[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chatce nie było niczego innego.
- Usiądz w fotelu. - Kit wziął z łóżka koc i nakrył nim mebel z surowego
drewna.
- Dziękuję. - Fotel zakołysał się lekko pod jej ciężarem.
Kit usiadł na skraju łóżka, opierając ręce na kolanach. Dłonie zwisały mu
między udami. Była to naturalna, wygodna poza. Lauren zagłębiła się w fotelu,
przymykając oczy. Noc była zimna, lecz ogień sprawił, że było jej ciepło. Słuchała
trzaskania polan.
- A dlaczego ty cierpisz na bezsenność? - spytała.
- To dobry środek na koszmary, choć nie zawsze świadomie stosowany.
- Koszmary? Jakie?
- Lepiej nie pytaj. - Ciągnął jednak dalej. - Zostałem żołnierzem, bo ojciec taką
właśnie karierę zaplanował dla młodszego syna. Ale to był również mój własny wybór.
Zawsze marzyłem, żeby zostać oficerem i wyróżnić się na polu walki. %7łycie w wojsku
odpowiadało mi. Potrafiłem sprostać obowiązkom. Kiedy trafiła mi się okazja zostania
oficerem zwiadowczym, skorzystałem z niej. Nigdy tego nie żałowałem. Ciężko mi
było wystąpić z wojska w zeszłym roku. Zupełnie jakbym tam zostawiał cząstkę siebie.
A przecież...
Fotele skrzypiały. Nie był to przykry dzwięk. Brzmiał jak kołysanka.
- A przecież łączyło się to z zabijaniem. Nie umiem zliczyć, ilu ludzi zabiłem.
Rzecz jasna, zabijanie na wojnie można rozmaicie uzasadniać. Albo ty zabijesz, albo
zabiją ciebie. Wygodnie jest widzieć we wrogach dzikie bestie, które zasługują na
śmierć. %7łołnierz musi przezwyciężyć skrupuły i po prostu robić to, co trzeba. Tylko że
w moich koszmarach widzę twarze zabitych. Nie, nie zabitych. Umierających.
Zwykłych ludzi, którzy zostawili w domu matki, żony i ukochane. Ludzi z marzeniami,
nadziejami, smutkami i sekretami. Takich, jak ja. W najgorszych moich koszmarach
umierający ma twarz, którą codziennie widzę w lustrze.
- To dowodzi, że jesteś człowiekiem. Wojna byłaby czymś potwornym, gdyby
niszczyła w ludziach wstręt do zabijania.
- Wyzute z uczuć monstrum zasnęłoby łatwiej.
Nigdy nie podejrzewała, że mężczyzn nękają wspomnienia wojennych
okrucieństw. Zawsze myślała, że Anglicy walczą za prawo i sprawiedliwość, a więc nie
mają wyrzutów sumienia.
- Cieszy mnie, że ty, matka, babka i wszystkie te dzieci nigdy nie staną się
ofiarami wojny. Przynajmniej tyle.
Otworzyła oczy i odwróciła głowę w jego stronę. Chciała zmienić temat,
złagodzić smutek, żeby mógł wrócić do domu i sypiać bez koszmarów.
- Dzieci są takie cudowne! Rzadko je widywałam, odkąd skończyło się moje
własne dzieciństwo. Byłam taka szczęśliwa jako dziecko. A ty?
- Ja również. - Odwzajemnił jej uśmiech.
- Mamy więc coś wspólnego. Myślę, że rzadko tak bywa. Nieczęsto wracam
myślami do dzieciństwa, ale to były cudowne lata. Cieszę się, że miałam Neville'a i
Gwen za towarzyszy zabaw. Widywaliśmy też nieraz innych kuzynów.
Zaczęli opowiadać sobie różne historie. Po jakimś czasie jednak Lauren znów
przymknęła oczy, a pauzy między opowieściami stawały się coraz dłuższe. Fotel
kołysał się wolno i rytmicznie.
Tak, miała szczęśliwe dzieciństwo, lecz mogłoby być inne, gdyby matka i
ojczym wrócili z podróży poślubnej i zabrali ją od przybranego brata i siostry. Przez
większą część dzieciństwa tęskniła skrycie za matką, której twarzy nawet nie
pamiętała.
Westchnęła głęboko.
Kit wciąż siedział na brzegu łóżka, choć z każdą chwilą czuł się coraz bardziej
senny. Skrzypienie fotela ustało. Domyślił się, że Lauren zasnęła.
Przez ostatnie kilka lat nie wspomniał dzieciństwa. Prawie wszystkie
wspomnienia dotyczyły Hieronima i Syda, w żadnym nie brakło Bedwynów. Dziś
jednak wrócił do nich i okazały się zaskakująco miłe, wolne od bólu i goryczy. Mimo
wszystkiego, co zaszło trzy lata temu, były to szczęśliwe czasy.
Lauren westchnęła przez sen. Wydała mu się wzruszająca, tak inna niż na co
dzień. Powinien obudzić ją i zabrać do domu, ale zniechęcała go już sama myśl o
drodze powrotnej.
Zrobiła to świadomie, pomyślał, patrząc na nią. Pozwoliła mu mówić o jego
koszmarach, ale bez ich rozpamiętywania. Zmieniła temat tak zręcznie, że nawet nie
zauważył, kiedy ni stąd, ni zowąd zaczęli snuć wspomnienia o dzieciństwie. Jakie
ogniwo łączyło je z jego słowami o wojnie i zabijaniu? Nie mógł sobie przypomnieć.
Uspokoił się, a jego myśli stały się pogodniejsze. Teraz mógł zasnąć.
Ziewnął szeroko.
Jeśli jej nie zbudzi, rozboli ją szyja. Wstał i już wyciągał rękę, żeby ująć Lauren
za ramię, lecz nagle ją opuścił. Spojrzał na łóżko i zdjął z niego dwa następne koce.
Nachylił się nad fotelem i wziął ją ostrożnie w ramiona. Ocknęła się oczywiście,
ale była zbyt śpiąca, żeby się opierać. Położył ją na łóżku, tak daleko od brzegu, jak
tylko się dało. Zdjął jej pantofelki, a potem swoje buty, i wyciągnął się przy niej,
nakrywając kocem i siebie, i ją. Przez chwilę popatrzyła na niego sennie. Aóżko było
wąskie, musieli więc leżeć przytuleni.
- Zpij - mruknął. Jej włosy pachniały delikatnie mydłem. Kit czuł miękkość i
ciepło jej ciała. Bez trudu mógł jednak panować nad podnieceniem. Nie chciał, żeby
się wzmogło. Ta chwila była zbyt cenna. Ona była zbyt cenna. Zdołała sobie zaskarbić
uczucia matki i babki. Babka wprost ją uwielbiała. Zdobyła też szacunek ojca. A jego
własne życie, odkąd przyjechała, stało się nieskończenie lżejsze. Aatwiej przychodziło
mu teraz porozumienie z rodziną. Oczywiście oprócz Syda.
Nauczył ją większej swobody, kąpieli w jeziorze i włażenia na drzewa,
uśmiechania się, a nawet serdecznego śmiechu. Nie tylko jednak z tych powodów
stała mu się droga. Nareszcie mógł zajrzeć za lodowatą fasadę i dostrzegł tam kogoś,
kto nie wymagał wiele dla siebie, lecz cicho i niestrudzenie starał się ulżyć innym.
Najbardziej zdumiewało go jednak to, że ta kobieta, mimo że brak jej było
zmysłowego uroku, tak bardzo go pociąga.
Odwrócił głowę, przesunął twarzą po jej miękkich włosach i ucałował w czubek
głowy.
Zasnął w chwili, gdy dopalała się lampa na stole i dogasały ostatnie iskry ognia.
W pierwszej chwili po przebudzeniu Lauren nie wiedziała, gdzie się znajduje.
Potem jednak zdała sobie sprawę, że wciąż jeszcze są w gajówce, gdzie całą noc
spędzili na rozmowie. Siedziała w fotelu na biegunach i ogarniała ją coraz większa
senność, aż wreszcie zupełnie przestała go słuchać, a potem...
Zrozumiała, że leży na łóżku, nim jeszcze otworzyła oczy. Poduszka pod głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]