They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wra\enia, gdy ujrzała na schodach Beau Garretta. Nie widziała
go od poprzedniego wieczoru.
- Wytłumacz mi, co się z tobą dzieje? - za\ądał od progu.
Jaz nie rozumiała, o co mu chodzi. O nieszczęsnym
anonimie nie wiedział nikt prócz niej i nadawcy. Zniszczyła
go z samego rana. Nierozwiązana zagadka oraz wspomnienie
wieczornego pocałunku rozpraszały ją nieco podczas pracy,
ale Beau nic widział ani jej roztargnienia, ani czerwonych z
niewyspania oczu. Przebywał poza domem przez cały dzień.
Kiedy przyjechała, nie zastała range - rovera na podjezdzie. W
chwili obecnej przeszkadzało jej jedynie, \e pracodawca
ogląda ją w ręczniku na głowie.
- Nie mam \adnych problemów poza niekompletnym
strojem - wykrztusiła. - Wejdz, proszę. Poczekaj w salonie, a\
się ubiorę.
Beau kiwnął głową na znak zgody. Nieufne spojrzenie
wyraznie mówiło, \e nie wierzy jej słowom. Uwa\nie obejrzał
niewielki hol, po czym podą\ył we wskazanym kierunku. Jaz
popędziła na górę co sił w nogach. Dopiero gdy wło\yła
d\insy i koszulę, odzyskała nieco pewności siebie. Nie do
końca. Beau onieśmielał ją po wczorajszym pocałunku i
pózniejszej ucieczce jeszcze bardziej ni\ do tej pory. Od rana
myślała, jak spojrzy mu w oczy następnego dnia. Na jego
widok zawsze brakowało jej tchu, a serce przyspieszało.
Zebrała całą odwagę, \eby wrócić na dół.
Ciepły blask ognia nadawał skromnemu pokoikowi dość
przytulny wygląd. Całe umeblowanie stanowiła sofa, jedno
krzesło i stół, zawalony stertą czasopism ogrodniczych. Beau
stał przy piecu. W zamyśleniu patrzył w ogień. Najwyrazniej
coś go dręczyło. Dopiero po kilku sekundach wyczuł obecność
drugiej osoby. Odwrócił w jej kierunku zatroskaną twarz. Na
widok gospodyni wydał westchnienie ulgi.
- Wygląda na to, \e ju\ lepiej się czujesz?
- O, tak - potwierdziła z rumieńcem na policzkach. - Co
mogę dla ciebie zrobić?
- Tego typu pytania mogą cię wpędzić w kłopoty -
zauwa\ył z szelmowskim uśmiechem. Na widok niepewnej
miny Jaz natychmiast spowa\niał. - Na początek chciałbym
cię prosić o wyjaśnienie paru kwestii. Co oznaczają
niewybredne aluzje Dennisa Davisa pod twoim adresem?
Czemu pani Scott tak wylewnie dziękowała mi, \e
zaopiekowałem się "nieszczęsną Jaz"? Dlaczego Betty Booth
równie\ składała mi wyrazy wdzięczności? I wreszcie
dlaczego Madelaine Wilder wpadła do mnie  przejazdem",
\eby wyrazić ubolewanie, \e nie dołączyliśmy do nich
wczoraj? Przy okazji nie omieszkała nadmienić, \e  biedna
Jaz" powinna sobie jak najszybciej znalezć odpowiedniego
chłopca. - Wykrzywił usta w grymasie odrazy. Przez cały czas
obserwował gospodynię spod wpółprzymkniętych powiek. -
Nale\y przypuszczać, \e nie mnie miała na myśli - dorzucił na
koniec i niewesołym uśmiechem.
Jaz pobladła. Wierzyła, \e znajomi dobrze jej \yczą, było
jej przykro, \e nawet przed nowo przybyłym nie ukrywają
politowania. Zwil\yła językiem wyschnięte wargi.
Zaproponowała mu coś gorącego do picia. Podobnie jak ojciec
nie kupowała alkoholu, Czasami wypijała tylko szklaneczkę
wina z przyjaciółmi.
- Poproszę o kawę. I tak nie mam nic lepszego do roboty.
- Wzruszył ramionami, nic spuszczając wzroku z twarzy Jaz.
- Dzięki za komplement - mruknęła, rozdra\niona.
- Je\eli łakniesz pochlebstw, trafiłaś pod niewłaściwy
adres - odparł z chmurną miną.
Jaz wyszła do kuchni zagotować wodę, a przede
wszystkim ochłonąć po tym, co przed chwilą usłyszała.
Dra\niła ją niedyskrecja mieszkańców Aberton. Wiele ju\ z
jej powodu ucierpiała.
- Czy proboszcz i jego \ona byli rodzicami twego taty czy
mamy? - usłyszała od progu głos gościa.
Podszedł cicho jak kot, nie wiadomo kiedy. O mało nie
wypuściła kubka z ręki. Odwróciła głowę. Potę\na sylwetka
niemal wypełniała całą wolną przestrzeń małej kuchenki.
- Mamy - odpowiedziała z ociąganiem. - Czemu pytasz?
- Ot tak, z ciekawości. Nie przypuszczałem, \eby syn
duchownego wybrał sobie tak cię\ki zawód - wyjaśnił
bezbarwnym głosem.
Jaz pochwyciła badawcze spojrzenie szarych oczu. Nadal
prowadził prywatne śledztwo. Absolutnie nie wyglądał na
człowieka, usposobionego do swobodnej pogawędki.
Zastanawiała się, jak zareagowałby na wieść, \e jej matka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl