[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poruszać ręką. Dobrze, muszę iść teraz na blok
operacyjny. Dziękuję, siostro.
- Nie ma za co - odparła sucho i poszła do
dyżurki. Musiała rozdać leki pacjentom czekającym
na operacjÄ™.
Kiedy rozkładała na wózku tabletki, podeszła do
niej Deborah.
- Clare, co się z tobą stało w piątek? Nigdzie nie
mogłam cię znalezć!
- Pózniej ci wytłumaczę. Teraz nie mam czasu.
- Mam nadzieję. Chodzmy do pacjentów.
Clare działała zupełnie jak robot. Nie myślała nad
tym, co robi i tylko długoletnia praktyka sprawiła, że
nie popełniła żadnego błędu.
O dwunastej przyszła Mary 0'Brien. Clare z ulgą
przekazała jej dyżur i poszła na lunch.
Pierwsze, co zobaczyła, to Michaela siedzącego
przy stoliku ze swojÄ… rudÄ… Jo.
132 M%7Å‚CZYZNA BEZ SKAZY
Wzięła talerz i usiadła kilka stolików dalej.
- Hej, złośnico, mogę się przysiąść?
Odróciła głowę i ujrzała Rossa trzymającego nad
głową tacę.
- Oczywiście, że nie - zaprzeczyła.
Roześmiał się i usiadł obok Clare. Kiedy podniósł
wzrok, zobaczył Michaela i Jo.
ZaklÄ…Å‚ pod nosem.
- Sam widzisz - powiedziała gorzko Clare. - Są
jak papużki nierozłączki.
- Tak to wygląda. Przykro mi, Clare. Próbowałem
z nim rozmawiać, ale mnie nie słuchał. Myślę jednak,
że nie traktuje jej poważnie.
- Pewnie chodzi mu tylko o seks - powiedziała,
patrząc w sos pomidorowy. - Nie byłabym zdziwiona,
bardzo to lubił.
Ross chrzÄ…knÄ…Å‚.
- Przepraszam, nie powinnam tego mówić. To
jego prywatna sprawa.
- Z pewnością. Clare, wszystko z tobą w porządku?
Robisz się trochę zgorzkniała.
- Chyba masz rację. Ross, naprawdę myślisz, że
on chce się ukarać za ten wypadek?
Spojrzał na nią z uwagą.
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- Słyszałam waszą rozmowę. Chciałam go wczoraj
zobaczyć, nie wiem zupełnie po co. W każdym razie,
kiedy podjechałam pod jego dom, usłyszałam, co
mówiliście.
- Gdzie byłaś?
- Za krzakiem.
- I co słyszałaś?
- Wystarczająco dużo, żeby nie wiedzieć, co o tym
myśleć. Jeśli naprawdę mnie kocha, to dlaczego
prowadza siÄ™ z tym cholernym rudzielcem?
- Przecież tylko je z nią lunch.
M%7Å‚CZYZNA BEZ SKAZY 1 3 3
- Ale w piątek robił coś innego!
Ross skończył jeść i odsunął talerz.
- Clare, dlaczego go sama o to nie spytasz?
- Nie mogę, Ross. Już raz dałam mu szansę. Nie
będę się przed nim czołagać na kolanach, żeby mnie
przyjął z powrotem. Jeśli woli zadawać się z tą
dziwkÄ…, to jego sprawa.
- Hej, Clare, to już za dużo. Jo jest przyzwoitą
dziewczynÄ… i...
- Nie wyglÄ…da na takÄ…!
- Mówiąc szczerze, ty też nie. - Ross uśmiechnął
się. - Ale przecież masz rozum i zasady moralne. Nie
możesz jej osądzać tylko na podstawie wyglądu. Ona
jest w porzÄ…dku.
- Tak, a w dodatku jest samotna i szuka faceta.
- Nie będę się z tobą kłócił, ale uważam, że
wyciÄ…gasz zbyt pochopne wnioski - westchnÄ…Å‚ z rezyg
nacjÄ….
W tej chwili Michael wstał i lekko pocałował Jo
w policzek.
- Tak sądzisz? Dla mnie to był wystarczający
dowód. Napijesz się kawy?
- Nie, dziękuję. - Ross wstał i podążył za Mi-
chaelem.
Clare westchnęła. Nie miała ochoty na resztę sałatki.
Patrzyła, jak Jo podeszła do termosu i nabierała
sobie kawy. Wysoka, smukła, poruszała się z gracją
i wdziękiem rzadko spotykanym u tak wysokich
kobiet. Kiedy się odwróciła, ich oczy spotkały się.
Clare dostrzegła w jej spojrzaniu współczucie i jeszcze
coś. Może to była zazdrość?
Bóg raczy wiedzieć, co w jej oczach zobaczyła Jo.
Zawahała się i przez moment Clare odniosła wrażenie,
że chciała podejść do jej stolika. Tego nie mogłaby
znieść. Zerwała się z krzesła i prawie wybiegła ze
stołówki.
134 M%7Å‚CZYZNA BEZ SKAZY
Miehael zjawił się na oddziale po południu. Obejrzał
pacjentów i wszedł do dyżurki, w której siedziały
pielęgniarki.
- Kiedy wypada twój ostatni dzień? - spytała
Deborah.
Miehael zamarł.
- Clare?
Zmusiła się, żeby spojrzeć mu w oczy. Były pełne
bólu.
- Odchodzę - powiedziała cicho.
- Boże, przeze mnie?
Mary i Deborah dyskretnie wyszły z pokoju,
zostawiajÄ…c ich samych.
- Nie mogłabym pracować z tobą po tym wszyst
kim, co się stało. Obojgu nam byłoby ciężko.
- Ale odchodzić! Clare, to... Nie chciałem, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]