[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mistrzem w grach politycznych. Gdyby więc był winny, wplątanie w tę sprawę Mrocznej Radnej
zadziałałoby tylko na jego korzyść. O wiele lepiej przycisnąć go samego, kiedy tylko nadarzy się
odpowiednia okazja.
Twi lekańska niewolnica zapukała do drzwi, a ze środka dobiegł głos Nyriss:
- Wejść!
Mroczna Radna znów siedziała przy konsoli komputera na środku pomieszczenia. Zanim
wstała i odwróciła się w stronę Scourge a, niewolnica zamknęła drzwi. Teraz byli w komnacie tylko
we trójkę.
- Powiedziano mi, że wykurowałeś się już z ran - powiedziała Nyriss.
- To nie było nic poważnego, mój panie - odparł Scourge.
- Popadłeś chyba w nawyk odnoszenia ran w mojej służbie.
- Zaskoczyła mnie obecność droidów szturmowych.
- A mnie zaskoczyło, że sprawiły ci tyle kłopotów.
Scourge nie odpowiedział.
Darth Nyriss rozciągnęła wysuszone, popękane wargi w niepokojącym uśmiechu, który
zdawał się wypełniać całą dolną część jej pomarszczonej twarzy. Scourge wytrzymał ten widok bez
słowa, aż wreszcie Mroczna Radna łaskawie pozwoliła mu zniknąć.
- Dziwi mnie, że ktoś o twojej reputacji miał takie problemy w walce z jednym droidem
szturmowym i kilkoma patrolowymi. Widziałam przecież, z jaką łatwością pokonałeś moich
najemników.
Zdecydowanie do czegoś zmierzała, ale Scourge nie miał pojęcia do czego.
- Ja... ja nie rozumiem, o co tu chodzi - przyznał w końcu.
- Właśnie. Nie rozumiesz - zgodziła się, na chwilę przywołując swój niepokojący uśmiech. -
Powtórz głośno Kodeks Sithów - poleciła, zupełnie jak jeden z instruktorów w Akademii.
- Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja. Dzięki pasji osiągam siłę - słowa przychodziły
Scourge owi naturalnie. Podczas szkolenia zostały mu wpojone tak dogłębnie, że stały się jego
drugą naturą. - Dzięki sile osiągam potęgę. Dzięki potędze osiągam zwycięstwo. Dzięki zwycięstwu
zrywam łańcuchy.
- Znasz słowa, ale nie w pełni je rozumiesz - zganiła go Nyriss. - Ciemna Strona Mocy
czerpie z najsilniejszych emocji: gniewu, nienawiści, strachu. Uczymy się używać naszych emocji,
by osiągnąć swój prawdziwy potencjał i gromić naszych wrogów Mocą.
Scourge zwalczył rodzącą się w głębi duszy niecierpliwość. Mroczna Radna nie mówiła
niczego, czego by nie słyszał niezliczoną ilość razy podczas szkolenia, ale musiała mieć ku temu
jakiś powód, którego on jeszcze nie dostrzegał.
- Moc przenika wszystkie żywe istoty - kontynuowała. - Kiedy walczymy z przeciwnikiem z
krwi i kości, czerpiemy również z jego emocji. Wszyscy użytkownicy Ciemnej Strony robią to do
pewnego stopnia instynktownie. Jest to tak naturalne, że większość instruktorów nawet nie myśli,
żeby tego uczyć. - Przerwała, a Scourge nadal zastanawiał się, po co mu to wszystko mówi.
- Przestudiowałam nagrania twoich nauk w Akademii i obserwowałam twoją walkę z
najemnikami na moim dziedzińcu - powiedziała w końcu. - Masz szczególny dar. Nie tylko
korzystasz z emocji swoich wrogów, ale też czerpiesz z nich pełnymi garściami. Pochłaniasz ich
podstawowe fobie, a one wzmacniają twoją nienawiść i twój gniew. Są paliwem dla potęgi Mocy.
Przemieniają cię w narzędzie śmierci i zniszczenia.
Scourge skinął głową. Walka z żywym przeciwnikiem była upajająca. Każdy atak i riposta
sprawiały, że jego żyłami przepływała fala wzmacniającego, energetyzującego żaru. Ale prawie go
nie czuł tam, w kompleksie FDU.
- Kiedy walczyłem z droidem strażniczym, nie miałem z czego korzystać - zauważył. - Był
zimny. Pusty.
- No właśnie. Próbowałeś karmić się jego nieistniejącymi emocjami i w ten sposób sam
siebie osłabiłeś. Ciekawe, że nikt tego u ciebie wcześniej nie zauważył. Nawet najpotężniejsze dary
wymagają instruktora, zanim zostaną należycie spożytkowane. - Pokręciła głową. - Tak się
przyzwyczaiłeś do swojego daru, że zaniedbujesz najbardziej podstawowe zródło potęgi: siebie
samego. Kiedy po raz kolejny znajdziesz się w podobnej sytuacji, musisz skupić się na sobie.
Czerpiąc z własnych emocji, zniszczysz swoich mechanicznych wrogów równie łatwo, jak robisz to
z organicznymi.
Scourge skinął głową. Nie lubił być pouczany, ale spostrzeżenie Nyriss było celne. Zdał
sobie sprawę, że naprawdę zaczął całkowicie polegać na emocjach wrogów, które napędzały jego
potęgę. Do tej pory przez myśl mu nie przeszło, że taka umiejętność może być też słabością. Z
czasem jednak, dzięki szkoleniu, będzie mógł sobie z nią poradzić.
- To cenna lekcja, mój panie. Wezmę ją sobie do serca.
- Pracuje dla mnie wystarczająco wielu pochlebców - odparła, nie przejmując się jego
wdzięcznością.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]