[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dnia zaprosił mnie na obiad. Uprzedził mnie, że ma
mi coś ważnego do powiedzenia...
Jej g|os załamał: się.
- Mów dalej - bezlitośnie nalegał Filip.
- Myślałam, że zamierza poprosić mnie o rękę. Głupia
dziewczyna, czyż nie? Zamiast tego powiedział mi, och, takim
niedbałym i lekkim tonem, że jego żona z dziećmi
przyjeżdża na miesiąc do Australii i że
%7łONA NA JEDN NOC
135
w związku z tym musimy wprowadzić pewne środki
ostrożności.
- Co uczyniłaś?
Odrzuciła do tyłu głowę.
- Och, zachowałam się bardzo dyskretnie! od
rzekła przez zaciśnięte zęby. - Powiedziałam mu,
żeby skonał, zrzuciłam mu na kolana talerz z jedzeniem
i wypadłam jak burza z lokalu. Dwa dni pózniej
zostałam skreślona z listy pracowników.
- Myślisz, że on maczał w tym ręce?
Kate wzruszyła ramionami.
- Być może. Tak czy inaczej, nie widziałam go od
tamtego wieczoru aż do spotkania tutaj. Nie wiedzia
łam nawet, że wyjechał z Australii.
Rzuciła na Filipa krótkie, zalęknione spojrzenie.
Powiedziała mu wreszcie wszystko o Leonie Clarku i teraz
spodziewała się jakichś oznak gniewu, zazdrości, a może nawet
współczucia. Tymczasem zobaczyła zimną i obojętną twarz
sędziego śledczego.
- Więc jak ten twój... eks-kochanek dostał się do mojego
domu?
- Doprawdy, nie mam pojęcia. Nie było mnie godzinę w
domu, a kiedy wróciłam, był już w środku. Przechwalał się, że
sforsował okno pilnikiem do paznokci.
Filip wybuchnął śmiechem.
- Pilnikiem do paznokci! Powinnaś wymyślać
ciekawsze historyjki, Kate! Wszystkie okna w mym
domu mają specjalne zabezpieczenia. Pilnik do paz
nokci jest tu całkiem bezużyteczny.
Wargi Kate zadrżały.
- Cóż, może nie zamknęłam dobrze jakiegoś okna!
Skąd mam wiedzieć, jak on się tu dostał? Wszystko,
co wiem, sprowadza się do faktu, że zastałam Leona
w głównym holu. Tam przedstawił mi swoją ohydną
propozycję a ja wyrzuciłam go. Sądziłam, że na tym
136 %7łONA NA JEDN NOC
się skończy. Tymczasem budzę się i znajduję w gazecie
wszystkie te okropności. A na dokładkę ty traktujesz
mnie jak autora całej afery. Nie zniosę tego, Filipie!
Kiedy mówiła, jej glos wznosił się coraz wyżej i wyżej,
by na koniec przemienić się w szloch. Ukryła twarz w
dłoniach. Po okresie długiej ciszy poczuła, jak ręka
Filipa dotyka jej ramienia.
- Więc nie zaprosiłaś Clarka do środka i nie
powiedziałaś mu niczego? - zapytał surowym tonem.
Uniosła twarz zalaną łzami i potrząsnęła głową.
- Oczywiście, że nie! Musisz mi uwierzyć, Filipie!
Długo się nie odzywał.
- Obojętne, czy uwierzę ci czy nie, Leon Clark
i tak zostanie za to wszystko ukrzyżowany. Daj mi tę
gazetę. Moi adwokaci będą jej potrzebować.
Podała mu zmaltretowaną, rozpadającą się w rękach
gazetę. Jedna strona wysunęła się i upadła na podłogę.
Filip schylił się, aby ją podnieść. Gdy wyprostował się,
jego twarz miała barwę popiołu.
- Myślałem -powiedział cichym głosem- że rozma-
wiałaś z Clarkiem tylko przy drzwiach wejściowych?
- T-tak - odpowiedziała.
- Więc jak, do diabła, wyjaśnisz jeszcze i to? -
warknął.
Kate wydała okrzyk niedowierzania. Na środku
strony znajdowało się zdjęcie, na którym leżała w
uwodzicielskiej pozie na łóżku Filipa, ubrana w
koronkową nocną koszulkę. Na brzegu łóżka siedział Leon
Clark i trzymał rękę na jej obnażonym ramieniu. Nad
zdjęciem widniał napis: Kate Walsh pokazuje swe
wdzięki reporterowi Stardust, Leonowi Clarkowi".
- Ta świnia zupełnie pozbawiona jest zasad moral
nych! - wybuchnęła. - To jest fotomontaż, Filipie.
Zestawił tu dwa zdjęcia: to, które zrobił mi rok temu
w Sydney, oraz zdjęcie twojej sypialni. To jest dziecinnie
proste. Każdy fotograf mógłby to zrobić.
%7łONA NA JEDN NOC
137
Posępnego spojrzenia Filipa nic już nie mogło
rozpogodzić.
- Nie wierzysz mi, prawda?
Jęknął, a zabrzmiało to, jak gdyby okrzyk bólu połączony
z odrobiną śmiechu.
- Nie, nie wierzę ci! I sądzę, że zwodziłaś mnie.
Twoje łzy, twoja blada twarz, twoje drżące wargi...
Minęłaś się z powołaniem. Powinnaś być aktorką, nie
fotografem. Tego już trochę za wiele, nawet jak dla
mnie.
Odwrócił się z pogardliwą miną z zamiarem opuszczenia
tarasu.
- Filipie! - krzyknęła za nim w najgłębszej rozpaczy,
chwytając go za rękaw.
Zatrzymał się.
- Tu już nic nie pomoże - oświadczył, patrząc w jej
załzawione oczy. - Wielka szkoda. Naprawdę myślałem, że
różnisz się od innych kobiet. %7łe będziesz dbała o mnie. Ale
jesteś tak samo zła jak tamte, którym w głowie tylko
pieniądze i światowe życie. Dlaczego zdecydowałaś się
przehandlować moją miłość? Czy dlatego, że twoim
zdaniem niebawem stanę się bankrutem? Nie musiałaś
zdradzać mnie dla nędznych stu tysięcy.
- To nieprawda! - wyszeptała udręczonym głosem. - Nie
zdradziłam cię. Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego.
- Doprawdy? - rzekł z nie słabnącą pogardą. - Wybacz,
agapimou, ale nie ufam już tym twoim dużym zielonym
oczom. Będzie lepiej, jeśli opuścisz ten dom.
Usłyszawszy to, poczuła, jak budzi się w niej poczucie
dumy.
- Dobrze. Jeśli tego właśnie chcesz, to ja uważam to za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]