[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cierpienie. Jeśli damy wówczas upust swojej ciekawości, możemy zauważyć własne reakcje i
być ich świadomi. Na ogół albo jesteśmy rozgoryczeni i czujemy się oszukani, albo jesteśmy
szczęśliwi i poprzestajemy na odczuwaniu błogostanu. Zawsze jednak jest to reakcja
nawykowa. Tymczasem moglibyśmy zobaczyć, jak pojawia się kolejny impuls i jak w tym
momencie dajemy mu się porwać. Co zresztą samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Tak się
po prostu dzieje, gdy nawykowo reagujemy na przyjemność i ból naszej egzystencji. Możemy
to teraz zobaczyć, nie próbując tego wartościować.
Kiedy pojawia się stan bez ego, rozpoznajemy go jako stan bez ego - może to być
spontaniczne odczucie mijającej chwili, czysta percepcja zapachu, obrazu [91] lub dźwięku,
poczucie otwarcia na emocje lub myśli. Rozpoznajemy go, zamiast zamykać się w ciasnych
granicach samego siebie.
Kiedy dostrzegamy w swoim życiu przestronność, kiedy wykorzystujemy chwilę przerwy w
nieustannym dialogu z samym sobą - nagle zauważamy to, co znajduje się tuż przed naszym
nosem, jasnym i świeżym spojrzeniem ogarniamy rzeczywistość, nie zmieniając jej ani nie
poprawiając. Wszystko to możemy rozpoznać jako stan bez ego. To nie musi być nic
wielkiego. Stan bez ego jest zawsze dostępny jako świeżość, otwartość; prosta przyjemność
zmysłowych percepcji. Ciekawe, że doświadczamy go również wtedy, gdy nie wiemy, co się
dzieje, gdy tracimy punkt odniesienia, gdy jesteśmy w szoku, a nasz umysł "zatrzymuje się".
Zobaczmy, jak wówczas reagujemy. Czasami stajemy się bardziej otwarci; czasem szybko się
zamykamy. Zauważamy jednak swoje reakcje, jesteśmy świadomi i ciekawi ich oraz tego, co
się dalej wydarzy.
Często stan pokoju jest uważany za czwartą prawdę, czwarte znamię naszej egzystencji. Nie
chodzi tu o pokój rozumiany jako przeciwieństwo wojny. To raczej dobre samopoczucie,
które pojawia się, kiedy potrafimy dostrzec, że nieskończone pary przeciwieństw wzajemnie
się uzupełniają. Jeśli istnieje piękno, musi też być brzydota. Jeśli istnieje dobro, to w opozycji
wobec zła. Jeśli istnieje mądrość, nie można jej oddzielać od głupoty. To stara prawda, którą
mężczyźni i kobiety, ludzie tacy jak my, odkrywali przez bardzo długi czas. Pielęgnując
ciekawość, chwila po chwili, możemy zwyczajnie odkryć, że z dnia na dzień zrodził się w nas
pokój. [92]
Więc nie traktuj niczego, jakby było z góry ustalone i oczywiste, nie wierz we wszystko, co
słyszysz. Bez cynizmu i bez naiwności szukaj żywych właściwości _dharmy_. Rozpoznaj
nietrwałość, cierpienie oraz stan bez ego w najbardziej prozaicznych sytuacjach i bądź ciekaw
swoich reakcji. Odkryj sam dla siebie, czym jest spokój. Odkryj prawdę, że u podstaw nasza
sytuacja jest pełna radości. [93]
XI
BRAK AGRESJI I CZTERY _MARY_
_Wszystkie _mary_ wskazują drogę do całkowitego przebudzenia i życia wolnego od
kurczowego uścisku, życia pełnego gotowości do umierania, chwila po chwili, przy każdym
wydechu. Kiedy się budzimy, możemy zacząć żyć w pełni, nie szukając przyjemności i nie
unikając bólu, nie odtwarzając starego siebie, ilekroć rozpadniemy się na kawalki._
Tej nocy, kiedy miał osiągnąć oświecenie, Budda usiadł pod drzewem. Gdy tak medytował,
zaatakowały go _mary_*. Mówi się, że wojownicy Mary kierowali przeciw Buddzie włócznie
i strzały, jednak ich ostrza zamieniały się w kwiaty.
