They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na klamce.
- Jesteś pewien?
Stał plecami do niej, ponieważ bał się, że jeśli na nią
spojrzy, zdradzi go wyraz twarzy.
- Mnie wszystko jedno - mruknął.
- A ja myślałam...
Dosłyszał w jej głosie żal i ból, więc zacisnął zęby
i gwałtownie się odwrócił.
- No? Co myślałaś? Dokończ!
Gerri cofnęła się wystraszona, bo patrzył wrogo, jakby
S
R
mu na niej nie zależało. Zresztą - może faktycznie na
niczym mu nie zależy? Zniknął szczery, uśmiechnięty Des,
jakby zapomniał o subtelnym flircie, który przerwało wej-
ście Rance'a.
Zmusiła się, by spojrzeć mu prosto w oczy i przez uła-
mek sekundy zdawało się jej, że dostrzega w nich urażoną
dumę. Nerwowo splotła palce i patrzyła błagalnie.
- Myślałam... zdawało mi się...
Urwała, ponieważ Desowi stężała twarz.
- Co takiego? - warknął.
- Coś... ale chyba... bezpodstawnie - dokończyła pra-
wie szeptem.
Des spochmurniał jeszcze bardziej, odwrócił się i wy-
szedł z księgarni.
Gerri była zupełnie zbita z tropu. Nie nadążała za bły-
skawicznym rozwojem wypadków, a tym bardziej nie po-
trafiła zrozumieć przyczyny szybko następujących po so-
bie zmian.
Myślała, że między nią a Desem zrodziło się cieplejsze
uczucie i nie łączyła dwóch faktów - Des zaprosił ją na
kolację urodzinową dopiero na jej wzmiankę o możliwości
wydania wierszy.
Jak ocenić jego postępowanie? Czy pocałunek był je-
dynie zdawkowym podziękowaniem i niczym więcej? Za-
chowanie Desa niestety na to wskazywało.
Nie, coś tu jest nie w porządku. Widziała, że Des wal-
czy z sobą, starając się to przed nią ukryć. Dlaczego?
Czyżby postanowił ją wykorzystać, jak kiedyś Tommy?
Nie, niemożliwe. Dotąd nic nie wskazywało na to, że jest
wyrachowany.
S
R
Szkoda, że odszedł.
I szkoda, że Rance został, chociaż - zgodnie z jej ży-
czeniem - przyszedł zaprosić ją do kasyna. Należy poli-
czyć mu na plus, że nie ukrywał swojego wyrachowania,
otwarcie wyznając, że szuka tarczy ochronnej przed matką
i swatkami. W jego propozycji nie było cienia serdeczno-
ści, czego w ubiegłym tygodniu nie chciała dostrzec. Teraz
widziała jasno i wyraznie, że jest Rance'owi obojętna,
chociaż potrzebna na ten wieczór.
Desowi też jest potrzebna tylko do wydania wierszy.
Czyli żaden nie pragnie jej dla niej samej i marzenia o ro-
mantycznej miłości nigdy się nie spełnią.
- Taka moja dola - westchnęła. - Dlaczego ten dzień
miałby różnić się od poprzednich?
Odwróciła się do Didi i Rance'a, którzy ożywioną roz-
mową starali się pokryć zmieszanie i współczucie dla Ger-
ri. Z ciężkim sercem wróciła z obłoków na ziemię i do
życia, które miało się potoczyć zgodnie z życzeniem.
Odejście Desa ułatwiło jej podjęcie decyzji, że pójdzie
na raut i tym razem idealnie odegra rolę uroczej i eleganc-
kiej kobiety, godnej towarzystwa najlepszej męskiej partii
w Reno.
Uśmiechnęła się do Rance'a z przymusem i powie-
działa:
- Dobrze, pójdę z tobą.
- Zwietnie. Przyjadę po ciebie o ósmej. - Rance ruszył
do wyjścia. - Nigdy ci nie zapomnę tej przysługi.
- Zaczekaj!
- Po co?
- Nie znasz mojego adresu.
S
R
- Prawda. - Zawrócił beztrosko roześmiany. - Didi,
jak układają się twoje sprawy?
- Niezle
Wziął od Gerri kartkę z adresem i wyszedł. Didi najwy-
razniej chciała coś powiedzieć, lecz nie zdążyła, bo pod-
szedł klient z koszykiem pełnym książek.
- Ma pani pierwszorzędnie zaopatrzoną księgarnię.
- Dziękuję.
Porównywała prawdziwy piątek z zaczarowanym.
Wtedy po wyjściu Rance'a była uszczęśliwiona i dumna,
że zaprosił ją obiekt jej skrytych marzeń. Nie miała złu-
dzeń, że nagle zachwycił się jej urodą, i choć było jej
trochę przykro, że została wybrana z braku innej kandy-
datki, pocieszała się, że wspólnie spędzony wieczór zbliży
ich do siebie, Rance pozna się na niej i przedstawi matce,
potem może całej rodzinie, i wszyscy zgodnie się nią za-
chwycą.
Przed tygodniem perspektywa takiego wieczoru wzbu-
dziła w niej wiele emocji, a teraz Gerri nie myślała o Ran-
sie, lecz o tym, skąd taka odmiana nastroju Desa. Czy
zrobiła lub powiedziała coś obrazliwego? A może za wiele
obiecywała sobie po jednej dłuższej rozmowie i krótkim
pocałunku?
Didi przerwała jej rozmyślania.
- Co to wszystko znaczy?
- Lepiej nie pytaj. - Gerri zaczęła szykować się do
wyjścia i zawołała: - Melisso! Muszę wcześniej wyjść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl