[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozorne. Jego oddech przyspieszył tylko nieznacznie. Była
dziwnie pewna, że przyczyną jest bliskość jej ciała, a nie cię-
żar. Potwierdzało to, że wciąż jej pragnął, niezależnie od te-
go, jak zle o niej myślał.
A może wystarczyłaby mu jakakolwiek kobieta? Czuła
jednak instynktownie, że to nieprawda.
Skręcił w lewo i ruszył szerokim korytarzem. Krzyżowało
się z nim kilka mniejszych, a z obu stron zdobiły je wspaniałe
lustra i obrazy oraz misternie rzezbione drzwi.
Stanął się przed jednymi z nich, wciąż trzymając ją na rę-
kach.
- To twój pokój - oznajmił spokojnie.
Wydawało się, że drzwi niczym się nie różnią, i zasta-
nawiała się, skąd właściwie wiedział, które są właściwe.
- Coś nie tak? - zapytał, jakby czytał jej w myślach.
- W zasadzie nie... Tylko przyszło mi do głowy, że jeśli
będę musiała wyjść z pokoju, to trudno mi będzie do niego
trafić...
- Nie ma potrzeby, żebyś wychodziła, przynajmniej do
rana. Każdy pokój w tym skrzydle ma własną łazienkę.
- Ach. - Poczuła się głupio. - Ale te wszystkie drzwi wy-
glądają jednakowo.
- Może na pierwszy rzut oka, ale jeśli przyjrzysz się pła-
skorzezbom, przekonasz się, że każda jest inna. Większość
przedstawia rzymskich bogów i boginie, których było cał-
kiem sporo... Może zechciałabyś przekręcić klamkę? - zapy-
tał, nie zmieniając tonu.
Przekręciła ciężką, metalową kulę. Otworzył drzwi ra-
92
S
R
mieniem i wniósł ją do dużego, pięknie umeblowanego po-
koju. Ostrożnie postawił ją na ziemi. Kiedy cofał dłoń, mus-
nął bok jej piersi.
Było to jakby przypadkowe dotknięcie, ale wystarczyło,
by jej sutki stwardniały. Modliła się, by nie dostrzegł tych
dowodów podniecenia.
- %7łeby znalezć swój pokój - ciągnął - wystarczy, żebyś
się rozglądała za obliczem Janusa. - Wskazał na główną pła-
skorzezbę na drzwiach, przedstawiającą dwie identyczne twa-
rze, patrzące w przeciwnych kierunkach. - Jak widzisz, ma
dwie twarze... - w jego głosie pojawił się dziwny ton.
- Wybrałem ten pokój specjalnie dla ciebie. Ale nie z po-
wodów, które sobie pewnie wyobrażasz... - dodał, gdy się za-
rumieniła. - Janusa przedstawia się zazwyczaj z dwiema twa-
rzami, bo jest strażnikiem drzwi, a każde drzwi wychodzą na
dwie strony. Jest też bogiem nowych początków...
Kiedy zastanawiała się, czy w jego słowach jest jakieś
głębsze znaczenie, dodał lekko:
- Kiedy pytałem, jakie masz plany, mówiłaś chyba, że te
wakacje mają być nowym początkiem?
I tak miało być. Chociaż to, co miało być cudowną przy-
godą, nie okazało się dokładnie tym, co planowała.
- Tak. A teraz chcę, żebyś ty odpowiedział na pytanie
- oznajmiła, bo potrzeba wyjaśnienia nie dawała jej spokoju.
- Dobrze. Co chcesz wiedzieć?
- Skoro myślisz o mnie tak zle, dlaczego poszedłeś ze
mną do łóżka?
Przez chwilę wydawał się skonsternowany.
- Nie mogłem się powstrzymać - przyznał dość ponuro.
93
S
R
- Pragnąłem cię tak bardzo, że nie potrafiłem po prostu
odejść.
- Chyba łatwo odejść od kobiety, do której czuje się wy-
łącznie pogardę.
- No, nie powiedziałbym, że wyłącznie... Byłaś jedno-
cześnie niepokojąca i czarująca, i byłem zazdrosny o Johna...
Chociaż byłem za to na siebie wściekły, odkryłem, że pragnę
cię bardziej niż jakiejkolwiek innej kobiety...
Poczuła niemal dziką satysfakcję. Przynajmniej pożądanie
było obustronne.
- Nadal tak jest - wpatrywał się intensywnie w jej twarz. -
A ty czego chcesz?
Z domyślnym, pewnym siebie uśmiechem położył dłonie
na jej ramionach. W ten prosty sposób wzbudził u niej gwał-
towniejsze pożądanie niż Jeff przez te wszystkie miesiące
małżeństwa.
Pochylił ciemną głowę, by ją pocałować. Nagle, gdy jej
wargi się rozchyliły, a ciało stało się miękkie i podatne, roz-
jaśniło jej się w głowie.
- Chcę, żebyś uwierzył, że nie jestem taką kobietą, za ja-
ką mnie bierzesz zawołała, wyrywając mu się.
Wyraznie go to zaskoczyło, ale szybko się opanował.
- Chciałbym wierzyć, że jesteś niewinna jak nowo na-
rodzone dziecko, ale okoliczności temu raczej przeczą... Je-
stem jednak gotów zaczekać z ostateczną decyzją, aż się le-
piej poznamy.
- Jesteś arogancką świnią - powiedziała cicho. Roześmiał
się i delikatnie przesunął palcem po jej policzku.
- Ale i tak chcesz ze mną spać?
94
S
R
Była to pokusa niemal nie do odparcia. Zacisnęła zęby.
Jeśli mu ulegnie, tylko potwierdzi jego złą opinię o niej.
- Nie, nie chcę - zaprzeczyła stanowczo.
- Jesteś pewna? To najlepszy i najprzyjemniejszy sposób,
żeby się szybko nawzajem poznać.
- Absolutnie pewna.
- Szkoda.
- A teraz proszę, wyjdz.
- Jeśli naprawdę tego chcesz... Dobranoc, Nicola. Słod-
kich snów. A tak przy okazji - odwrócił się w drzwiach -
mieszkam w sąsiednim pokoju. Jeśli przypadkiem zmienisz
zdanie, to między pokojami są drzwi.
Zesztywniała, słysząc to bezczelne zaproszenie. Drzwi się
za nim zamknęły. Ciekawe, czy od początku to zaplanował?
Czy dlatego dał jej ten akurat pokój? %7łeby sobie wszystko
ułatwić?
Próbowała nie myśleć o nim, o tym, jak jest blisko, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]