They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szczury nie przestawały biec.
Umarli nie potrzebowali broni, więc Gaines i Hidalgo zabrali dwa bezpańskie AK-47
wraz z zapasowymi magazynkami. Gaines wiedział, że od tej pory w korytarzach było dosyć
miejsca dla ludzi z długą bronią. Prawdę mówiąc był zadowolony, że mieli karabiny. Wolał je
od swych M-16, poza tym mogli z nich skorzystać, kiedy natkną się na żołnierzy wroga.
Nie czekali długo. Sypialnia zatłoczona była ludzmi gotowymi na przyjęcie intruzów.
Ostrzegła ich strzelanina w magazynie.
Amerykanie też byli gotowi. Mieli zamiar dotrzeć do pomieszczenia, w którym
znajdowały się działa, bez których planowana ofensywa nie powinna pójść tak gładko.
Wymiana ognia trwała krótko, bowiem żołnierze w sypialni nie mieli za co się ukryć.
Za chwilę było po wszystkim. Jeden z mężczyzn zawołał coś po wietnamsku. Miał
przestrzelone płuco, lecz nie mogli mu w niczym pomóc, więc Hidalgo dobił go strzałem w
głowę. Przynajmniej nie musiał się męczyć.
Hidalgo też był ranny, ale dopóki Gaines nie powiedział mu o tym, nic nie czuł. Miał
odstrzelony kawałek prawego ucha, z którego płynął strumień krwi po policzku i szyi. Nie
martwił się tym specjalnie, bo rany uszu zawsze tak krwawiły, ale piekło niemiłosiernie.
Nie mieli czasu. Musieli się dostać do magazynu broni, zanim ktoś ich zatrzyma.
Jeszcze jedna taka potyczka mogła być dla nich ostatnią.
Gaines założył ładunki, potem ruszył biegiem. Hidalgo prawie deptał mu po piętach.
Nagle zdał sobie sprawę, że przestał się bać tuneli, nie przerażała go już wizja spadających na
niego zwałów ziemi. Westchnął z ulgą. Wiedział, że wszystko będzie dobrze.
Tego dnia zdobył się na największy wyczyn w życiu, lecz nie miał zamiaru nikomu o
tym mówić. Gdyby się ktoś przypadkiem dowiedział, pękłby ze śmiechu.
Tego dnia Johnny Hidalgo przestał się bać tuneli.
18
Wiadomości, które porucznik Oanh otrzymywał z pola walki zaniepokoiły go. Wszystko
przebiegało zgodnie z planem, ale coś mu się nie podobało. Amerykanie nie odnosili takich
strat, jak się spodziewał i mimo że starali się ścigać wycofujące się oddziały Wietkongu, nie
robili tego z przekonaniem. Zastanawiał się, dlaczego. Czy generał Vinh czegoś nie
przewidział? Niemożliwe. Jego plany były zawsze wzorem dokładności.
Do pomieszczenia, w którym siedział Oanh wbiegł nagle żołnierz z meldunkiem.
- Wróg w tunelu, panie poruczniku!
- Znowu? - warknął Oanh - Tym razem nam się nie wymkną! Zbierz ludzi,
pozabijamy ich wszystkich!
Gaines z Hidalgo zbliżając się do magazynu artylerii zachowywali szczególną
ostrożność. Spodziewali się, że będzie doskonale strzeżona i nie zawiedli się. Sześciu na
dwóch.
- Musimy się tam dostać - powiedział. - Ale czekają już na nas, albo na kogoś innego.
- Nie da się ich oszukać - zawtórował Hidalgo. - Czas na noc świętego Bartłomieja.
Gaines spojrzał nań pytająco.
- Zmasakrujemy ich - z tymi słowy Hidalgo wyszedł zza zakrętu i otworzył ogień.
To był Hidalgo, o którym mu opowiadano. Gaines nie mógł zrobić nic innego, jak
tylko dołączyć do niego.
Szli jeden obok drugiego, ramię przy ramieniu, ziejąc ogniem z karabinów. Strażnicy
także odpowiadali ogniem, ale Amerykanie byli jak zaklęci. Kule trafiały w ściany, sufit i
podłogę, nawet w spodnie Gainesa, ale żaden z nich nie został trafiony.
Strażnikom wiodło się znacznie gorzej: jeden, przecięty przez Hidalgo serią na pół,
zwalił się tuż obok drugiego, trafionego w głowę. Gaines w tym czasie zastrzelił trzech.
Ostatni przestraszył się i próbował ukryć w magazynie, między skrzyniami z amunicją, ale
tam dopadł go Hidalgo i trafił serią między łopatki.
Założyli ładunki i wycofali się.
DeLuca usiadł i ogarnął się. Szczurów już nie było, a on miał szczerą nadzieję, że
nigdy nie wrócą. Wypłoszenie ostatniego z nogawki spodni było równie niezapomnianym
przeżyciem, lecz z pomocą Thu udało się. Gryzoń pobiegł za swymi towarzyszami. Gdzieś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl