[ Pobierz całość w formacie PDF ]
specjalnie czasu na to, co ją bardzo interesowało: na obserwację psa. Kiedy więc robiła coś w jego
pobliżu, dostawała rozbieżnego zeza, usiłując jednym okiem patrzeć na to, co robi, a drugim co
robi pies.
A Ferdynand był rzeczywiście Wspaniały. Miły pieszczoch, jak to goldeny, kiedy asystował
swojej pani, zmieniaÅ‚ siÄ™ w sku¬pionego, niezawodnego towarzysza.
On rozumie słowami! wykrzyknęła kiedyś Maria, kiedy Ferdi dostał polecenie podania
swej pani telefonu. Domowego. Słuchawka leżała na stole, tuż obok komórki. Pies przesunął nosem
komórkę, która mu przeszkadzała, chwycił zębami właściwy telefon i podał pani, zanim umilkł
dzwięk dzwonka. Lucy zamieniła kilka słów z kimś z uczelni i Ferdi odniósł telefon na miejsce. |,
%7łebyś wiedziała zaśmiała się Lucy swoim srebrnym! śmiechem. Wszystko rozumie. Tylko
wiesz, nic od razu. Jak go dostałam od fundacji& widziałaś jego szorki?
ALTERI to ta fundacja?
Tak. Do nich można wystÄ…pić z wnioskiem o przyznanie ta¬kiego psa-pomocnika i wtedy
albo go dostaniesz, albo nie, to zależy od wielu rzeczy. Oni sprawdzają twoje warunki
miesz¬kaniowe, czy zapewnisz psu opiekÄ™ weterynarza, spacery, wy¬Å¼ywienie& rozumiesz,
chodzi o to, żeby zwierzaka nie zmar¬nować. Potem siÄ™ psa szkoli i wÅ‚aÅ›ciciela też. Jak wróciliÅ›my
do domu tacy wyszkoleni, to byÅ‚am pewna, że Ferdi wszystko po¬trafi, a tu okazaÅ‚o siÄ™, że nie, że
jeszcze mnóstwa rzeczy musimy się nauczyć. Wiesz, tu są konkretne warunki, konkretne potrzeby.
KiedyÅ› miaÅ‚am dla Ferdusia takiego specjalnego klikera, a te¬raz wszystko zaÅ‚atwiamy sÅ‚owami.
Tak, Ferdi? Przybij żółwika!
Ferdynand natychmiast przybił żółwika i usiadł, gotów do wypełniania kolejnych poleceń.
Słuchaj, Lucy, posprzątałabym u ciebie, jeśli pozwolisz. Ferdi jest boski, tylko kłaki gubi.
Myślisz, że mogłabym go porządnie wyszczotkować? Gubiłby mniej.
Jasne. Tylko zrób to tutaj, on powinien być przy mnie. No i ja muszę mieć pomoc w razie
czego. W przedpokoju powinna być jego szczotka, taka dwustronna, z jednej strony metalowa, z
drugiej normalna.
Szczotka istotnie leżała na półce w przedpokoju. Maria zabrała się do wyczesywania
zÅ‚ocistego futra. Ferynand posa-pywaÅ‚ z cicha, wyraznie byÅ‚o mu przyjemnie, jednak nie spusz¬czaÅ‚
oczu ze swojej pani, jakby ani przez chwilę nie przestawał asystować. Pani tymczasem otworzyła
pocztę w komputerze i zaczęła odpisywać na listy.
Nagle Maria z przerażeniem zobaczyÅ‚a, że gÅ‚owa Lucy za¬czyna siÄ™ odchylać w tyÅ‚ w jakiÅ›
nienaturalny sposób. Zanim jednak zdążyła zareagować, dziewczyna zawołała:
Ferdi, pomóż! Ferdynand natychmiast wyrwał się z rąk Marii, wytrącając jej szczotkę z
dłoni, skoczył obiema łapami na piersi swojej pani, chwycił zębami i pociągnął zawieszoną na jej
szyi tasiemkę. Głowa odzyskała pion.
Puść, Ferdi! Super!
