[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ochockich warzelni soli uciekali na ciepłe wyspy, to jest na wyspy Sandwich.
A oto pewien ciekawy wypadek. W 1885 r. japońska prasa podała wiadomość, że w
pobliżu Sapporo uległo katastrofie dziewięciu jakichś cudzoziemców. Władze
posłały tam urzędników dla okazania pomocy . Cudzoziemcy jakoś wyjaśnili im, że
są Niemcami, że szkuner ich rozbił się, a oni uratowali się na małej łodzi.
Przewieziono więc ich z Sapporo do Hakodate. Tu zwracano się do nich po
angielsku i po rosyjsku, ale żadnego języka rozbitkowie nie rozumieli,
powtarzali tylko wciąż: German, german . Jakoś dopytano się, kto jest
kapitanem, ale kiedy podano mu atlas i poproszono, żeby wskazał miejsce
rozbicia, to długo wodził palcem po mapie i nie znalazł Sappora. A w ogóle
odpowiedzi były niejasne. Wtedy w Hakodate stał nasz krążownik. Generał-
gubernator zwrócił się do kapitana z prośbą o wysłanie tłumacza z języka
niemieckiego. Kapitan wysłał starszego oficera. Podejrzewając, że są to
sachalińscy katorżnicy, sprawcy napadu na krylońską latarnię morską, oficer użył
podstępu: ustawił ich w szereg i dał rozkaz po rosyjsku: na lewo w koło
marsz! . Jeden z cudzoziemców zapomniał o swej roli i natychmiast wypełnił
rozkaz i w ten sposób dowiedziano się, jakiej narodowości są sprytni odyseusze.
Ludzie bardzo boją się zbiegłych katorżników i dlatego kary za ucieczki są tak
duże i tak zadziwiająco surowe. Kiedy z Więzienia Wojewódzkiego albo z
kajdaniarskiej ucieka jakiś znany włóczęga, to wieść o tym budzi strach nie
tylko wśród sachalińskiej ludności, lecz nawet wśród mieszkańców lądu;
powiadają, że kiedy razu pewnego uciekł Błocha, to słuchy o tym wzbudziły taki
strach wśród mieszkańców Nikołajewska, że miejscowy naczelnik policji uważał za
konieczne zapytać telegraficznie, czy to prawda, że uciekł Błocha.
Ów BÅ‚ocha wsÅ‚awiÅ‚ siÄ™ swymi ucieczkami, a także tym, że wymordowaÅ‚ wiele rodzin
gilackich. Ostatnimi czasy siedział w kajdaniarskiej w ręcznych i nożnych
kajdanach. Kiedy generał-gubemator wizytował cele z komendantem wyspy, ten
ostatni polecił mu zdjąć ręczne kajdany, a przy tym kazał mu dać słowo honoru,
że więcej nie będzie uciekał. Ciekawe, że ten Błocha uchodzi za honorowego .
Kiedy go chłoszczą, to wykrzykuje: jest za co, wielmożny panie! Jest za co!
Dobrze mi tak! . Bardzo możliwe, że dotrzyma słowa. Katorżnikom zależy na opinii
człowieka honorowego.
Ucieczki są niebezpieczne dla ludności przede wszystkim dlatego, że rozwijają i
podtrzymują włóczęgostwo, po wtóre, że każdy prawie zbieg jako ścigany przez
prawo w ogromnej większości wypadków nie może nie popełniać nowych przestępstw.
Największy procent recydywistów stanowią zbiegowie; dotychczas najstraszniejsze
i najbardziej zuchwałe przestępstwa na Sachalinie były popełniane przez zbiegów.
W chwili obecnej dla zapobieżenia ucieczkom stosuje się przede wszystkim środki
represyjne. Zrodki te zmniejszają ilość ucieczek, ale tylko do pewnej granicy,
nawet represje doprowadzone do szczytu doskonałości nie wykluczyłyby możliwości
ucieczki. Istnieje granica, poza którą środki represyjne stają się nierealne.