Czego uczy ta historia? Według mnie tego, że rzeczy, które z przyzwyczajenia traktujemy
jako przeszkody, mogą okazać się pożyteczne. Przeszkody te to jedynie sposób, w jaki świat i
całe nasze doświadczenie wskazują nam miejsce, w którym utknęliśmy. Patrząc na włócznię
lub strzałę, możemy przecież widzieć kwiat. Czy doświadczamy tego, co się wydarza, jako
przeszkody i wroga, czy jako nauczyciela i przyjaciela, [94] zależy od tego, jak odbieramy
rzeczywistość. Zależy od naszego związku z sobą samym.
Nauki mówią, że przeszkody mogą powstawać na poziomie zewnętrznym i wewnętrznym. W
tym rozumieniu poziom zewnętrzny to poczucie, że zostaliśmy przez kogoś lub coś zranieni,
to zaburzenie spokoju i równowagi, które, jak nam się wydawało, święcie się nam należały. A
tu jakiś łobuz wszystko zniszczył! Ten rodzaj przeszkód pojawia się w związkach z ludźmi
oraz w wielu innych sytuacjach, gdy czujemy się rozczarowani, zranieni, zdezorientowani i
zagrożeni. Ludzie doświadczają takich uczuć od zarania dziejów.
Na poziomie wewnętrznym przypuszczalnie nie atakuje nas nic poza naszym własnym
pomieszaniem. Nie ma tu żadnej solidnej przeszkody - tylko nasza potrzeba ochraniania
siebie. Prawdopodobnie jedynym wrogiem jest niezadowolenie z doświadczanej w danym
momencie rzeczywistości i płynąca stąd chęć, aby ta chwila odeszła jak najszybciej. Jako
praktykujący odkrywamy jednak, że nic nie odchodzi, dopóki nie nauczy nas tego, co mamy
wiedzieć. Możemy pędzić na drugi koniec świata z prędkością 200 kilometrów na godzinę, by
uciec od problemu, ale on będzie już tam na nas czekał. Będzie wracał pod nową nazwą nową
postacią - dopóki nie nauczymy się tego, czego ma on nas nauczyć: w którym miejscu
oddzielamy się od rzeczywistości, w jaki sposób wycofujemy się zamiast się otworzyć, jak się
zamykamy, zamiast w pełni doświadczać wszystkiego, co nas spotyka, bez wahania i
chowania się w sobie.
Trungpa Rinpocze zadał kiedyś grupie swoich uczniów pytanie: "Co robicie, kiedy czujecie
się przyparci [95] do muru? Co robicie, gdy wszystko staje się nie do zniesienia?". Wszyscy
zastanawialiśmy się, co odpowiedzieć. Wtedy Rinpocze zaczął nas pytać po kolei. Byliśmy
tak przestraszeni, że odpowiadaliśmy zupełnie szczerze. Prawie wszyscy mówiliśmy, że
postawieni w sytuacji bez wyjścia czujemy się kompletnie rozbici, zapominamy o praktyce i
reagujemy nawykowo. Nie trzeba dodawać, że od tamtej pory zaczęliśmy widzieć bardziej
wyraźnie, jak reagujemy, kiedy sytuacja wydaje nam się nie do zniesienia. Naprawdę
zaczęliśmy dostrzegać, co robimy. Czy się zamykamy czy otwieramy? Czy czujemy niechęć i
gorycz czy może łagodniejemy? Czy stajemy się mądrzejsi czy głupsi? Czy w wyniku
doświadczanego bólu wiemy więcej czy mniej o tym, co to znaczy być człowiekiem? Czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]