O matko odetchnęła Maria, gdy pies chrupał swoją nagrodę. Wystraszyłam się i
zgÅ‚upiaÅ‚am kompletnie. Prze¬praszam ciÄ™, to ja powinnam pomóc&
E tam. Przecież widzisz, że dajemy radę z Ferdusiem. Muszę mu tylko mówić, żeby puścił
w porÄ™, bo inaczej mnie wyjmie z wózka. Na poczÄ…tku tak byÅ‚o, ciÄ…gnÄ…Å‚ bez opamiÄ™ta¬nia. Nogi mi
też poprawia, jeśli zdrętwieję. I odróżnia prawą od lewej.
Nie wierzÄ™!
Nie wierzysz?
No coÅ› ty. WierzÄ™. Przecież widzÄ™. Bardzo mÄ…dre stwo¬rzonko z niego, bardzo. Jestem
pełna szacunku dla was obojga.
A bardziej dla mnie czy dla psa?
Nie każ mi wybierać. Oboje jesteście odjazdowi. Paweł mówił, że projektujesz strony
internetowe. 1 przymierzam się do zrobienia doktoratu z informatyki. Właściwie to już nawet
zaczęłam.
Ja też się zabierałam do doktoratu, z komparatystyki, na uniwerku w Warszawie, ale zaszły
nieprzewidziane oko¬licznoÅ›ci& Lucy, czy okolicznoÅ›ci zachodzÄ…? WÅ‚aÅ›ciwie to ja powinnam
wiedzieć. Przyjmijmy, że tak. No więc one zaszły, a ja zmieniłam plany życiowe.
Opowiesz mi? Może napijemy się herbaty? Takiej nie z termosu, tylko świeżej, zrobiłabyś?
Przy tej wÅ‚aÅ›nie Å›wieżej, nie z termosu, herbacie, zmie¬szanej przez MariÄ™ z kilku
znalezionych w szafce gatunków i doprawionej odrobiną świeżej mięty (kupiła kilka doniczek z
zioÅ‚ami) obie mÅ‚ode kobiety, które poczuÅ‚y do siebie sym¬patiÄ™, opowiedziaÅ‚y sobie nawzajem o
wÅ‚asnym życiu. Ferdy¬nand, zawiadomiony, że chwilowo ma wolne, uÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ przy wózku Lucy i
zapadł w słodką drzemkę, pogwizdując trochę przez nos. Plan pracy, ułożony skrupulatnie przez
Marię na ten dzień, rozleciał się całkowicie. Lucy trochę to zmartwiło, ale Maria machnęła ręką.
Nie jestem automatem oświadczyła. Poza tym jestem wolna i niezależna. Mogę pobyć
u was dłużej. Daruję sobie te generalne porządki u ciebie, zrobię je kiedy indziej, tylko odkurzę po
wierzchu i ugotuję obiad na jutro. Może chcesz się położyć? Odpoczniesz trochę.
PomogÅ‚a Lucy przenieść siÄ™ na łóżko, a sama zabraÅ‚a wresz¬cie do pracy. Lucy zasnęła, a
wtedy jej wielki, złocisty opiekun, wysoko podnosząc łapy, wspiął się na łóżko, przekroczył śpiącą
i spokojnie ułożył się tuż obok niej. Z pyskiem na jaśku.
To znaczy, że znalazłaś sobie przyjaciółkę orzekła Lila, kiedy Maria wyjaśniła jej powód
swojego spóznienia. Bardzo siÄ™ cieszÄ™. My, oczywiÅ›cie, też jesteÅ›my twoimi przyjaciół¬kami, ale
młoda kobieta powinna mieć kumpelasię w swoim wieku. Szkoda że ta cała Hanka okazała się
niezrównoważona. Musimy kiedyś zarządzić piknik w Stolcu. Tu starsza pani zachichotała
nieopanowanie, jak zwykle kiedy wymawiała tę nazwę. Niech się dziewczyna wytarza na łonie
natury.
Przyjątko w ogrodach Aranjuezu, czyli na tyłach rezydencji państwa Pultoków
(skoligaconych z Batorym), zapowiadało się imponująco. Maria omówiła wszystko z panem Pulto-
kiem, uznał on bowiem, że tak poważnego przedsięwzięcia nie zostawi w nie do końca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]