[ Pobierz całość w formacie PDF ]
płaczących kobiet, a i tak już wystarczająco dużo wycierpiałeś ze mną.
- Dobrze. - Podszedł do drzwi i zatrzymał się. - Poczujesz się lepiej, jeśli
mu dołożę?
- To nie przez niego. - Roześmiała się przez łzy.
- To chyba nie dlatego, że... coś ci zrobiłem, prawda? Znowu się
roześmiała na widok jego szczerej troski.
- Nie chodzi o ciebie, tylko o mnie. Jestem do niczego. Nie umiem siÄ™
nawet zakochać we właściwym facecie. No, może to jest także twoja wina.
Nie to, że się w tobie zakochałam, ale wepchnąłeś mnie do fontanny,
zniszczyłeś mi sukienkę, nie dopuściłeś, aby spełniło się moje
RS
102
przeznaczenie, jesteÅ› dla mnie absolutnie nieodpowiedni, a ja dla ciebie, a
jednak...
Wyraz jego twarzy zmieniał się, gdy z każdym słowem coraz lepiej
rozumiał, o co jej chodzi. Przynajmniej nie wyglądał na przerażonego. Jego
błękitne oczy patrzyły łagodnie i w końcu zamilkła.
- I wiem - dodała po chwili - że nie jestem w twoim typie, że uważasz
zobowiązania i miłość za coś na kształt...
- Wampira - wtrącił, gdy nie mogła znalezć odpowiedniego słowa.
- Dzięki. Właśnie, wampira. Pewnie jestem dla ciebie za ciężka...
- Nie jesteś za ciężka.
- I chcę romantyzmu, zobowiązań i dzieci, a ty będziesz starym wilkiem
samotnikiem i nigdy siÄ™ nie ustatkujesz.
Z każdym jej słowem przysuwał się bliżej.
- Wiem, że jesteśmy dla siebie całkiem nieodpowiedni, ale ciągle chcę,
żebyś mnie całował, bo wtedy czuję się jak nigdy dotąd... swobodna jak
ptak. I wiem, że niedługo odejdziesz i już cię więcej nie zobaczę... ale to
nieważne... że ile razy to sobie powtarzam... - jej głos był ochrypły od
emocji... - pęka mi serce.
Ujął jej twarz w swoje wielkie dłonie.
- Jeśli cię teraz pocałuję, przestaniesz płakać? Wzięła głęboki oddech.
- A jeśli mnie teraz pocałujesz, to już nie przestaniesz?
RS
103
ROZDZIAA ÓSMY
Barrie zaniósł ją - a może po prostu uniosła się w powietrzu, do dziś nie
jest tego pewna - do najbliższych drzwi.
- Aazienka - mruknęła.
Skinął głową i otworzył następne drzwi. Była to sypialnia, do której nie
zawitał jeszcze żaden mężczyzna. Ułożył Marisę na kolorowej narzucie, nie
spuszczajÄ…c z niej wzroku.
- Jesteś pewna? - zapytał, siadając obok niej.
- Na ile może być czegoś pewien ktoś chronicznie niezdecydowany.
Roześmiał się cicho. Przesunął ręką po jej szyi i włosach.
Zahipnotyzowały ją jego niebieskie oczy i świadomość, że każde dotknięcie
zbliża ją do czegoś, co odmieni jej życie... i złamie serce.
Musnął kciukiem jej wargi, ścierając z nich błyszczyk. Oparła dłoń na
jego piersi. Serce biło mu szybko. Kiedy podciągnął jej spódnicę, by
odsłonić zdrową nogę, drżała mu ręka.
- Dlaczego drżysz? - spytała. - Przecież się nie denerwujesz.
- DenerwujÄ™ siÄ™ troszeczkÄ™.
- Ale to nie może być pierwszy raz...
- To jest pierwszy raz, gdy to... ma jakieś znaczenie. Robiłem zdjęcia, nie
angażując się, i były one bez duszy. Teraz widzę różnicę. Kiedy
fotografowałem ciebie i twoją rodzinę, było inaczej. Moja dusza była
zaangażowana. A teraz jest podobnie. Po raz pierwszy kochać będę nie
tylko ciałem, ale i duszą.
Potem ją pocałował. Marisa nie znała różnicy między kochaniem się bez
duszy i z duszą, ale wiedziała już coś o pocałunkach. Jego pocałunek różnił
się od pocałunków innych mężczyzn, i nie dlatego, że Barrie był w tym
lepszy. Było coś jeszcze, coś nieokreślonego.
Rozpięła mu koszulę i zsunęła ją z ramion. Uwielbiała jego gładką i
sprężystą skórę, pod którą kryły się potężne mięśnie. Nie przerywając
pocałunku, rozpiął jej sukienkę. Nałożyła bieliznę ze skrzyni posagowej i
miała tylko nadzieję, że elegancka koronka wynagrodzi nadmiar ciała na
brzuchu i udach.
Barrie mocował się z jej sukienką, co przypomniało Marisie, że ma
obandażowaną nogę i gdy już będzie zupełnie naga, może to wyglądać dość
dziwacznie i mało atrakcyjnie.
RS
104
Ale on nie patrzył na nią z odrazą. Przesuwał dłońmi po gładkiej skórze,
przyglÄ…dajÄ…c jej siÄ™ z zachwytem.
- Niczego w sobie nie zmieniaj - powiedział ochryple. Spojrzeli sobie w
oczy i Marisa stwierdziła, że to nie był żart czy banał. - Jesteś piękna,
Mariso, właśnie taka, jaka jesteś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]