They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

minut dla pewności i zaczęła wracać. Szła ostro\nie,
zdecydowana, \e okrÄ…\y dom i wejdzie od strony
starej szopy, gdzie trzymała rower. Doszła do budynku
kliniki i wysunęła powoli głowę zza rogu. Coś
zasłaniało jej widok: była to kamizelka doktora,
stojÄ…cego tu\ przed niÄ….
- Właśnie się zastanawiałem, dlaczego uciekłaś
- powiedział uprzejmie i spokojnie. - Pomyślałem, \e
pewnie się ukrywasz w tej kępie drzew. Dlaczego?
Wytrzeszczyła na niego oczy.
- O Bo\e - jęknęła - nie wiem, naprawdę nie
wiem. - A będąc osobą prawdomówną, dodała: - To
znaczy wiem, ale nie mogę ci powiedzieć.
Uśmiechnął się, patrząc na nią z wy\yn swojego
wzrostu.
Nie zrobił \adnego ruchu, \eby pozwolić jej przejść,
nie mogła go minąć, chyba tylko zawrócić i pójść tam,
skąd przyszła. Znalazła wyjście w grzecznej
konwersacji.
148 SPOTKANIE NA WZGÓRZU
- Przyjechałeś do domu na parę dni? - spytała.
- Nie, muszę zaraz wracać. Ethel zapisała kilku
pacjentów na popołudnie.
- Tak, to dlaczego... - umilkła, \eby nie powiedzieć
czegoÅ› niestosownego.
- ... przyjechałem? - skończył za nią. - śeby się z
tobą zobaczyć.
- W jakiej sprawie?
Roześmiał się.
- W sprawie ślubu, Beatrice.
Jej ładnie zaró\owiona twarz zbladła.
- No, tak, oczywiście. Mam... mam nadzieję, \e nas
zaprosisz.
- Mo\esz na mnie liczyć. Czy Colin ciągle do
ciebie pisze?
- Tak, ale nie czytam jego listów.
- Stale jest w Anglii?
- Nie wiem. Nie spojrzałam na stempel.
- Ju\ zupełnie o nim zapomniałaś, prawda?
- O, tak - powiedziała spokojnie.
- Wolna i swobodna - orzekł cicho. - Czy zastana-
wiałaś się, co mo\e cię spotkać w najbli\szej przyszłości?
Potrząsnęła głową, wyciągnęła rękę i powiedziała
miłym, grzecznym i martwym głosem:
- Do widzenia, Oliverze! Będziemy się jeszcze
spotykać, oczywiście, ale to nie będzie to samo.
- Nie, nie będzie. - Roześmiał się, patrząc na jej
zdumioną twarz. - No, leć, pościel te swoje łó\ka.
Dotknął delikatnie jej policzka, a ona odwróciła się
i uciekła, wściekła na siebie, \e płacze. Dzięki Bogu,
\e tego nie widział!
Pobiegła na górę i dokończyła słanie łó\ek, a zanim
skończyła, wyglądała prawie zupełnie jak zwykłe. Tylko
Ella, robiąca w kuchni kawę, spojrzała ze zdziwieniem
na jej zaczerwienione powieki, zaczęła coś mówić i
urwała na widok zmarszczonych brwi matki.
SPOTKANIE NA WZGÓRZU
149
W trzy dni pózniej, kiedy matka pojechała do ciotki
Sybil, pani Perry poszła do swojego domu, a Ella była
w szkole, Beatrice została sama w domu, bo nawet
ojciec wybrał się na odległą farmę, a pan Sharpe na
targ cielÄ…t do Tisbury.
Letni, ciepły dzień skłonił ją do otwarcia okna i
kuchennych drzwi, podczas gdy kręciła się to tu, to
tam. Knotty le\ał na progu drzemiąc, a ona włączyła
radio. Stała tyłem do drzwi, kiedy Knotty zerwał się
nagle i zaczął wściekle ujadać. Gdy Beatrice odwróciła
się, w kuchni stał Colin.
Uśmiechał się do niej, ale to było jej obojętne.
Czekała w milczeniu, co powie, nie czując nic prócz
złości, \e wdarł się do domu w ten sposób.
- Zaskoczyłem cię? Pisałem przecie\, \e wrócę.
Mo\e mi nie wierzyłaś?
- Nie czytam twoich listów. Czy mógłbyś wyjść,
Colin? Jestem zajęta.
Uśmiechnął się przekornie.
- Wiem, gdzie się wszyscy rozeszli. Będziesz sama
w domu co najmniej przez godzinę. Dosyć czasu,
abyśmy porozmawiali.
- Nie mam o czym z tobą rozmawiać! - Nagle
ogarnęła ją furia. - Wyjdz stąd! Dlaczego się uwziąłeś
na mnie?
- Poniewa\ mam powa\ne podejrzenia, \e nie
wyjdziesz za mą\ za tego swojego doktorka. To był
blef. Pojechałaś z nim do Europy, prawda? Myślałaś,
\e będę na tyle głupi, \eby zrezygnować. Ja się nie
poddajÄ™ tak Å‚atwo, moja droga Beatrice. On nie ma
zamiaru się z tobą o\enić. O ile wiem, ju\ jest \onaty,
zostałaś więc na lodzie. I nie zaprzeczaj; od tygodni
nie mówi się o \adnym ślubie. Mam dobry wywiad w
miasteczku i nic nie uchodzi mojej uwagi. PowinnaÅ›
raczej być wdzięczna, \e ja chcę się z tobą o\enić.
Oczywiście spodziewam się udziału w praktyce; jest
150 SPOTKANIE NA WZGÓRZU
dość du\a, \eby dać pracę trzeciej osobie; z dobrą
pensją, wystarczającą, aby zapewnić \onie odpowiednie
utrzymanie i przyzwoity dom.
Beatrice powiedziała zdecydowanie:
- Mówisz niedorzeczności. Mo\e przez parę tygodni
byłam tobą zajęta, ale teraz ju\ nie chcę cię więcej
widzieć; odpowiedz brzmi:  Nie", i odejdz! - I dodała
z naganą: - Tyle tygodni zmarnowałeś, Colin!
- Nie zmarnowałem, moja kochana! - wszedł do
kuchni i zamknÄ…Å‚ drzwi przed szczekajÄ…cym ciÄ…gle
psem. - Nie mo\esz zaprzeczyć, \e wszystko, co
powiedziałem, jest prawdą, no powiedz?
Popatrzył na nią uwa\nie:
- Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, \e jesteś
zakochana w tym swoim zarozumiałym doktorze.
Był bystry i przenikliwy. Starała się zachować
spokój, ale oczy ją zdradziły i Colin zaśmiał się z
tryumfem.
- Tak myślałem! A więc masz jeden powód więcej,
aby pomyśleć o wyjściu za mnie. Dobrze byś się na
nim odegrała. Musisz się czuć upokorzona.
Zbli\ał się do niej coraz bardziej, a ona odgrodziła
się od niego kuchennym stołem, ciesząc z tej mocnej
przegrody między nimi.
- Nie wierz w to, najdro\sza. Czy mo\esz sobie
wyobrazić, jak go ubawi twój naiwny pomysł? Tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl