[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ariel spojrzała we wsteczne lusterko. Zobaczyła niebieskiego pikapa i mężczyznę, który
machał ręką w jej stronę. Leks Sanders!
O Boże!
Makijaż! Czy aby dziś rano nałożyła makijaż?! Z przejęcia wszystko wyleciało jej z głowy.
Miała ochotę zerknąć w lusterko, aby sprawdzić, jak bardzo widoczne są ślady po cięciach, ale za
bardzo się bała. Może lepiej nasunąć włosy na twarz? Zwolniła i, włączywszy kierunkowskaz,
zjechała do zatoki przy krawężniku. Z zapartym tchem patrzyła, jak jego samochód zatrzymuje
się obok.
To tylko jeszcze jedna rola, Ariel. I pamiętaj, że kiedyś potrafiłaś oczarować każdego
mężczyznę.
Jest tak, jak myślałem. To panią spotkałem tamtego wieczoru w restauracji, gdy kelnerka
ociągała się z obsłużeniem obu pań.
A pan zafundował nam obiad dokończyła Ariel. Miałam wtedy zamiar się zatrzymać,
przechodząc obok pańskiego stolika, ale pan wcześniej wyszedł. Jednak musi pan wiedzieć, że to
była wyjątkowa sytuacja, na co dzień należę raczej do dobrze wychowanych osób.
Cóż to? Patrzy na nią tak, jakby zupełnie nic nie dziwiło go w jej twarzy& Pewnie on także
jest jakimś zgorzkniałym aktorem, który gra swoją rolę&
Zatrzymałem panią nie bez powodu. Stan powiedział, że pani jedzie teraz na lekcję, ale
pomyślałem sobie& że może pani zechciałaby& to znaczy chciałem zapytać& czy pani
kiedykolwiek chodziła na wagary? Otóż zajmuję się hodowlą koni arabskich i jedna z moich
najlepszych klaczy lada chwila zacznie się zrebić. To jest takie piękny widok i& hm& może
zechciałaby pani pojechać razem ze mną do Bonsall? Takich przeżyć się nie zapomina. Poza tym
chciałbym także, aby na własne oczy pani zobaczyła, w jakich warunkach żyją moi pracownicy.
Chet Andrews ostatnio buntuje ich przeciwko mnie, a ja przecież jestem dobrym pracodawcą. No
to jak, pojedzie pani ze mną?
Prawdę mówiąc, panie Sanders, ostatni raz wagarowałam w piątej klasie. Wtedy
oberwałam za to w tyłek i nigdy więcej nie próbowałam. Ale chciałabym zobaczyć pańskie nowe
zrebię. Czy mam jechać za panem?
Naprawdę? Tak, tak, proszę jechać za mną. Chyba że pani chce, abym ją odwiózł, to żaden
problem. Samochód może zostać w którymś z przydrożnych warsztatów naprawczych.
Odbierzemy go w drodze powrotnej. Dla mnie to żaden kłopot.
Ariel zaczęła zastanawiać się gorączkowo. Ten facet jechał za nią, zatrzymał machnięciem
ręki i zaprosił ją na swoje ranczo, aby wspólnie coś przeżyć. Jeżeli pojedzie jego samochodem,
będzie musiała z nim rozmawiać, a on przy tej okazji dokładniej przyjrzy się jej twarzy.
Zdecydowanie lepiej pojechać za nim własnym samochodem.
Pojadę za panem, nie będzie pan musiał wracać potem ze mną taki kawał drogi. Ale
chciałam prosić pana o przysługę. Niech pan zadzwoni do biura i powie Dolly, gdzie będę. Już od
dawna miałam zamiar założyć sobie telefon w ciężarówce, ale jakoś nie mogę się do tego zabrać.
To znaczy, miałam zamiar zrobić to jutro& zaczęła się plątać.
Dobrze, dobrze. Zadzwonię do niej w pani imieniu. Widziałem wszystkie pani filmy
wygadał się. Próbowałem je wypożyczyć w sklepie z wideokaseta mi, ale nigdy ich nie
było. Więc musiałem je kupić.
Wszystkie?
Pięćdziesiąt sześć kaset. Już zdążyłem je obejrzeć. Ariel była wyraznie poruszona.
Dziękuję. Podobały się panu?
Potaknął, kilkakrotnie kiwając głową. Ariel uśmiechnęła się.
Pani jest naprawdę świetną aktorką. Wszystkie pani filmy są bardzo dobre. Według mnie,
najlepszy jest ten o paszporcie Annabelle. Pierwszy raz widziałem go pózną nocą w telewizji
kablowej i od razu połknąłem bakcyla. Tam też strzelała pani w podłogę, nie gorzej niż dziś
podczas zajść na terenie firmy.
Skoro tak, dzisiejszy popis można nazwać powtórnym zagraniem.
Lepiej zabierajmy się już z tej zatoki, nim jakiś zabłąkany glina wlepi nam mandat. Proszę
jechać za mną.
Dobrze, i niech pan nie zapomni zatelefonować do Dolly.
Jechała za nim, a myśli wciąż kotłowały jej się w głowie. Co ona właściwie robi? Dolly
powiedziałaby na pewno, że podąża za swym instynktem. Ale to nieprawda. Jedzie za nim, bo&
bo& patrzył na jej twarz i nie widziała litości w jego oczach. Może okaże się tak samo dobrym
przyjacielem jak Ken, Gary czy Maks; przyjacielem lub nawet kimś więcej. Przecież nie ma
żony, a ona nie ma męża. Przypomniała sobie teraz, jak się rozgniewała na wiadomość, że
Bernice jest przydzielona do obsługi wyłącznie jego interesów. A od dzisiaj Leks Sanders
prawdopodobnie stanie się dla niej kimś więcej niż klientem firmy. Ariel poczuła zawroty głowy.
Po upływie czterdziestu minut dojechali na miejsce i Ariel zaparkowała swojego range rovera
przy fordzie Leksa.
Powinna pani sobie kupić amerykański samochód upomniał ją Leks.
Wiem. Kupił mi go przyjaciel, bo uważał, że ten wóz to okazja, której nie wolno
przepuścić. Może kiedyś kupię sobie dżipa odpowiedziała.
Nie, lepiej nie. Nie warto pozbywać się range rovera, aby na jego miejsce kupować dżipa.
Z terenowych najlepsze są cadillaki. To samochody nie do zdarcia. Ale kupować trzeba
amerykańskie.
Przekonał mnie pan. Ariel rozejrzała się dookoła i przez chwilę oniemiała z zachwytu.
Ależ tu pięknie! Czy to wszystko należy do pana? Nigdy dotąd nie widziałam podobnej bramy
z kutego żelaza. Na pewno musi mieć około dwunastu stóp. Tylko artysta mógł wymyślić coś
podobnego. Wygląda na to powiedziała rozglądając się dookoła że niezle pan sobie radzi.
To prawda. Na moim ranczo pracuje stu ludzi pochodzenia meksykańskiego, nie licząc
innych, którzy zajmują się końmi. Najczęściej wyjeżdżają pod koniec dnia i wracają nad ranem.
Inni mają tu swoje domy. Przyjeżdżają do pracy na kilka miesięcy w roku, a potem wracają do
swoich. Na tyłach posiadłości znajduje się szkoła. Nie jest zbyt duża, mieszczą się tam zaledwie
trzy klasy, które prowadzą trzej wspaniali nauczyciele. Niewiele meksykańskich dzieci umie
mówić po angielsku po przyjezdzie. Ale po ukończeniu naszej szkoły, gdy przychodzi pora
zacząć chodzić do szkoły publicznej w mieście, nasze dzieci są dobrze przygotowane i znają już
język. Miło mi poinformować panią, że absolwentami naszej szkoły jest już dwunastu
nauczycieli, dziewięciu prawników, trzy lekarki, czterech lekarzy, dwóch księży i trzy zakonnice.
Powinna pani zobaczyć to miejsce na Boże Narodzenie, gdy wszyscy się zjeżdżają& Ale jest też
dwóch takich, którzy odsiadują w więzieniu federalnym wyrok za handel narkotykami. Chęć
dorównania innym za wszelką cenę to paskudna rzecz.
Co mieści się w tamtym budynku?
To jakby dom towarowy. Tam można znalezć wszystko, czego potrzebują moi pracownicy,
a więc żywność i ubrania. Wszystko jest sprzedawane po cenach zakupu, a potem potrącane od
zarobków. Istnieje tu nawet coś w rodzaju banku, a ściśle rzecz biorąc, ja sam prowadzę ten
bank. Każdy, kto chce, może trzymać u mnie swoje oszczędności. A ja płacę za to odsetki
zaśmiał się. Miesiąc temu przyszedł do mnie pewien młody człowiek i powiedział, że
zrobiłem kiedyś błąd, prowadząc konto jego ojca. A potem sam podjął się prowadzenia obliczeń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]