Jak wiemy, katorżnik ucieka nawet wtedy, kiedy strzela do niego wartownik, nie
powstrzymuje go od ucieczki ani sztorm, ani przeświadczenie, że utonie. Jest
granica, po przekroczeniu której środki represyjne stają się z kolei przyczyną
ucieczek. Tak na przykład grozna kara za ucieczki, polegająca na dodawaniu kilku
lat katorgi do poprzedniego wyroku, zwiększa liczbę katorżników dożywotnich i
długoterminowych, a przez to zwiększa również liczbę ucieczek. Na ogół środki
represyjne w walce z ucieczkami nie mają przyszłości i odbiegają bardzo od
ideałów naszego prawodawstwa, które w karze widzi przede wszystkim środek
poprawy. Kiedy cała energia i pomysłowość więziennictwa dzień po dniu zużywa się
tylko na to, żeby postawić więznia w tak skomplikowanych warunkach, które by mu
uniemożliwiły ucieczkę, to nie może być już mowy o poprawie więznia, a może
chodzić tylko o to, żeby zamienić więznia w zwierzę, a więzienie - w
zwierzyniec. Zrodki te są nawet niepraktyczne: po pierwsze, ciężar ich spada
przede wszystkim na Bogu ducha winną ludność miejscową, po wtóre, zamknięcie w
więzieniu o skrajnie surowym reżymie - kajdany, wszelkie karcery, ciemnice i
taczki - wszystko to sprawia, że człowiek staje się niezdolny do pracy.
Natomiast tak zwane środki humanitarne, wszelkie ulepszenia w życiu więznia -
czy będzie to dodatkowy kawałek chleba, czy też nadzieja na lepszą przyszłość -
zmniejszają ilość ucieczek. Przytoczę przykład: w 1886 r. uciekło 25
osiedleńców, a w 1887 r. - po urodzaju w roku 1886 - tylko 7. Osiedleńcy
uciekają o wiele rzadziej niż katorżnicy, a chłopi pochodzenia zesłańczego
prawie wcale nie uciekają. Najmniej jest zbiegów w okręgu korsakowskim, dlatego
że tu są lepsze urodzaje, wśród więzniów przeważają krótkie wyroki, klimat jest
łagodniejszy i łatwiej tu otrzymać prawa chłopskie niż na Sachalinie północnym,
a po ukończeniu katorgi dla znalezienia kawałka chleba niekoniecznie trzeba
wracać do kopalni. Im łatwiejsze życie ma więzień, tym mniejsze
niebezpieczeństwo, że ucieknie, i pod tym względem za najskuteczniejsze można
uznać takie środki, jak ulepszanie reżymu więziennego, budowę cerkwi, zakładanie
szkół i szpitali, zabezpieczenie rodzin zesłańców, zapewnienie zarobków itp.
Za każdego zbiega schwytanego i dostarczonego do więzienia, jak już wspomniałem,
szeregowi, Gilacy i w ogóle każdy trudniący się ściganiem zbiegów otrzymuje od
skarbu trzy ruble od głowy. Niewątpliwie, wynagrodzenie pieniężne, kuszące
człowieka głodnego, pomaga sprawie i zwiększa liczbę schwytanych, znalezionych
trupów i zabitych , lecz pomoc taka oczywiście nie okupi tego zła, jakie
niechybnie muszą przynieść mieszkańcom wyspy złe instynkty rozwijane przez te
trzyrublówki. Kto musi ścigać zbiegów - żołnierz czy też ograbiony osiedleniec -
ten schwyta go i bez trzech rubli, a kto łowi nie z obowiązku służbowego czy
nędzy, lecz z pobudek merkantylnych, dla tego ściganie staje się ohydnym
rzemiosłem, a te trzy ruble to już zachęta najniższego gatunku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]