They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mówię. W końcu to zrujnowało moje małżeństwo.
- Myślałam, że Jane miała romans?
93
RS
- Bo popchnąłem ją do tego nieustanną zazdrością i podejrzliwością.
Nie wierzyłem, kiedy tłumaczyła mi, że z szefem łączy ją tylko przyjazń.
Naprawdę tak sądziła, zaś on pragnął, żeby przerodziło się to w coś
poważniejszego. Widziałem to dokładnie, ale do Jane nie trafiały żadne
tłumaczenia. On zachowywał się w sposób bardzo dyskretny,
powściągliwy, ale dla mnie było oczywiste, że ją kocha.
- Czy ona jest z nim szczęśliwa?
- Tak sądzę - odparł Martin, wzruszając ramionami.
- Nie mam zamiaru pytać jej o to. Przypuszczam, że wcale nie
chciałbym poznać prawdy. - Wstał, odpychając gwałtownie krzesło. -
Wybacz Samowi, że tak zareagował. Po prostu przestraszył się, że
mogłabyś od niego odejść i dlatego nie potrafił myśleć racjonalnie.
To na pewno, pomyślała. Jego wczorajsze zachowanie było
całkowicie irracjonalne. Szybko dopiła herbatę. Dochodziła piąta i pora
wieczornych przyjęć. Pacjenci już czekali w kolejce. Przyszło jej na myśl,
że może zamiana spokojnej pracy w domu na coś takiego wcale nie była
szczęśliwym posunięciem. Zaśmiała się sama do siebie.
Nie ma co - każdy kij ma dwa końce, wyzwolenie kobiet również.
Zaczynała rozumieć, dlaczego Sam często bywał tak zmęczony i
wyczerpany psychicznie, a także - pierwszy raz od lat - zobaczyła pewne
plusy swojego dotychczasowego życia.
Okazało się, że tęskni za rozmowami z przyjaciółkami, spotkaniami
pod szkołą, kiedy wspólnie czekały na dzieci. Brakowało jej ćwiczeń w
klubie - czuła się rozleniwiona i zwiotczała. Z drugiej strony powrót do
pracy okazał się czymś wspaniałym. Cieszyła się, mogąc pomagać
94
RS
ludziom i przynosić im ulgę. Czy te zajęcia muszą się nawzajem
wykluczać? Gdyby tylko był możliwy jakiś kompromis...
Sam stał pod bramą szkoły i czekał na dzieci. Spośród wszystkich
zajęć  domowych" tego nie znosił najbardziej - stać w tłumie kobiet, które
bez przerwy gdakały, zupełnie jak kury. Spoglądały na niego dziwnie, ale
żadna nie podeszła. Uznał to za przejaw dyskryminacji. Oczywiście, mógł
pierwszy nawiązać rozmowę, ale zawsze, kiedy się pojawiał, zapadała
chwilowa cisza. Stał więc tylko i czekał,mając nadzieję, że dzisiaj Ben nie
zgubi tenisówek i będą mogli zaraz wracać do domu.
Był zmęczony, w tym cały kłopot. Absolutnie zmordowany. W
spółdzielni  Czystość" przyjęto zamówienie dopiero na jutro, więc musiał
sam zacząć wielkie porządki. Na razie uporał się z salonem. Zawsze coś,
na początek. Molly pewnie podniosłaby raban, gdyby wiedziała, co po-
wyrzucał, ale teraz przynajmniej pokój wyglądał jak należy. Sally będzie
zadowolona, bo wszystko lśniło. Nawet zdjął zasłony i włożył do pralki.
Teraz są już w tej nowej suszarce i jeśli Bóg będzie łaskaw, nie zdarzy się
nowy pożar, a on zdąży je wyjąć przed powrotem Sally. Ależ się ucieszy.
- Sam, co się z nimi stało?
- Wyprałem je. Skąd mogłem wiedzieć, że się skurczą?
- Nie powinny. Zawsze nastawiam pranie na niskÄ… temperaturÄ™,
potem suszÄ™ letnim powietrzem i wieszam, kiedy jeszcze sÄ… lekko
wilgotne. A co ty zrobiłeś?
- Były bardzo brudne - odparł, czerwieniąc się jak burak.
- No i co?
- No i wyprałem je w najwyższej temperaturze i suszyłem też w
gorÄ…cym.
95
RS
Sally zamknęła oczy w rozpaczy. Mężczyzni! Przy całej swojej
inteligencji potrafią zrobić coś tak bezmyślnego.
- Można spróbować zmoczyć je i powyciągać - zaproponowała.
- To próbuj, ja już dzisiaj dosyć narozrabiałem. Wszystko, czego
tylko się dotknę, idzie nie tak - oświadczył ponuro. - Nawet najprostsze
rzeczy.
- Widocznie nie masz zdolności do prac domowych.
- Wiedziałaś o tym, kiedy za mnie wychodziłaś.
- Ja też wtedy nie byłam w tym najlepsza.
- To prawda. - Rozchmurzył się trochę. - Przez pierwsze miesiące
kupowaliśmy tylko gotowe jedzenie.
- Ale i tak było wesoło.
- O, tak. Powiedz, co się z nami stało? Kiedy popełniliśmy błąd?
- Sama nie wiem. NaprawdÄ™.
- JesteÅ› zadowolona z powrotu do pracy?
- Podejrzewam, że bardziej niż ty z przejęcia moich obowiązków -
odparła, śmiejąc się, kiedy Sam prychnął z niezadowoleniem. - Chcę
zadzwonić teraz do szpitala i dowiedzieć się, co z Carol Bailey. Już
powinno być po badaniach.
Sam poszedł za nią i z ciekawością słuchał rozmowy.
- Zrobiono jej kraniotomię i wykryto mały wrzód w mózgu, tak?
Miałaś rację. Mądra z ciebie dziewczyna.
- Trzeba być ślepym i głupim, żeby tego nie odgadnąć - powiedziała
skromnie. - Wszystkie objawy były wprost podręcznikowe. Zastanawiam
się, czy uda jej się wyjść z tego bez powikłań, czy też wywiąże się
epilepsja.
96
RS
- Bóg jeden wie. Może odpoczniesz dzisiaj i pójdziesz wcześniej
spać, póki jest spokojnie?
Jeszcze dobrze nie skończył mówić, kiedy zadzwonił telefon.
- Co ty powiesz? - rzuciła z komicznym grymasem i podniosła
słuchawkę. - Słucham, doktor Alexander. Tak, tak. Oczywiście, już jadę.
Popatrzyła na męża, uśmiechając się blado.
- Lepiej na mnie nie czekaj.
97
RS
ROZDZIAA SIÓDMY [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl