[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Voodoo Caye na mapie z uśmiechem na twarzy przyznała Cherish. A tata w
\aden sposób nie potrafił zapamiętać, jak nazywają się mieszkańcy wyspy.
Wreszcie na kartce papieru napisał sobie Garifuna i wło\ył ją do portfela.
Ziggy tak\e się uśmiechnął. Ostro\nie, gdy\ Cherish jeszcze nie skończyła
golić mu podbródka.
Masz wystarczające kwalifikacje do prowadzenia takich badań? zapytał.
Oczywiście! obruszyła się. Z wyró\nieniem skończyłam studia i zrobiłam
doktorat z antropologii. Moja rozprawa doktorska dotyczyła badań nad
przemieszczaniem się kultur w wyniku handlu afrykańskimi niewolnikami. Ja...
Nie tak szybko, Doc. Kolanami Ziggy ścisnął mocniej nogi Cherish i
przyciągnął ją bli\ej do siebie. Nie zamierzałem kwestionować twoich
kwalifikacji naukowych. Chcę tylko znać odpowiedz na pytanie, dlaczego
wylądowałaś właśnie na Voodoo Caye, a nie w innym miejscu, znacznie bardziej
interesującym dla większości antropologów.
No, có\...
Ziggy objął ją wpół.
Jesteś trochę przewra\liwiona na punkcie swojej pracy, nieprawda\?
Nie odpowiedziała. Odwróciła głowę.
Golenie skończone stwierdziła. Wyglądasz jako tako.
Powiadasz: jako tako? Piękne dzięki mruknął z kwaśną miną.
Zastanawiam się, ile kobiet obdarzyło mnie dotychczas a\ tak wspaniałym
komplementem. Postaram się, \eby woda sodowa nie uderzyła mi do głowy.
Słysząc te słowa, musiała się roześmiać.
No dobrze. Wyglądasz lepiej ni\ jako tako. Bez okropnego zarostu i z gojącą
się twarzą jesteś całkiem przystojny. Pewnie przywykłeś do tego, \e łamiesz serca
kobietom.
Być mo\e. Ale powiedz, dlaczego tak bardzo się naje\yłaś, kiedy zacząłem
pytać cię o kwalifikacje?
Cherish westchnęła głęboko.
Nie zrozumiesz tego. Jesteś przecie\ mę\czyzną.
Fakt. Uśmiechnął się uwodzicielsko i przyciągnął Cherish do siebie tak
blisko, \e brzuchem dotknęła jego piersi. Z wra\enia upuściła brzytwę na ziemię.
Ziggy popatrzył jej w oczy. Jeśli masz co do tego jakieś wątpliwości, z
największą przyjemnością zaraz je rozproszę.
Daj mi spokój!
Sprawdz. Próbowała się wyrwać, więc przytrzymał ją mocniej. Odepchnęła
ręce Ziggy ego. Zobaczyła, \e skrzywił się z bólu, lecz uchwytu nie rozluznił. Z
westchnieniem się poddała. Pozwoliła, \eby posadził ją sobie na kolanach.
No i jak? zapytał.
Czuła dotyk ud Ziggy ego, umięśnionych ramion, a tak\e ręki, którą obejmował
ją w talii. Spojrzała na jego twarz. Wyglądał ju\ rzeczywiście lepiej. Był naprawdę
przystojnym mę\czyzną. Odepchnęła dłoń Ziggy ego, którą zaczął głaskać jej
brzuch.
Właśnie to, co teraz robisz, sprawia, \e natychmiast się naje\am
powiedziała ostrym tonem.
Nie lubisz, kiedy ktoś cię dotyka? zapytał. W jego głosie przebijało
zdziwienie. Zaprzestał jednak pieszczoty i spojrzał Cherish w twarz.
Nie lubię obleśnych spojrzeń mę\czyzn odparła. Nie znoszę głaskania,
obłapiania, zaczepiania, nagabywania i podrywania wyliczyła niemal jednym
tchem.
Ziggy popatrzył w milczeniu na Cherish, a potem z nieprzeniknioną twarzą
zsunął ją delikatnie z kolan i podniósł się z krzesła. Przeszedł przez izbę i
zatrzymał się przed małym lusterkiem wiszącym na ścianie, sprawdzając rezultat
golenia. Było to zresztą jedyne lustro, jakie znajdowało się w tej chacie.
Czy tak reagujesz na zachowanie się wszystkich mę\czyzn, czy tylko na
moje?
Jest jakaś ró\nica? spytała cierpko. Zmęczona, usiadła cię\ko na krześle,
które Ziggy dopiero co zwolnił.
Spojrzał na nią przez ramię.
Jest. Mo\esz mi wierzyć.
A niby to dlaczego? Cherish potrząsnęła głową. Nie dopuściła Ziggy ego do
słowa. Mę\czyznom zawsze chodzi tylko o jedno. Po raz pierwszy przekonałam
się o tym mając zaledwie czternaście lat. Ka\dy chłopak w szkole chciał umawiać
się ze mną na randki. Nie dlatego, \e byłam bystra i inteligentna...
Droga doktor Love przerwał jej Ziggy \aden normalny młody chłopak
nigdy nie umawia się z dziewczyną dlatego, \e jest bystra i inteligentna.
I nie dlatego, \e podobał mu się mój charakter ciągnęła niewzruszenie lub
\e sądził, i\ będę wesołym i dobrym kompanem. I nie dlatego, \e byłam dobra z
geometrii lub potrafiłam słuchać zwierzeń. Ka\dy chłopak chciał iść ze mną na
randkę tylko dlatego, \e byłam rudym, seksownym kociakiem o klawych, du\ych
cyckach.
Ziggy skrzywił się z niesmakiem. To działo się przecie\ jeszcze w szkole. W
szczenięcych latach. Od tamtej pory z pewnością...
W college u było jeszcze gorzej. Miałam tam do czynienia z chłopakami,
którzy wyrwali się spod rodzicielskiej opieki i którym hormony uderzały do głowy.
Wszyscy co do jednego byli pewni, \e dziewczyna nazywająca się Cherish Love
zaraz rozło\y przed nimi nogi.
Skąd masz takie imię?
Wymysł mojej matki. Zresztą twoje jest niewiele lepsze odcięła się z
miejsca.
Ziggy przemierzał tam i z powrotem małe pomieszczenie. Unikał wzroku
Cherish.
Nigdy nie patrzyłem na te sprawy z twojego... to znaczy z kobiecego punktu
widzenia. Sprawdzał teraz, jak zachowuje się chore kolano, i wykonywał
ostro\ne ruchy zranionym ramieniem. Nie pamiętam, jaki byłem mając
dziewiętnaście czy dwadzieścia lat, ale pewnie chciałbym wówczas umawiać się z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]