uznała, że jestem czarujący czy
coś takiego.
Wyjął ostrą paprykę i tarty parmezan. Nagle sobie przypomniał,
że Caroline nie znosi ostrej papryki. Potem zdał sobie sprawę,
że nie wie, czy Gwen lubi ostrą paprykę albo tarty parmezan.
Mimo wszystko położył je na blacie.
- A kiedy przestałeś? - zapytała znów Emma.
- Kiedy co przestałem?
- Być czarujący.
Przestał szperać w szafce i zerknął na córkę.
- Musisz spytać o to mamę. - Odwrócił się do niej. - Skąd to
nagłe zainteresowanie? Sądziłem, że cieszysz się ze ślubu
mamy.
- Chyba cieszę się, że jest szczęśliwa. Tylko że... sama nie
wiem. On bardzo różni się od ciebie.
- Widocznie mama potrzebowała zmiany.
- Chyba tak. Ale to taki głupek. Tully nie mógł powstrzymać
uśmiechu.
- Więc ja nie jestem głupkiem?
- Jasne, że nie. Ty jesteś... jak Indiana Jones.
- Indiana Jones? - Zdziwiło go, że coś takiego mówi nastolatka.
Ale potem przypomniał sobie, że na ekrany wszedł kolejny film
z tej serii. Mimo wszystko to dziwne, że jego córka porównuje
go do kogoś, a zwłaszcza do bohatera filmowego, którego Tully
akurat zna.
- No, Indiana Jones. Trochę gburowaty, ale luzak. Może nie taki
gładki, za to zabawny... no i w ogóle cool.
- Cóż, Conrad uszczęśliwia twoją mamę. To się liczy, prawda?
- Tak, chyba tak. - Obeszła barek i zaczęła mu pomagać, wyjęła
serwetki i sztućce. - A doktor Patterson... chyba uszczęśliwia
ciebie?
Wsadziła kosmyk włosów za ucho i wyjęła szklanki.
- Tak, to prawda.
- A Maggie?
- Co Maggie?
Emma wzruszyła ramionami. Unikała jego wzroku. Znowu
poprawiła włosy.
- Chyba nie jest zainteresowana tym Nickiem czy jak mu tam.
- Dlaczego tak sądzisz?
- No tato. On nawet nie wiedział, że nie ma jej w do-
mu. To znaczy, że do niego nie dzwoniła.
- Słuszna uwaga. - Tully skinął głową, zapisując to sobie w
pamięci. Nie powiedział Morrelliemu, gdzie jest Maggie ani
dlaczego zabiera jej psa. Pomyślał tak samo jak Emma - gdyby
Maggie chciała, by facet to wiedział, sama by go
poinformowała.
- Ale lubisz ją, nie?
- Maggie? Oczywiście, że lubię, Słodki Groszku.
Maggie jest moją partnerką w pracy.
 Mama współpracowała jakiś czas z Conradem, zanim zaczęli
się spotykać.
 To co innego. - Nie miał pojęcia, dlaczego Emma poruszyła
ten temat. - Oni nie pracowali w tej samej firmie. Twoja mama
jest szefową agencji reklamowej. A on? Wiceprezesem jakiejś
firmy farmaceutycznej.
Otworzył lodówkę, by sprawdzić zapas wody sodowej, a tak
naprawdę chciał kazać Emmie usiąść i dowiedzieć się, o co jej
właściwie chodzi. Miał jednak świadomość, że nie powinien
tego robić, bo Emma już nigdy o nic go nie zapyta.
 Maggie i ja przyjaznimy się - rzekł i sprawdził, co jest z
maszynką do lodu. - Zobaczysz, że polubisz Gwen.
Wzruszyła ramionami, jakby to nie miało znaczenia. Odrzuciła
włosy dla podkreślenia tego faktu.
Jak na zawołanie odezwał się dzwonek do drzwi. Harvey,
obrońca Emmy, wpadł do kuchni i ją okrążył. Emma
uśmiechnęła się, a Tully wiedział, że to pies wywołał ten
uśmiech, a nie jego słowa. Poszedł otworzyć drzwi i wziął
głęboki oddech, gdy był już pewien, że córka go nie widzi.
