[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszystko gotowe. Teraz na ciebie kolej, a potem
może się rozpocząć przedstawienie.
Uwierzę, jak zobaczę. Ale wszystko mam
już przygotowane i zapakowane na wóz, który mogę
wysłać w każdej chwili.
- A więc zrób to zaraz. Przedstawiłem cię
jako człowieka energicznego, nie możesz mi więc
zrobić zawodu. Pojedziemy razem koleją i wtedy
powiem ci, na czem polega twoje zadanie.
Był to piękny poranek wiosenny - dokładnie
22-go maja - kiedy wybraliśmy się w podróż do
miejsca dzisiaj już historycznego. W drodze wręczył
mi Mai one list z instrukcjami od Challengera.
Sir (czytałem).
Po przybyciu do Hengist Down zgłosi się
pan do Mr. Bartfortha, naczelnego inżyniera, 4ctóry
zna moje plany. Mój młody przyjaciel Malone,
oddawca tego listu, jest również w stałej ze mną
łączności i może zawiadomić mnie o każdem
pańskiem życzeniu. Zauważyliśmy ostatnio w szybie
w głębokości czternastu tysięcy stóp i niżej pewne
fenomeny, które przemawiają za słusznością
zapatrywań moich co do natury ciała planetarnego,
potrzeba jednak bardziej sensacyjnego dowodu, aby
przekonać pogrążonych w odrętwieniu uczonych
współczesnego świata. Dowodu tego pan mi
dostarczy. Zjeżdżając w głąb szybu zauważy pan - o
ile posiadasz jakiś zmysł obserwacyjny - że ściany
jego stanowi od góry począwszy najpierw warstwa
wapienia potem pokolei węgiel, złoża formacji
Dewońskiej i Kambryjskiej, a wkońcu granit, przez
który wiedzie większa część tunelu. Dno jego
przykryte jest obecnie płótnem nieprzemakalnem,
którego radzę nie zdejmować, gdyż wszelkie
niezgrabne manipulacje mogą wywołać
przedwczesne skutki przez zadrażnienie czułej błony
zewnętrznej ziemi. Z mojego rozkazu umocowano w
szybie w odległości dwudziestu stóp od jego dna
dwie silne belki, pomiędzy któremi znajduje się
szpara. Belki służyć mają do podtrzymania pańskiej
rury artezyjskiej. Zwider powinien być długi na stóp
pięćdziesiąt, z czego dwadzieścia stóp będzie
znajdować się poniżej belek tak, aby koniec jego
dotykał prawie płótna nieprzemakalnego. Jeśli panu
życie miłe, radzę przestrzegać ściśle odległości.
Trzydzieści stóp świdra sterczeć będzie zatem do
szybu, a kiedy go pan spuści, należy się spodziewać,
że conajmniej czterdzieści stóp żelaza zagłębi się w
ziemskiej substancji. Ponieważ substancja ta jest
bardzo miękka sądzę, że proste spuszczenie rury
wystarczy, aby własnym ciężarem zaryła się w
odsłonięty pokład. Instrukcje te powinny wystarczyć
każdemu inteligentnemu człowiekowi, ale nie
wątpię, że będzie pan potrzebował dalszych, których
udzielę za pośrednictwem naszego młodego
przyjaciela Malone a.
Jerzy Edward Challenger .
Aatwo pojąć, że kiedy przybyliśmy do stacji
Storrington, w pobliżu północnego krańca Wydm
Południowych, byłem w stanie ogromnego napięcia
nerwowego. Czekała tu na nas stara drynda, na której
przebyliśmy sześć czy siedem mil ciężkiej drogi.
Droga ta była jednak mimo jej odosobnienia - jak
świadczyły ślady wielu kół - bardzo uczęszczana.
Połamany wózek, leżący w trawie w jednym punkcie
wskazywał, że i inni doznali na niej niezbyt
przyjemnych wrażeń. W jednem miejscu natrafiliśmy
na sterczące z piasku jakieś żelaziwo, które
przypominało z wyglądu zjedzone przez rdzę klapy i
tłok pompy hydraulicznej.
To dzieło Challengera - rzekł Mai one z
uśmiechem. - Znalazł w niej jakiś defekt i wyrzucił
po prostu na śmieci. Ten stary diabeł z niczem się nie
liczy.
Ciągłe zatargi, nieprawdaż?
Zatargi? Mój drogi, powinniśmy mieć
osobny sąd do załatwiania naszych spraw! Ale
jesteśmy na miejscu. Dobrze, Jenkins, możecie nas
przepuścić.
Jakiś wysoki człowiek zaglądnął do wnętrza
wozu. Na widok mojego towarzysza przyłożył rękę
do czapki, pozdrawiając nas.
- W porządku, Mr. Malone. Myślałem, że to
ktoś z Amerykańskiej Prasy Związkowej.
Oh, chcą się czegoś dowiedzieć?
Próbują dziś, jak ci z Timesu ,
próbowali wczoraj. Oh, kręcą się wszędzie. Popatrz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]