[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaspokojenia własnej ambicji nie uważał Agezylaos za
rzecz właściwą. Najpierw zatem nie dawał mu sposobnoś-
ci do żadnych większych przedsięwzięć i nie przydzielał
mu żadnych stanowisk kierowniczych. Następnie tych
wszystkich, na których, jak zauważył, Lizandrowi naj-
więcej zależało, odprawiał z niczym i mieli oni u niego
mniej szans niż ktokolwiek inny. W ten sposób chciał po-
woli usunąć i rozwiać znaczenie i wpływy Lizandra.
Wreszcie Lizander doznając wszędzie trudności spo-
strzegł, że jego starania o interesy przyjaciół odnoszą
wręcz przeciwny skutek. Przestał więc pomagać im oso-
biście, a nawet zwrócił się do nich z prośbą, by nie przy-
chodzili do niego i nie okazywali mu szczególnego sza-
cunku, ale żeby raczej zwracali się ze swoimi sprawami
bezpośrednio do króla i do tych osób, które swoim wiel-
bicielom mogą przynieść obecnie więcej korzyści.
Usłyszawszy to przestali go na ogół niepokoić sprawami
publicznymi, ale nie odstąpili od zwykłego okazywania
mu szacunku. Przystępowali więc do niego na spacerach
i w gimnazjonach, przez co jeszcze więcej zmartwienia
niż przedtem sprawiali zazdrosnemu o popularność i po-
ważanie Agezylaosowi. Doszło do tego, że Agezylaos czę-
sto zwykłym Spartiatom przydzielał w miastach naczelne
stanowiska wojskowe i cywilne, a Lizandra wyznaczył na
urząd dostawcy mięsa. Zwracał się też potem do Jończy-
ków, mówiąc z przekąsem: Niechże sobie teraz idą i niech
się kłaniają swojemu dostawcy mięsa!"
W tym położeniu Lizander uznał za właściwe porozma-
wiać z samym Agezylaosem. Rozmowa była krótka i praw-
dziwie lakoniczna.
Ty, Agezylaosie, doskonale umiesz upokarzać swoich
przyjaciół" powiedział Lizander.
Jeżeli chcą być ważniejsi niż ja sam. Kto wzmacnia
moją powagę, ma także słuszny w niej udział" brzmia-
ła odpowiedz.
Ale może, Agezylaosie mówił dalej Lizander
twierdzisz tutaj więcej, niż ja w rzeczywistości robiłem.
W każdym razie proszę cię, już choćby ze względu na lu-
dzi obcych, którzy na nas patrzą, postaw mnie pod twymi
rozkazami na takim stanowisku, na jakim zdaniem twoim
najmniej ci będę uciążliwy, a najbardziej pożyteczny".
Rozdział dwudziesty czwarty
Został więc Lizander wysłany pózniej ze szczególną
misją na Hellespont. Tam choć trwało w nim rozgory-
czenie na Agezylaosa nie zaniedbał jednak swego obo-
wiązku, lecz Persa Spitrydatesa, człowieka znakomitego
pochodzenia, stojącego na czele przydzielonej mu armii,
wówczas zaś poróżnionego z Farnabadzosem, nakłonił do
przejścia na stronę Agezylaosa.
Poza tym jednak Agezylaos niczego mu już w tej woj-
nie nie zlecał. Po pewnym czasie Lizander odpłynął więc
do Sparty bez sławy i pełen gniewu na Agezylaosa, ale
jeszcze więcej niż dotychczas pełen nienawiści do całego
istniejącego w Sparcie ustroju politycznego. Toteż wszyst-
ko, co sobie już dawno obmyślił i przygotował w zamia-
rze dokonania przewrotu politycznego, teraz postanowił
bezzwłocznie wprowadzić w czyn.
Otóż kwitnął wówczas w Sparcie rozległy i świetny ród
Heraklidów, którzy niegdyś połączyli się z Dorami i przy-
byli na Peloponez. Ale nie każdy z jego członków miał pra-
wo do udziału w dziedzictwie władzy królewskiej. Władzę
tę mogli piastować tylko członkowie dwóch domów no-
szących nazwę Eurypontydów i Agiadów. Pozostałym
samo urodzenie nie dawało w państwie większych praw
niż innym obywatelom. Ale odznaczenia za działalność
i dzielność dostępne były wszystkim, którzy zdołali je
zdobyć. Do takich właśnie należał Lizander: wzniósł się
on na wysoki szczebel sławy przez swoje czyny, zyskał
sobie wielu stronników i wielkie wpływy, a teraz nie
mógł znieść, żeby miasto, które dzięki niemu się rozrosło,
miało być kierowane przez innych ludzi, dzierżących
godność królów, rodem jednak wcale nielepszych od niego.
Planem jego było znieść władzę dwóch domów panują-
cych i udostępnić ją wszystkim Heraklidom, względnie
jak niektórzy podają nie Heraklidom, lecz ogółowi
Spartiatów, tak żeby ten zaszczyt przypadał nie tylko po-
tomkom Heraklesa, ale również ludziom takim jak sam
Herakles, cenionym według męstwa, które i jemu przy-
niosło cześć boską. Lizander miał nadzieję, że gdy takim
ludziom będzie się przyznawać władzę królewska, on
pierwszy spośród Spartiatów zostanie wybrany królem.
Rozdział dwudziesty piąty
Najpierw więc zabrał się osobiście do przygotowania
opinii i przekonań obywateli. W tym celu wyuczył się na
pamięć mowy, którą mu ułożył Kleon z Halikarnasu. Ale
gdy zobaczył, że niezwykłość i wielkość jego nowatorskich
poczynań wymaga silniejszych środków pomocniczych,
puścił w ruch jak w teatrze podczas przedstawienia
całą maszynerię, aby w ten sposób wywrzeć na obywa-
telach odpowiednio silne wrażenie. Ułożył zatem i przy-
gotował sobie przepowiednie pytyjskie i różne inne od-
powiedzi boskich wyroczni, bo wiedział, że nic mu nie
pomoże zręczność słów Kleona, jeżeli jakimś strachem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]