[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak będzie sprawiedliwie, bo przecież to ty odkryłaś, co jej dolega.
- Bardzo chętnie.
Kiedy Donna weszła ciężkim krokiem i usiadła, sprawiała wrażenie osoby,
która chce zapytać: Co mi dzisiaj powiecie nowego na temat mojej choroby?". Gdy
usłyszała, co ujawniło badanie, na jej twarzy pojawił się wyraz niedowierzania.
- Nie chcę podważać pańskiej opinii, doktorze, ale zupełnie nie rozumiem, jak
to możliwe, żebym miała tę... hema... hemo...
- Hemochromatozę. To trudne słowo, ale w gruncie rzeczy znaczy tylko tyle, że
pani organizm pobiera zbyt wiele żelaza z produktów, które pani spożywa
- wyjaśnił Hugh.
- Jeśli jest to choroba dziedziczna, to niemożliwe, żebym na nią cierpiała, bo nie
miała jej moja matka i nie ma jej mój ojciec.
- Z pewnością ma pani rację, jeśli chodzi o ojca - przyznał Hugh. - Ale pani
matka umarła, zanim choroba zdążyła się rozwinąć.
- Bardzo przepraszam, ale nic z tego nie rozumiem - oznajmiła Donna, a Alex
szybko pochyliła się w jej stronę.
- Powodem, dla którego tak długo trwało, zanim odkryliśmy, co pani dolega,
jest to, że hemochromatoza zwykle nie występuje u kobiet przed menopauzą -
wyjaśniła. - W czasie menstruacji traci się całą nadwyżkę żelaza, jaką wchłania co
miesiąc organizm. Kiedy jednak nastanie okres menopauzy, nadmiar żelaza odkłada
się w wątrobie, sercu i trzustce, a nieusuwany, po jakimś czasie może poważnie
uszkodzić te organy.
- To znaczy, że będzie pani musiała regularnie oddawać krew do analizy - dodał
Hugh. - Na początku będziemy pobierali około pół litra dwa razy w tygodniu, a za rok,
kiedy poziom żelaza wróci do normy, raz na kwartał.
- Donna, hemochromatoza nie zagraża życiu, jeśli będzie pani postępować
zgodnie z naszymi zaleceniami - wyjaśniła Alex. - Wiem, że regularne oddawanie
krwi jest kłopotliwe. Poza tym musi pani ograniczyć spożywanie czerwonego mięsa,
- 77 -
S
R
płatków zbożowych, fasoli oraz wszelkiego rodzaju makaronów, bo zawierają żelazo.
Jeśli będzie pani stosować się do naszych zaleceń, to w zasadzie powinna pani wieść
normalne życie.
- Aatwo pani mówić - wybuchnęła Donna.
- Donna, wiem, co pani czuje...
- Na pewno pani nie wie! - zawołała Donna, gwałtownie potrząsając głową, a w
jej oczach zalśniły łzy.
- Bo skąd może pani to wiedzieć? Na pewno nigdy w życiu pani nie chorowała,
więc proszę mi nie mówić, że pani rozumie, bo to niemożliwe.
Alex zerknęła bezradnie na Hugh, który siedział wygodnie na krześle, uważnie
jej się przyglądając, ale nie mogła nic wyczytać z jego twarzy.
- Szczerze mówiąc, rozumiem panią. Cztery lata temu zdiagnozowano u mnie
chłoniaka Hodgkina - oznajmiła, a widząc, że Donna patrzy na nią w osłupieniu,
pospiesznie dodała: - To rodzaj nowotworu. Przeszłam chemioterapię i radioterapię.
Nie było to przyjemne. Nie wiem, czy będę miała nawrót tej choroby, czy nie.
- Ale... - Donna Ferguson patrzyła na nią ze zdumieniem. - Wygląda pani na
osobę bardzo zdrową.
- Bo nią jestem, odpukać! I pani też będzie zdrowa, jeśli zastosuje się pani do
wskazówek doktora Hugh.
Potem Hugh wytłumaczył Donnie, co ma robić. Kiedy wychodziła, była
znacznie mniej zestresowana.
- Teraz będę musiała powiedzieć Chrissie i Malcolmowi o mojej chorobie -
mruknęła posępnie Alex, kiedy zostali sami. - Na pewno do wieczora połowa
mieszkańców Kilbreckan będzie już o niej wiedzieć.
- Nie połowa. Jedna czwarta - poprawił ją Hugh.
- Połowa będzie jutro rano. - Spojrzał jej w oczy.
- Czy żałujesz, że jej o tym napomknęłaś?
Alex milczała, a potem lekko zmarszczyła brwi.
- Jeśli jej pomogłam, to było warto.
- Och, oczywiście, że pomogłaś, ale to wymagało od ciebie wielkiej odwagi.
Jestem z ciebie dumny.
- 78 -
S
R
- No wiesz, po tym, jak pokazałam światu swoje chude nogi, wyznanie Donnie
prawdy o mojej chorobie było pestką - oświadczyła, a Hugh potrząsnął głową.
- Wcale nie masz chudych nóg. One są smukłe, zgrabne i sprężyste. Lepiej na
tym zakończę.
- Jeśli moje chude nogi cię interesują, to potrzebujesz porady specjalisty.
- Nie, potrzebuję ciebie - wyszeptał, a w jej oczach pojawił się wyraz
niepewności.
- Hugh...
- Za szybko posuwam się do przodu, tak?
- Trochę.
Zaczął się zastanawiać, jak zareagowałaby, gdyby wyznał jej, co naprawdę do
niej czuje. Wiedział, że ją pokochał. Ale wiedział też, że powinien działać powoli, w
przeciwnym bowiem razie może ją stracić. Z natury nie był jednak człowiekiem
cierpliwym i na myśl o tym, że ona odejdzie...
Potem odwiózł ją do domu. Kiedy wysiadła z samochodu, stanęła jak wryta.
- Mój motocykl! - zawołała. - Hugh, gdzie jest mój motocykl?
Niebawem przyjechał sierżant Tulloch. Kiedy Alex opowiedziała mu o
wszystkim, głęboko westchnął.
- Więc ostatniej nocy nie zablokowała pani tylnego koła?
- Zawsze to robię, ale wczoraj byłam zbyt zajęta. Najpierw u państwa Nolanów,
a potem ze mną, pomyślał Hugh.
- Czy przychodzi pani do głowy ktoś, kto ostatnio był zainteresowany pani
motocyklem? - zapytał policjant. - Albo ktoś, kto ma pani coś za złe i mógł złośliwie
zabrać motocykl?
- Nie, nikt taki nie przychodzi mi na myśl. Większość osób, które widuję, to
moi pacjenci.
- A ten motocyklista, któremu nie przepisałaś środków uspokajających? -
przerwał jej Hugh. - Choć to jest mało prawdopodobne.
- Motocykl doktor Lorimer można drogo sprzedać, jeśli kupiec nie będzie
zadawał zbędnych pytań - stwierdził sierżant Tulloch. - Mówiąc szczerze, szanse
- 79 -
S
R
odzyskania go są niewielkie. Złodzieje są albo amatorami przejażdżki kradzionymi
motocyklami, które zwykle rozbijają, albo zawodowcami, którzy je sprzedają.
- Ale będziecie go szukać? - spytał Hugh, a sierżant Tulloch kiwnął głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]