They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śpiewali pieśni o tym boju, który zakończył się wygnaniem ludzi z królestwa Pili. Ale było to
wieki temu. Liczba Pilich zmniejszyła się, podczas gdy ludzie wcią\ się mno\yli. Było ich
zaledwie kilka setek.
 Tak  powiedział cicho Rayk.  Mając ten magiczny przedmiot, moglibyśmy
podą\yć w głąb Wielkiej Pustyni, poza zasięg ludzi. Moglibyśmy odbudować dawną potęgę.
 A więc  powiedziała Thayla  mo\e coś wymyślimy wspólnie. Ty i ja&
Uniosła nogi, pozwalając, by czerwony jedwab zsunął się powoli. Jej ciało było teraz
całkowicie nagie, a uśmiech zachęcał i kusił.
Rayk wziął głęboki wdech i wypuścił głośno powietrze. Zbli\ył się ku niej powoli.
 Mo\e&  odparł.  Jego głos nie był głośniejszy od szeptu.  Jesteś wyuzdaną
dziwką&
Roześmiała się.
 Tak, mój mę\u. Więc chodz do swej dziwki.
Poczęstunek, który zaproponowano Conanowi, nie był bynajmniej skromny. Postawiono
przed nim owoce, mięso, coś w rodzaju chleba, sery i kilka drewnianych dzbanów z winem. Z
gotowanego mięsiwa unosiła się para i Conan, zasiadając do uczty, zwrócił na to uwagę
Strona 10
Perry Steve - Conan wyzwoliciel
Cheen.
 Sądziłem, \e tu, gdzie jesteśmy, niebezpiecznie jest rozpalać ogień.
 Pod palenisko układamy podkład z kamieni, tak jak czynią to mieszkańcy ziemi.
Drzewo, na którym jesteśmy, \yje, nie jest więc tak bardzo podatne na przypadkowe iskry,
nie tak jak suche martwe gałęzie.
Conan przełknął kęs chleba, popijając go czerwonym winem. To miało sens.
 Więc twoi ludzie spędzają na drzewach cały czas?
 Większość czasu. Istnieje u nas coś takiego jak obrzęd inicjacji, który polega na
wykonaniu pewnego zadania tam, na dole. Potrzebujemy roślin leczniczych, czasem innych
rzeczy na przykład kamieni i te\ ktoś musi je zebrać. Ale prawdą jest, \e większość
potrzebnych nam do \ycia rzeczy znajdujemy tu na drzewach. I to, co mamy, wystarcza nam.
 Jak to się stało, \e wyrosły tu takie giganty?
Cheen uciekła na moment ze spojrzeniem, prawie natychmiast jednak patrzyła znów w
oczy Conana.
 Są tu od zawsze.
Jakaś ledwo uchwytna zmiana w tonie jej głosu upewniła Conana, \e kłamie. Z tymi
drzewami wiązał się jakiś sekret. Ale ostatecznie nie był to jego interes. Zapewnili mu posiłek
i odpoczynek. Wkrótce miał wyruszyć w dalszą drogę.
Shadizar czekało na jego przybycie.
III
Nagle Dimma stał się materialny. Stało się to tak samo nieoczekiwanie jak zawsze.
Poniewa\ minęły drugie lata, odkąd ostatni raz poczuł swe ciało, przez krótką chwilę był
przytłoczony nagłym przypływem doznań, które dotarły do wszystkich jego zmysłów. Poczuł
chłód na skórze otoczonej wilgotną mgłą, cię\ar swego ciała, jego mięśnie i kości, krew
krą\ącą w \yłach. Nawet odrętwienie jednego z ramion było błogosławionym uczuciem. Był
znowu człowiekiem!
Na całą komnatę tronową rozbrzmiał wrzask Dimmy, wzywający stra\ników selkie.
Wpadli pędem. W \aden sposób nie mo\na było przewidzieć, jak długo potrwa ten powrót
do prawdziwego \ycia, a on był pewien jednego  chce zaznać tak wielu przyjemności ciała,
jak tylko to mo\liwe. I tak szybko, jak tylko to mo\liwe.
 Przynieście mi jedzenie! Cokolwiek, co ma jakiś smak. Przyzwijcie tu tę wiedzmę Seg!
Pędem! Czajnik! Moje igły medyczne! Ruszać! Natychmiast!
Rozbiegli się we wszystkich kierunkach. Wiele razy musieli ju\ spełniać takie \yczenia. Za
ka\dym zaś razem musieli być szybsi ni\ myśl, aby nie uronić ani sekundy, nim Dimma z
powrotem zamieni się w to, czym był do tej pory.
Gdy słu\ba znikła, wykonując jego rozkazy, Dimma wyprostował się, rozciągając
wszystkie ścięgna. Słyszał trzaski w stawach, czuł dr\enie ka\dego z mięśni. To było
prawdziwe błogosławieństwo. Równie\ jego nogi dygotały, utrzymując cię\ar, od którego
dawno ju\ zdą\yły się odzwyczaić, stopy zaś drętwiały z zimna, stykając się z lodowatymi
kamieniami. Ale był wreszcie świadom istnienia ka\dego cala swego ciała, powietrza, które
wdychał, twardości ziemi, bicia serca, pompującego krew. Bogowie! Nigdy chyba człowiek
bardziej nie doceniał wartości swego ciała ni\ Dimma w tej właśnie chwili.
Pojawił się jeden z selkich, niosąc tacę, na której parowała gorąca ryba oraz jakieś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl