[ Pobierz całość w formacie PDF ]
telefonował z Londynu i donosił o braku postępów w negocjacjach i wygórowanych
żądaniach porywaczy. Z czasem obie strony zaczęły się jednak dogadywać. Nie powinna się
martwić, gdyż przedsięwzięto wszystkie możliwe środki ostrożności. Sam Edward dzwonił
cztery razy, ale ledwie go słyszała. Wyczuwała tylko z głosu, jak bardzo musiał być
wyczerpany bezustannym napięciem. Bella jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak bezsilna i
zarazem tak straszliwie samotna.
W ciągu dwóch tygodni stworzyła potężną rzezbę z metalu i drewna, zupełnie inną od
jej kameralnych prac. Po ukończeniu, jak zwykle wypalona wewnętrznie i wyczerpana,
zapragnęła odpoczynku i pociechy. Telefoniczne rozmowy z Angelą nie spełniały swojej roli,
więc umówiła się z Jasperem. Szczęśliwym trafem realizował projekt w Nowym Jorku i z
radością przyjął zaproszenie.
Zjedli obiad w małym bistro przy Greenwich Village, a potem, gdy pili kawę. Jasper
zaczął opowiadać o Alice, malując obraz inteligentnej, uczuciowej dziewczyny, którą kochał
i która kochała swojego brata.
Edward załamał się po jej śmierci mówił. Podejrzewam, że do dziś się z tego
nie otrząsnął. Nigdy nie widziałem, żeby był zakochany w którejkolwiek z kobiet, z którymi
spotykał się potem. Sprawiał wrażenie, jakby był zrobiony z lodu. Jasper na moment
zapatrzył się w dal nieobecnym spojrzeniem. Jakaś cząstka mnie będzie zawsze kochać
Alice. Wiem, że bylibyśmy szczęśliwi, ale ona nie żyje już od pięciu lat, Bello& a ja
spotykam się z kimś w Bostonie.
Z kimś miłym? zapytała z uśmiechem. Zrobił łobuzerską minę.
Miłym, ślicznym i w dodatku mistrzowsko grającym w tenisa. Nagle spoważniał.
Nie ośmieliłem się powiedzieć o tym Edwardowi, aby nie pomyślał, że zdradziłem
pamięć Alice. Nigdy jej nie zdradzę. Ale życie toczy się dalej, Bella, a ja chcę założyć
rodzinę i zbudować dom za miastem. No wiesz, typowe marzenia w moim wieku. A propos
domu, czy opowiadałem ci o wiejskiej rezydencji Edwarda w Prowansji?
Bella słuchała z przyjemnością. Uwielbiała opowieści o nim z czasów, gdy go jeszcze
nie znała, kiedy był młodszy i szczęśliwszy. Powoli powstawał jego nowy portret. Portret
człowieka pełnego rodzinnych uczuć, który nie był opętany przez ponure demony. Pózniej,
idąc spać, usiłowała rozwikłać jeszcze jedną zagadkę, a mianowicie dlaczego odesłał jej
czek z suma uzyskaną za sprzedaż domu Phila, oraz dlaczego nie opublikował ani słowa na
temat jej ojczyma.
Nazajutrz poszła do biblioteki i przejrzała stare numery gazet, w których pisano o
śmierci Alice. Fotografie wstrząsnęły Bellą, zwłaszcza jedna, na której Edward stał samotny
wśród tłumu z tragiczną twarzą, patrząc niewidzącym wzrokiem.
Podczas kolejnych dziesięciu dni znów pracowała jak w transie. Kiedy skończyła
rzezbę, zajęła się sprawą czeku, odrzuconego przez Edwarda. Wyszukała organizację w
Chicago, zajmującą się dziećmi ulicy, sprawdził ją i posłała tam całą sumę.
Lecz jej dni stawały się coraz bardziej puste, podobnie jak łóżko, w którym przewracała
się, nie mogąc zasnąć. Schudła i wyglądała tak mizernie, że przyjaciele zaczęli prześcigać się
w dobrych radach, od kuracji witaminowej po wyjazd na tropikalne wyspy. Pewnego
grudniowego dnia, gdy szał świątecznych zakupów rozkręcił się na dobre, a podły nastrój
Belli sięgnął ostatecznego dna, zadzwonił telefon.
Bello, jestem w Londynie.
Ten głos! Serce zabiło jej jak szalone.
Edward? Czy wszystko w porządku? wyjąkała.
Tak, tak. Hej, czemu płaczesz? Jego głos również się łamał.
To nic, zaraz mi przejdzie łkała, ocierając mokre policzki.
Przyleciałem parę godzin temu. Rodziny porwanych czekały na nas na lotnisku&
Zajmują się nimi psycholodzy, ale ja już nie jestem im potrzebny.
Wszyscy zostali zwolnieni?
Krótko opisał jej całą akcję, lecz niewiele z tego zapamiętała. Edward wrócił i jest
Londynie, tylko to było ważne.
Bella, jesteś tam? upewnił się. Tak? Posłuchaj, resztę opowiem ci pózniej, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]