They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był hazard gro\ący utratą \ycia. Nie porozumiała się z Redem, nie wiedziała nic o
warunkach atmosferycznych i gdzie akurat szaleje burza. Zrobiła to, co było
konieczne. Osobiste bezpieczeństwo pilota w tej sytuacji nie odgrywało \adnej roli.
Gdyby nie podjęła tej decyzji, Red uczyniłby to za nią.
Oboje popatrzyli na siebie i trwało to długą chwilę. W jej mózgu wcią\
dzwięczał spózniony sygnał alarmowy. Pragnęła odczytać coś z wyrazu oczu Reda,
twarz jego była jednak słabo widoczna w mroku.
 Włącz radar, zuchu  powiedziała cicho.
Odwrócił się, aby to zrobić, a ona wpatrzyła się w ekran.
 Wygląda całkiem dobrze  skomentował.  Oczywiście to małe urządzenie
potrafi ukryć wiele niebezpieczeństw.
 Jakich na przykład?  Przełknęła ślinę.
 Turbulencję w górnych warstwach atmosfery czy nagłe zmiany wiatru.
 W takim razie nie mo\na na nim polegać.
Jego głos był absurdalnie wesoły, gdy przyznawał Meg rację.
 No tak, ale w czasie lotu tamta baza powinna utrzymywać z nami łączność i
sygnalizować wszelkie mo\liwe kłopoty na trasie.
 Je\eli sami będą o nich wiedzieć.  Meg nabrała  powietrza w płuca. 
Ostatni raz kierowałam się impulsem, wychodząc za ciebie za mą\.
Popatrzył na nią kpiąco.
 To zły przykład, dziecino.
Przez moment odczuwała jego obecność tak intensywnie, \e a\ poczuła
uderzenie krwi do głowy. Stał blisko w obcisłych d\insach, wdychała jego zapach,
podziwiała wijące się włosy, mocny kark. Nagle dostrzegła błysk zadowolenia w
jego oczach... Owładnął nią paniczny lęk i pomyślała: Nie!
Nie! Nie mo\e mu na to pozwolić. Była szalona, \e w ogóle brała to pod uwagę.
Powinien znalezć się jakiś inny sposób. Znalazłby się, gdyby chwilę pomyśleli.
Trochę czasu... to przecie\ nie była sprawa \ycia i śmierci. Nikt nie zmuszał jej do
podjęcia decyzji. A gdyby Reda nie było tutaj? Gdyby nie posiadali przenośnego
generatora, gdyby nikt przez radio nie odpowiedział na jej wołanie o ratunek...
Zatem ranni le\ący w Carstone będą cierpieć nadal, a ich stan bez opieki
medycznej mo\e się pogorszyć. Centrum Medyczne Bixby przez najbli\szą dobę
pozostanie bez energii i wszyscy przebywający tam nara\eni będą na
niebezpieczeństwo. Powinna wreszcie odpowiedzieć na pytanie: w którym
momencie nale\y się zgodzić na podjęcie ryzyka?
Byłoby łatwiej odpowiedzieć, gdyby to ona znajdowała się w skórze Reda.
Podszedł właśnie do sterty ubrań, szukając butów i skarpetek. Była nim
zafascynowana. Czerpała z niego całą swą siłę i energię.
 Ilu ludzi potrzeba, aby przenieść generator do samolotu?  zapytał.
 Oboje damy sobie z tym radę.  Podeszła do niego i zaczęła zbierać swoje
ubranie.
 Dobrze. Potrzeba kogoś do obsługi pługa śnie\nego. Cholera, musimy
odkopać drogę do hangaru. Bóg wie, ile śniegu napadało.
Trzymał w rękach jej majtki, a ją ogarnęła nagle niewytłumaczalna irytacja.
 Có\, spodobało ci się to wszystko, nie? Wciągał podkoszulek przez głowę.
 Nie zaczynaj Meg, proszę. Usłyszała złośliwą nutę w jego głosie.
 A właśnie \e będę.  Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi? Czy o nic
nie dba? Chwyciła swoje d\insy i rzuciła w niego.  Kochasz to, prawda? Kochasz
ka\dą mo\liwość zaryzykowania \yciem...
 Na miłość boską, Meg, zastanów się. To przecie\ ty zgłosiłaś mnie na
ochotnika, i to jeszcze zanim zdą\yłem się ubrać.
 Nie miałam wyboru. Objął ją mocno ramieniem.
 No widzisz.  Wło\ył buty.
Czuła, \e zaczyna opowiadać jakieś głupstwa, ale nie potrafiła się opanować.
To był wcią\ ten sam strach, ta sama niepewność, bezsilność i złość, poniewa\ on
niczego nie rozumiał. Ich odwieczna walka trwała.
 W porządku  powiedziała twardo. Zbli\yła się do drzwi.  W porządku 
powtórzyła.  Być mo\e nie miałam wyboru, a jeśli nawet, jaka to ró\nica?
Decyzja i tak była twoja. Wiesz, \e zrobiłbyś wszystko, aby polecieć.
 Po cholerę znów z tym wyskakujesz! Oboje wiemy, co nale\ało zrobić i
powinnaś być szczęśliwa, \e akurat tu jestem i mogę działać.
 Nie o to chodzi.
 A o co?
 O to, \e właśnie czekasz na takie okazje, a im większe niebezpieczeństwo,
tym bardziej jesteś podekscytowany, nigdy się nawet nie zastanowisz...
 Oczywiście, \e lubię takie sytuacje, to przecie\ moja praca. Myślisz, \e robię
to dla pieniędzy?
Meg walczyła z zapinką do włosów. Zniecierpliwiony podszedł do niej i sam
spiął jej włosy.
 Mówisz jak typowa kobieta, Meg. O Bo\e, jak ja tego nienawidzę!
 Jestem kobietą!  krzyknęła i gwałtownie odsunęła się od niego.  Kobietą,
która cię kocha. Nie wiem, dlaczego tak trudno ci to pojąć. Czy naprawdę masz
taką zakutą łepetynę? Zawsze kiedy pilotujesz samolot, jestem przy tobie.
Wszystko, co robisz ze sobą, robisz tak\e i ze mną. Kiedy ryzykujesz swoim
\yciem, wówczas ryzykujesz tak\e moim! I  ju\ prawie szlochała  to, co mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl