They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nim uczucia.
R
L
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Gideon, jest druga w nocy! - zawołała Joey, wpatrując się w niego z niedowierza-
niem.
Kiedy usłyszała dzwonek i otworzyła drzwi, ujrzała go stojącego znowu na koryta-
rzu.
- Owszem - przyznał.
Nadal miał na sobie te same czarne spodnie i sweter. Joey natomiast była w innym
za dużym podkoszulku, tym razem zielonym. Wprawdzie jeszcze nie spała, kiedy za-
dzwonił do drzwi, ale nie w tym rzecz. Druga w nocy to nie pora na wizyty!
- Gideon... - zaczęła.
- Dlaczego ja?
Zamrugała.
- Słucham?
- Pytanie, które powinienem był ci zadać wczoraj rano - wyjaśnił i powtórzył: -
Dlaczego ja? Dlaczego wybrałaś mnie na swojego pierwszego kochanka?
Poczuła, że krew odpływa jej z twarzy. Osłabła, oparła się o framugę drzwi.
- Czy to nie mogło zaczekać do rana?
- Nie - odparł stanowczo. Wszedł do mieszkania, odsuwając ją, i zamknął drzwi. -
Dlaczego ja, Joey?
Z wrażenia nie potrafiła wydusić ani słowa. Nie przypuszczała, że Gideon kiedy-
kolwiek domyśli się właściwego pytania.
Zwilżyła językiem suche wargi.
- No cóż, musiałam kiedyś zacząć...
- Nie - przerwał jej gwałtownie. Chwycił ją za ramiona i utkwił w niej posępne
spojrzenie. - Jesteś piękną dwudziestoośmioletnią kobietą, miłą, z bystrym poczuciem
humoru...
- Jakkolwiek raduje mnie ten pochwalny pean na moją cześć, to...
R
L
T
- Dlaczego więc - mówił dalej, ucinając jej próbę wywinięcia się kpiną - chociaż
niewątpliwie dziesiątki mężczyzn pragnęły się z tobą kochać, czekałaś, aż zjawiłem się
ja: człowiek, który zazwyczaj okropnie cię irytuje?
Joey uznała, że widocznie jednak usnęła i śni jej się koszmar. Owszem, nader reali-
styczny - czuła na ramionach mocny uścisk dłoni Gideona, a jego ciepły oddech muskał
jej potargane włosy - ale nie może być jawą jego obecność w jej mieszkaniu o drugiej w
nocy ani ta rozmowa!
- Myślę, że przesadzasz z tymi dziesiątkami mężczyzn pragnących się ze mną ko-
chać - odezwała się.
- Joey, wiem, że zawsze żartujesz ze wszystkiego, ale czy tym razem nie mogłabyś
przestać? - rzucił zapalczywie.
Kiedy nią lekko potrząsnął, zaczęła powątpiewać, czy to istotnie sen. A jeżeli to
rzeczywistość, wpadła w poważne tarapaty!
Przyjrzała mu się nieufnie.
- Ty naprawdę tu jesteś?
Zamiast odpowiedzi przyciągnął ją do siebie i pocałował tak gwałtownie, jakby
chciał ją w ten sposób ukarać. Jego oczy zalśniły ciemnym złotem.
- Czy to wydaje ci się wystarczająco realne?
No tak, a zatem faktycznie znalazła się w tarapatach! Gideon zaśmiał się nieweso-
ło, widząc na jej twarzy panikę.
- Może wejdziemy do salonu i porozmawiamy o tym? - zaproponował.
- Jak już powiedziałam, jest druga w nocy.
- A ja już przyznałem ci rację - zakpił i odwrócił ją w kierunku salonu. - Jeśli
chcesz dokończyć tę rozmowę rano, nie ma sprawy. Prześpię się znowu na sofie.
- Nie mogę wrócić do sypialni i usnąć, wiedząc, że leżysz tutaj na sofie! - odparła
ostro.
Gideon w zadumie przechylił głowę na bok.
- Dlaczego?
- Ponieważ... - zawahała się - ponieważ nie możesz zostać tu ponownie na noc -
dokończyła stanowczo.
R
L
T
- Powiedz mi, dlaczego nie mogę?
Zacisnęła usta.
- Powiem ci tylko: do widzenia.
- A gdybym ja ci powiedział, że się w tobie zakochałem? - zapytał.
Wstrzymał oddech, gdy powróciły ze zdwojoną siłą niepewność, zwątpienie i lęk,
których doświadczył wcześniej, kiedy krążył po swoim mieszkaniu, usiłując zrozumieć
własne uczucia, co mu się w końcu udało.
A jeśli całkowicie błędnie ocenił sytuację? Jeśli wyciągnął fałszywe wnioski z ich
ostatniego erotycznego epizodu? Jeśli właśnie zrobił z siebie kompletnego durnia, wy-
znając miłość kobiecie, której ani trochę na nim nie zależy?
Przeżył minionych dwadzieścia pięć lat, tłumiąc wszelkie emocje. Nigdy nie uczy-
nił prawdziwym domem żadnego miejsca, w którym mieszkał. Ubierał się konser-
watywnie i nijako i jezdził równie nijakimi samochodami. Wybierał sobie przyjaciół,
którzy niczego od niego nie wymagali, i kobiety, które wymagały jeszcze mniej.
Już dawno zrobił z siebie pozbawionego uczuć głupca!
Miał tylko nadzieję, że teraz nie powtórzy się to przy Joey.
Przyjrzała mu się podejrzliwie.
- Co powiedziałeś? %7łe zakochałeś się we mnie? - spytała z niedowierzaniem.
- Tak - potwierdził i uśmiechnął się smutno, widząc, że jest kompletnie zszokowa-
na.
- Ale... nie mogłeś się we mnie zakochać! - zaprotestowała. - Przecież uważasz
mnie za bezceremonialną. I opryskliwą. I arogancką. I...
- Owszem, rzeczywiście myślałem o tobie w ten sposób.
- Ale już tak nie myślisz?
- Nie. Teraz myślę... wiem, że cię kocham. I że chcę cię prosić, żebyś została moją
żoną.
Znów wstrzymał oddech, czekając na jej odpowiedz.
Właśnie ta jego niepewność dała Joey nadzieję, że jednak to jej się nie śni. Przecież
chyba nawet w śnie Gideon nie wyglądałby na tak zagubionego i niepewnego siebie?
A jeżeli to nie sen, to czy naprawdę powiedział, że ją kocha i chce poślubić?
R
L
T
Ujął jej dłonie w swoje.
- Zdaję sobie sprawę, że to dla ciebie zbyt nagłe i nieoczekiwane, że uczyniłem
bardzo niewiele, by zyskać twoją sympatię. Do licha, przez ostatnich dwadzieścia pięć lat
uczyniłem bardzo niewiele, by zyskać czyjąkolwiek sympatię! - przyznał z niesmakiem. -
Ale jeżeli mi pozwolisz, jeżeli dasz mi szansę, przysięgam, że zrobię wszystko, co w mo-
jej mocy, abyś ty też mnie pokochała.
Mogła tylko wpatrywać się w niego, przeświadczona, że widocznie napięcie ostat-
nich kilku dni odebrało jej zmysły. Gideon kocha ją i pragnie poślubić? Wciąż nie potra-
fiła w to uwierzyć.
Wzięła głęboki oddech.
- Gideon, spytałeś, dlaczego ty - przypomniała mu.
- Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz - zapewnił ją pospiesznie.
Uświadomiła sobie, że ten zawsze tak bardzo pewny siebie mężczyzna teraz nadal
czuje się ogromnie niepewny jej uczuć do niego.
I wcale jej się to nie podobało!
- Odpowiedz jest prosta - powiedziała cicho. - To prawda, że kiedy cię poznałam,
uznałam cię za aroganckiego, zamkniętego w sobie, wyniosłego, złośliwego...
- Joey, przestań! - jęknął.
- Ale pomyślałam też - kontynuowała nieugięcie - że jesteś najprzystojniejszym i
najbardziej seksownym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek w życiu widziałam. Zapra-
gnęłam, żebyśmy oboje natychmiast zerwali z siebie ubrania i rzucili się razem nago w
białą jedwabną pościel.
- Czerwoną. W moich fantazjach o nas dwojgu ta pościel była zawsze z czerwone-
go atłasu - rzekł nieśmiało.
- Ty także fantazjowałeś o nas kochających się ze sobą? - spytała zdumiona.
Przytaknął.
- Przez miniony tydzień nie robiłem prawie nic innego - wyznał. - Wyobrażałem
sobie nas we wszelkich możliwych miejscach i pozycjach, a także w kilku zapewne nie-
możliwych!
- Gideon, jestem zaszokowana.
R
L
T
Parsknęła zduszonym śmiechem. W końcu zaczynała wierzyć, że on naprawdę ją
kocha. Gideon St Claire ją kocha! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl