[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wieSæ, ¿e Aguillar niebawem zginie.
Pójdê o zak³ad, ¿e nic mu pan nie powie rzek³ Forester. Wiem, jak
dzia³acie, ch³opaki. U¿yjecie Aguillara jako groxby, by przepêdziæ Lopeza,
gdy tylko uznacie to za stosowne. Bez powodzenia próbowa³ podrapaæ
swêdz¹c¹ pierS. DoSæ szybko zwinêliScie mnie i Rohdego sk¹d wiedzie-
liScie, ¿e jesteSmy w szpitalu McGrudera?
Jestem pewien, ¿e udaje pan g³upszego, ni¿ jest w istocie powiedzia³ Coello.
Mój drogi panie Forester, utrzymujemy ³¹cznoSæ radiow¹ z naszymi si³ami po
drugiej stronie góry. W jego g³osie zabrzmia³a nagle gorycz. Przy ca³ej swej
niekompetencji uda³o im siê jednak nie zepsuæ radiostacji. Widziano was przy mo-
Scie. A czy s¹dzi pan, ¿e pokonanie prze³êczy mo¿na utrzymaæ w tajemnicy? Ca³e
Altemiros wie o szalonym Amerykaninie, który dokona³ niemo¿liwego.
Ale nie wie dlaczego, pomySla³ Forester wSciekle, i nigdy siê nie dowie,
jeSli ten sukinsyn postawi na swoim.
Coello podniós³ fotografiê.
PodejrzewaliSmy, i¿ CIA mo¿e kogoS postawiæ przy Aguillarze. To,
co z pocz¹tku by³o tylko podejrzeniem, rych³o sta³o siê faktem. Tê fotogra-
fiê zrobiono w Waszyngtonie szeSæ miesiêcy temu.
Odwróci³ j¹ i Forester zobaczy³ siebie, rozmawiaj¹cego na schodach
budynku ze swym bezpoSrednim prze³o¿onym.
Wywo³ane w Moskwie? zapyta³.
Coello uSmiechn¹³ siê i zapyta³ jadowicie:
Czy móg³by pan podaæ jakiekolwiek sensowne powody, dla których
nie powinien pan zostaæ rozstrzelany?
Niezbyt wiele odrzek³ Forester nonszalancko. Ale za to by³yby
wystarczaj¹ce. Wspar³ siê na ³okciu i czyni³ starania, by to, co mówi, brzmia-
³o przekonuj¹co: Po drugiej stronie góry zabijacie Amerykanów, Coello.
Rz¹d amerykañski za¿¹da wyjaSnieñ, Sledztwa.
No i? Mia³a miejsce katastrofa lotnicza, nawet w Ameryce Pó³nocnej
zdarza siê wiele podobnych. W szczególnoSci s¹ on mo¿liwe na liniach tak
lichych jak Andes Airlift ta, zbiegiem okolicznoSci, nale¿y do jednego z pañ-
skich rodaków. Przestarza³y samolot, pijany pilot có¿ bardziej oczywistego?
14 Cytadela w Andach 209
Nie bêdzie zw³ok, które mo¿na by odes³aæ do Stanów Zjednoczonych, za-
pewniam pana. Czy¿ to nie godne ubolewania?
Nie zna pan ¿ycia powiedzia³ Forester. Mój rz¹d bêdzie bardzo zainte-
resowany. Otó¿ proszê nie zrozumieæ mnie opacznie: rz¹du nie interesuj¹ kata-
strofy lotnicze jako takie. Lecz tym samolotem lecia³em ja i to obudzi cholerne
podejrzenia. Nast¹pi oficjalne Sledztwo IATA zostanie sk³oniona przez Wuja
Sama do jego podjêcia i równoleg³e dzia³ania wyjaSniaj¹ce rozpocznie wy-
wiad. Za tydzieñ ten kraj zaroi siê od agentów nie zdo³a pan powstrzymaæ
wszystkich ani te¿ zataiæ dowodów. Prawda musi wyp³yn¹æ i rz¹d Stanów z naj-
wy¿sz¹ rozkosz¹ rozpêta piek³o. Nic mu nie sprawi wiêkszej przyjemnoSci.
Zakaszla³, odrobinê spocony teraz to brzmia³o naprawdê przekonuj¹co. Otó¿
da siê tego unikn¹æ. Usiad³ na noszach. Czy ma pan papierosa?
Oczy Coello zwêzi³y siê, gdy wzi¹wszy z biurka paczkê papierosów,
podchodzi³ do Forestera. Poda³ mu otwarte pude³ko i zapyta³:
Czy mam rozumieæ, ¿e usi³uje pan wytargowaæ ¿ycie?
Stuprocentowa racja odrzek³ Forester. Zabarwi³ g³os lekk¹ p³aczli-
woSci¹. Nie pali mi siê do noszenia drewnianej jesionki, a wiem, jak wy,
ch³opcy, traktujecie wiêxniów.
Coello w zadumie pstrykn¹³ zapalniczk¹ i poda³ Foresterowi ogieñ.
Zatem?
Forester odpar³:
Za³Ã³¿my, pu³kowniku, ¿e jakimS cudownym zrz¹dzeniem losu jako
jedyny uszed³em z katastrofy z ¿yciem. Wówczas móg³bym powiedzieæ, ¿e
sprawa jest czysta, ¿e katastrofa by³a okay. Czemu nie mieliby mi uwierzyæ?
Jestem jednym z ich bystrzaków.
Coello przytakn¹³:
Istotnie, jest pan bystry uSmiechn¹³ siê. Jak¹ mamy gwarancjê, ¿e
post¹pi pan w³aSnie tak?
Gwarancjê? Wie pan cholernie dobrze, i¿ nie mogê jej daæ. Ale powiem
panu rzecz tak¹: nie jest pan tu szefem i wiele panu do tego brakuje. No, a ja
jestem nafaszerowany informacj¹ o CIA regionami operacyjnymi, nazwiska-
mi, twarzami, adresami, przykrywkami czego dusza zapragnie. Bêdzie pan
w k³opotach, jeSli pañski szef dowie siê kiedyS, ¿e zmarnowa³ pan tak¹ szansê.
Wystarczy wiêc, ¿e przed³o¿y pan sprawê szefowi i niech to on powie tak albo
nie . JeSli coS nawali, to on zbierze ciêgi od góry, a pan bêdzie kryty.
Coello pstrykn¹³ paznokciem w zêby.
S¹dzê, ¿e gra pan na zw³okê, Forester. ZamySli³ siê g³êboko. Mo¿e
jednak uwierzê panu, jeSli uzyskam sensown¹ odpowiedx na nastêpne pyta-
nie. JeSli tak siê pan boi, to czemu zaryzykowa³ pan ¿ycie, podejmuj¹c wy-
prawê przez prze³êcz?
Forester pomySla³ o Peabodym i wybuchn¹³ Smiechem:
210
Wystarczy pokombinowaæ. Strzelano do mnie przy tym cholernym mo-
Scie. Czy próbowa³ pan gadaæ rozs¹dnie z cz³owiekiem, który strzela, ledwie
mrugnie pan okiem? Ale pan do mnie nie strzela, pu³kowniku; mogê z panem
rozmawiaæ. Tak czy owak, uzna³em, ¿e bêdê o bezpieczniejszy w górach ni¿
przy moScie i okaza³o siê, ¿e mam racjê, nieprawda? Jestem tu i wci¹¿ ¿yjê.
Tak powiedzia³ Coello w zadumie. Wci¹¿ pan ¿yje. Podszed³ do
biurka. W³aSciwie mo¿e pan ju¿ teraz zacz¹æ wykazywaæ dobr¹ wolê.
Wys³aliSmy samolot zwiadowczy, aby stwierdziæ, co siê dzieje, a pilot zrobi³
te zdjêcia. Co pan z nich rozumie?
Rzuci³ plik lSni¹cych fotografii na brzeg noszy. Forester pochyli³ siê i jêkn¹³:
Niech¿e pan siê zlituje, pu³kowniku, jestem ca³y porozbijany, nie siêgnê.
Coello pochyli³ siê i linijk¹ przesun¹³ zdjêcia, a Forester roz³o¿y³ je w wa-
chlarzyk. By³y dobre; mo¿e troszkê rozmyte z powodu szybkoSci samolotu,
lecz mimo to dostatecznie ostre, aby da³o siê dostrzec szczegó³y. Zobaczy³
most i kilka uniesionych twarzy: bia³e b¹belki na szarym tle. I zobaczy³ tre-
busz. Wiêc zdo³ali Sci¹gn¹æ go z osady&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]