They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

byłby okropnie zły na siebie i na osobę powodującą ten dziwny stan pełnego pogotowia. Nie lubił okazywać
słabości, tak samo jak nie przepadał za manifestowaniem uczuć. Zawsze, i wszędzie musiał sprawować nad
wszystkim kontrolę, inaczej czuł się niespokojny.
Teraz jednak było inaczej. To, że tak mocno odczuwa bliskość Katrin Wardwell, sprawiało mu wręcz
przyjemność. Nigdy nie miał wątpliwości, że pomiędzy nim a nią istnieje jakaś niezwykła więz. I oto właśnie
mógł się przekonać, że nawet upływ czasu nie był w stanie jej osłabić.
Gdy pojawiła się w salonie, przypatrzył się jej uważnie. Oczywiście nie mógł nie zauważyć wszystkich zmian,
które nastąpiły w niej z biegiem lat. Jako młoda dziewczyna była wysoka, szczupła i świeża niczym wiosenny
poranek. Katrin, którą spotkał po latach, zachowała wiele z niezwykłych walorów swej urody, ale też dużo
zyskała - miejsce młodzieńczej naiwności zajęła mądrość życiowego doświadczenia, na ciągle pięknej twarzy
odbijała się siła charakteru, oczy stały się bardziej tajemnicze i bardziej intrygujące. Nie była bynajmniej
zmęczoną, przygaszoną i utrudzoną życiem kobietą w średnim wieku, lecz atrakcyjną, dojrzałą  czterdziestką ,
bez wątpienia seksowną i pociągającą.
Wolno podeszła do stolika i nalała sobie kawy, którą sam przyniósł z kuchni podczas jej nieobecności.
- Przepraszam, że czekałeś tak długo - uśmiechnęła się do niego w ten sam cudowny sposób, który wiele razy
wyłaniał się z jego pamięci w czasie bezsennych nocy.
- Nie ma sprawy. Jak widzisz, twoje córki dotrzymują mi towarzystwa - odparł, choć mówiąc  córki , w
pewnym sensie mijał się z prawdą. Jedynie Aly zwracała na niego uwagę i zabawiała go rozmową. Dana, cały
czas nastroszona, nie podnosiła oczu znad puzzli i ani razu nie otworzyła ust. Najwyrazniej nie miała ochoty
zawierać bliższej znajomości ze starym znajomym matki.
- Mamo, siadaj tutaj - zachęciła Aly i pokazała na miejsce obok Michaela.
- Nie! Chcę, żeby usiadła obok mnie! - Dana zaprotestowała tak gwałtownie, że wszyscy spojrzeli na nią z
konsternacją. W salonie zapanowało pełne napięcia milczenie, a ciężką ciszę przerywało jedynie miarowe
bębnienie deszczu o gontowy dach.
Katrin usiadła spokojnie obok Dany. Ponad stołem przesłała Michaelowi przepraszające spojrzenie. Jej wzrok
zdawał się mówić:  Sam rozumiesz, jak to jest z dzieciakami w tym wieku . Ale on wcale nie wiedział. Nie
chciał wiedzieć.
- No dobrze - odezwała się matka do córki. - Rozumiem, że potrzebujesz mojej pomocy. Z czym teraz
walczysz? Brakuje ci pewnie jakiegoś fragmentu?
- Pępka Steve a Tylera - burknęła dziewczyna, nie podnosząc wzroku znad układanki.
44
- To spróbuj, czy będzie pasował ten - odezwał się Michael obojętnym tonem i podał dziewczynie część, którą
przed sekundą wypatrzył na kolorowym stosie.
Dana spojrzała najpierw na brakujący element, potem na Michaela, następnie znowu na układankę. Nie było
wątpliwości, że zaproponowany jej kawałek pasuje idealnie. Mimo te nie powiedziała Michaelowi  dziękuję i
prawie wyrwała z jego ręki rogaty kartonik.
Katrin wyraznie wstydziła się zachowania córki. Atmosfera w salonie tężała z minuty na minutę i nic już nie
było w stanie uratować tego przedziwnego wieczoru.
Jedynie Aly pozostawała obojętna na wybryki siostry. Najspokojniej w świecie podeszła do półek z książkami
i wyciągnęła jakieś opasłe tomisko. Powróciła z nim na sofę, po czym usadowiwszy się wygodnie, rozłożyła
książkę na kolanach i zagłębiła się w lekturze.
- Co tak pilnie czytasz? - zagadnęła Katrin, zapewne po to, by jakoś przerwać niezręczną ciszę.
- Encyklopedię.
- Encyklopedię? A czego w niej szukałaś?
- Informacji o tych czarnych ślimakach bez skorupy. Wiesz mamo, że one żyją tak jak ty? To znaczy same, nie
mają partnera.
- Co ty opowiadasz, kochanie? - Katrin znów się speszyła, a na jej policzki wypłynęły obfite rumieńce.
- No tak. Tu jest napisane, że te ślimaki, jako przedstawiciele mięczaków...
- Dobrze, oszczędz nam detali - przerwała córce, po czym spojrzała kątem oka na Michaela. Musiała odgadnąć
jego myśli, bowiem po chwili uśmiechnęła się niepewnie. On zaś patrzył na nią z rozbawieniem i kręcił głową,
jakby chciał powiedzieć, że Aly nie tylko wygląda jak matka, ale również zachowuje się dokładnie tak, jak
Katrin w jej wieku. - Wiem, wiem... - westchnęła i przegarnęła dłonią włosy.
- Co wiesz, mamo? - zainteresowała się Aly.
- Wiem, że kiedy ma się jedenaście lat, to trzeba pokazać całemu światu, że wie się wszystko lepiej niż inni.
Każdy chce się wtedy jakoś wyróżnić.
- No właśnie. A wiesz, że w szkole wszyscy mówią o mnie  młodsza siostra Dany ? A pan od fizyki to nawet
czasem się myli i mówi do mnie  Dana .
- I co, reagujesz? - zainteresowała się starsza siostra.
- Pewnie. Inaczej powiedziałby, że nie uważam.
Po tym pełnym goryczy stwierdzeniu ponownie zapadła głucha cisza. Ponieważ stawała się ona dość męcząca,
Katrin postanowiła szybko znalezć jakiś neutralny temat do rozmowy. Nie patrząc nawet na Michaela,
zaryzykowała pytanie o wyspę:
- Zdaje się, że niewiele się tutaj zmieniło od mojego ostatniego pobytu?
Nie odpowiedział od razu. Właściwie powinien jej teraz wyjaśnić, że przede wszystkim on sam się zmienił. %7łe
od lat nie mieszka na Zwierkowej Wyspie i nie jest tu żadnym dozorcą ani  złotą rączką . Mimo to milczał,
45
zapatrzony w grę światła na jej włosach. Czekał, aż spojrzy mu w oczy, dopiero wtedy był gotów wyznać
prawdę o swoim życiu.
Nie zrobiła tego. Siedziała wpatrzona w kubek kawy z takim natężeniem, jakby za chwilę miała zamiar
wywróżyć mu przyszłość z fusów. Milczenie stawało się coraz bardziej niezręczne, więc już miał otworzyć usta
i rzucić jakąś zdawkowa odpowiedz, gdy do kulejącej rozmowy znów włączyła się Aly
- Mama mówi, że można tu robić masę fajnych rzeczy %7łeglować, łowić ryby... To prawda?
- Prawda.
- Ma pan łódkę? - niespodziewanie odezwała się Dana.
- Mam.
- To super! - Twarz dziewczyny rozjaśniła się natychmiast - Jutro zawiezie nas pan na ląd!
- Dana! Za dużo sobie pozwalasz! - zawołała Katrin, zrozpaczona zachowaniem córki. - Przepraszam cię,
Michael. Naprawdę nie wiem, co ją dzisiaj ugryzło. Zwykle potrafi zachować się między ludzmi.
- Nic mnie nie ugryzło. - Dana lekceważąco wzruszył ramionami. - Po prostu mi się tu nie podoba. Nie ma
absolutna nic do roboty. Nuda. - Westchnęła. - To co, odwiezie mnie pan?
- Przykro mi, ale chyba nie będę w stanie ci pomóc. - Michael popatrzył twardo w pochmurne oczy
dziewczyny - Mam ostatnio kłopoty z silnikiem.
- Taka  złota rączka ? - spytała Dana kpiącym tonem, a zdruzgotana Katrin ukryła tylko twarz w dłoniach i z
niedowierzaniem potrząsnęła głową.
- Zalało mi świece i jeszcze ich nie wymieniłem - odpowiedział i podniósł się z fotela. - Jak chcesz, możesz mi
pomóc. Ale nie dziś, bo teraz na mnie już pora.
Ruszył do drzwi. Katrin poszła za nim. Nawet nie próbowała go zatrzymywać. Oboje wiedzieli, że nie ma
sensu narażać się na dalsze nieprzyjemności. Dana cały czas przyglądała im się uważnie, zła jak osa i gotowa do
ataku. Katrin zignorowała jej spojrzenia, wyszła z Michaelem do holu, a potem oparła się o framugę i bez słowa
obserwowała, jak wkłada kurtkę i kalosze.
Na jej ustach błąkał się uśmieszek, który przypomniał mu na chwilę stare dobre czasy, kiedy mógł po prostu
chwycić ją w ramiona i całować do utraty tchu. Niestety, ich pocałunki należały już do przeszłości.
- Przestało padać - odezwała się cicho.
- To dobrze. Wybrałem idealną porę na powrót do domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl