[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zmarszczyła brwi, bo poczuła, że ból głowy wraca.
Ryan, nie możemy jechać na jakąś rajską wyspę powiedziała.
Ignorowanie problemów ich nie rozwiąże.
Teraz musimy skoncentrować się na tym, żebyś wyzdrowiała i
124
R
L
T
donosiła ciążę. Pogłaskał ją po głowie. %7łeby tak było, muszę za wszelką
cenę uchronić cię przed stresem.
Otworzyła usta, ale nie dopuścił jej do głosu.
Wiem, że czeka nas mnóstwo pracy, Kell oznajmił. Nawet nie
pamiętam, ile razy już to powtórzyłem. Teraz jednak zapomnijmy o
różnicach i skoncentrujmy się na waszym zdrowiu, dobrze?
Jej opór słabł. Powoli skinęła głową i nie zabrała ręki z jego uścisku.
Niezależnie od tego, co wydarzyło się w przeszłości, nie wątpiła, że
Ryanowi bardzo zależy na niej i na dziecku. On ma rację, teraz nie mogą
skupiać się na problemach. Przede wszystkim należy dbać o zdrowie
dziecka.
125
R
L
T
ROZDZIAA OSIEMNASTY
Niechętnie wypuszczam panią Christian ze szpitala rzekł ponuro
lekarz, stojąc przed drzwiami pokoju Kelly. Wykazuje umiarkowaną
poprawę, ciśnienie krwi wróciło do normy. Dziecku też nic nie jest. Po-
wiedziałbym, że pacjentka ma szanse donosić ciążę do czterdziestego
tygodnia, ale i tak niezbyt dobrze się czuję, wypisując ją.
Co mogę na to poradzić? Ryan potarł kark. Jest tu nieszczęśliwa.
Nie jest sobą.
Dlatego ją wypisuję, choć niechętnie. Lekarz pokiwał głową.
Tutaj przynamniej wiem, że otrzyma niezbędną opiekę. Pacjentka zle się
czuje i martwi mnie jej poziom stresu. Nie wolno jej narażać na sytuacje,
które mogą go pogłębić.
Jeśli pozwoli pan jej podróżować, zabiorę ją stąd powiedział Ryan.
Pojedzie tam, gdzie jest ciepło i gdzie nie będzie musiała nawet kiwnąć
palcem. Będzie nam towarzyszyła ekipa medyczna, a kiedy już dolecimy na
miejsce, zatrudnię prywatnego lekarza, żeby monitorował jej stan, a także
zgłoszę się do lokalnego szpitala.
Lekarz umilkł, rozważając propozycję Ryana.
Może to dobry pomysł oświadczył w końcu.
W Nowym Jorku jest teraz zimno i ponuro. Lepsza pogoda może
poprawić jej nastrój. Pacjentka odzyska siły. Byłoby zle dla niej i dla
dziecka, gdyby urodziła w tym momencie, na skraju depresji.
Ryanowi ścisnęło się serce na myśl o tym, że Kelly jest w takim stanie.
Postanowił zrobić wszystko, co w jego mocy, by znów się uśmiechnęła.
Proszę się zgodzić, a obiecuję, że natychmiast wyjedziemy z miasta
oznajmił cicho. Chcę dla niej wszystkiego, co najlepsze.
126
R
L
T
Lekarz wpatrywał się w niego uważnie, po czym opuścił notatnik.
Wierzę panu. Zrobimy tak: poda mi pan nazwisko lekarza, którego
pan zatrudni, oraz nazwę szpitala, który otoczy pacjentkę opieką, a ja
przefaksuję tam jej historię choroby. Chcę osobiście porozmawiać z leka-
rzem i upewnić się, że jest świadomy powagi sytuacji. Chcę się także
przekonać, czy szpital jest gotowy do przyjęcia porodu i czy pracuje tam
odpowiednio wykwalifikowany personel.
Dziękuję odparł Ryan szczerze. Kelly i ja doceniamy pana troskę.
Niech się pan nią dobrze zajmie. Przykro patrzeć na tak smutną
młodą kobietę.
Ryan skinął głową. Wiedział, że odpowiednio zajmował się Kelly, ale
nie był pewien, czy jeszcze kiedykolwiek zdoła ją uszczęśliwić. Mimo to
postanowił nie składać broni. Już kiedyś odwrócił się do niej plecami i to nie
może się powtórzyć.
Kelly siedziała w fotelu przy oknie w szpitalnym pokoju i patrzyła na
wirujące płatki śniegu. Choć w pomieszczeniu było ciepło, drżała.
Chcesz koc? zapytał Ryan.
Odwróciła głowę ze zdumieniem. Nie spodziewała się, że Ryan tak
szybko wróci, choć właściwie nie powinna się dziwić. W ostatnich kilku
dniach spędzał z nią niemal cały czas.
Przepraszam, że cię przestraszyłem powiedział cicho.
Nie, po prostu nie słyszałam, jak wchodzisz.
Ryan przysiadł na parapecie i popatrzył na nią spokojnie.
Właśnie skończyłem rozmawiać z twoim lekarzem. Jest gotów cię
wypuścić.
Kelly szeroko otworzyła oczy.
Pod pewnymi warunkami, naturalnie dodał szybko Ryan. Bardzo
127
R
L
T
przejmuje się twoim zdrowiem.
Jakie to warunki? Zmarszczyła brwi.
Już wszystko zorganizowałem, nie musisz się niczym przejmować.
Skoncentruj się na odzyskiwaniu sił.
Pokręciła głową w nadziei, że to rozjaśni jej myśli. Ostatnio miała
wrażenie, że wciąż przebywa we mgle i czuła się coraz bardziej zmęczona.
Zupełnie brakowało jej energii. Nic jednak nie mówiła, więc to Ryan
przerwał milczenie.
Karetka odwiezie cię na lotnisko. Stamtąd polecimy razem z ekipą
medyczną na St. Angelo.
Kelly bez słowa pokręciła głową.
Ryan, nie możesz przecież stąd wyjechać powiedziała w końcu.
Kto wie, ile tygodni minie, zanim urodzę dziecko. Nie możesz bez przerwy
mi towarzyszyć. Twoja praca nie będzie czekać, masz tu swoje życie.
Ryan przykląkł przy niej i ujął jej dłoń.
Moje życie jest przy tobie oznajmił. Ty i dziecko jesteście dla
mnie najważniejsi. Zatrudniam ludzi, którzy są w stanie zająć się wszystkim
pod moją nieobecność, a moi partnerzy w interesach chętnie będą doglądać
spraw wymagających mojej uwagi. Nie zapominaj też, że zamieszkamy w
odległości kilku minut drogi od placu budowy, więc bez trudu będę mógł
sprawować nadzór nad ekipą. Co ty na to, Kelly?
Skierowała na niego wzrok. Miał zmarszczone brwi i skupioną minę.
Wpatrywał się w nią tak uważnie, jakby pragnął odczytać jej myśli.
Jestem zmęczona wyznała szczerze, choć nie dodała, że czuje się
też osłabiona, boli ją serce i nie bardzo wie, czego właściwie pragnie.
Niewątpliwie powinna kierować się dobrem dziecka.
Ryan delikatnie pogłaskał ją po policzku.
128
R
L
T
Wiem, skarbie westchnął. Nie mam prawa prosić cię o to, ale i
tak to zrobię. Zaufaj mi, pozwól się sobą zająć. Chcę cię zabrać na wyspę.
Przecież bardzo ci się tam podobało.
Proponował jej wszystko, czego pragnęła. Dawał jej miłość, troskę,
spełnienie marzeń. Tyle tylko, że była świadoma, iż po kilku idyllicznych
dniach na wyspie będzie musiała wrócić do lodowatej rzeczywistości ich
codziennego życia.
Chcę tam zostać do czasu urodzenia dziecka postanowiła.
Nie chciała, by jej maleństwo rodziło się tutaj, wśród ludzi, którzy nią
gardzili.
Już to załatwiłem oświadczył pewnym siebie głosem i uśmiechnął
się do niej.
Kelly szeroko otworzyła oczy.
Zaufaj mi, przynajmniej teraz powtórzył.
Pomyślała, że właściwie powinna pozostać na wyspie po urodzeniu
dziecka. Ryan z pewnością rozumie, że w zaistniałej sytuacji ich związek
stracił rację bytu. Ona i niemowlę mogliby zamieszkać w ciepłym miejscu
nad morzem, w końcu ona nie ma wygórowanych oczekiwań. Wystarczyłby
jej mały domek czy mieszkanie. Gdy tylko doszłaby do siebie po porodzie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]