Wszystko się uda. Dwie kobiety, na których mu zależy,
oczywiście się polubią.
ROZDZIAA
51
U Razzy 'ego Pensacola, Floryda
Rick Ragazzi wprost nie wierzył własnemu szczęściu. Właśnie
wtedy, kiedy fachman skończył naprawiać lodówkę - no dobra,
zażądał siedemset siedemdziesiąt osiem dolców - Rick dostał
telefon od swojego najlepszego kelnera, który oświadczył, że nie
przyjdzie dziś do pracy. Mówił coś o wypadku skutera wodnego
i że jest na oddziale ratunkowym szpitala baptystów. Rick
słyszał w tle syreny karetek.
Sobotni wieczór to najgorszy moment na znalezienie
zastępstwa, zwłaszcza na godzinę przed zmianą obsługi. Co za
tym idzie, Rick musiał zastąpić tego cholernego kelnera. Czuł
się okropnie, miał wszystkie objawy rozwiniętej grypy -
gorączkę, ból głowy, ból mięśni i krwawienie z nosa, które
ustawało chwilami, i wtedy mógł
przyjmować zamówienia. Gdy tylko wracał do kuchni, znowu
się zaczynało.
Joey z tego powodu mu nagadał, nazwał go kokainis-tą, bo
wiedział, że może tak mówić bezkarnie. Rick miał tyle samo
wspólnego z kokainistą, co Joey z ministrantem. To było nawet
zabawne aż do czwartego czy piątego razu, ale pózniej kuzyn
Joey zaczął się niepokoić. Złapał Ricka za rękę i odciągnął go
na bok.
- Co się dzieje, stary? Nic ci nie jest? Kiepsko wyglądasz.
- To tylko jakiś wirus - odparł Rick.
Potem zdał sobie sprawę, że pewnie zaraża tym czymś klientów.
Musi być ostrożniejszy, bo już niechcący zamoczył palec w
czyjejś zupie. Mały chłopiec przy stoliku numer pięć wtykał mu
frytki do ucha za każdym razem, gdy Rick nachylał się, by
obsłużyć pozostałych członków rodziny. Kto wie, co jeszcze się
stało? Nie czuł się najlepiej. Nie potrafił się skupić. Pod koniec
wieczoru przestało go to obchodzić.
Joey wziął go znowu na bok, kiedy przyszli ci goście od deseru.
Kazał mu wypić jakąś mieszankę, gęstą i słodką jak syrop, o
smaku czarnej lukrecji i kawy.
- Mój tata przysięga, że to działa - rzekł Joey. -Twierdzi, że
wyleczy wszystko od kaca do wąglika. Mogę potwierdzić, jeśli
chodzi o kaca. Na szczęście nie mam pojęcia o wągliku.
- O czym ty gadasz? Wuj Vic nigdy nie był pijany ani nie
chorował.
- Tak, akurat - żachnął się Joey. - Mama twierdzi, że niezły był
z niego balangowicz, zanim wstąpił do FBI.
Rick nie mógł oprzeć się myśli, że Joey powiedział to
jeśli nie z dumą, to z satysfakcją.
- Ale my znamy go tylko jako Pana Agenta - ciągnął Joey. -
Pieprzonego Macho. Dyktatora.
- Słyszę rozżalenie w twoim głosie.
- Nie, nie jestem rozżalony. Chciałbym tylko, żeby czasami
pamiętał, że nie jest taki doskonały.
Rick patrzył na Joeya, który wrócił do swojego suf-letu. I z całą
jasnością uświadomił sobie, że nigdy nie będzie w stanie
powiedzieć kuzynowi o tysiącu dolarów, które przysłał jego
ojciec.
ROZDZIAA
52
Reston, Wirginia
- Pośrodku stołu będzie dekoracja z białych i różowych kalii 
mówiła Emma do Gwen.
Tully siedział po drugiej stronie stołu z nieszczęśliwą miną,
mając nadzieję, że wydarzy się coś, co sprawi, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl