They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czym człowiek jest w swojej najgłębszej istocie, będzie w końcu wiadome jemu samemu i wszystkim
innym. Ostateczne tajemnice nie istnieją. W tym świadomym śnie śpiew obu księży, tak jak większość
tego, co dzieje się w stanie świadomego śnienia, był po prostu nie do opisania. Pamiętam
niesamowitą głębię i wibrację tych śpiewnych dodających siły i wywierających wrażenie słów. Każda
sylaba żyła energią. Każde słowo było falą płynącą z najgłębszych zakątków kosmosu poprzez tych
dwóch księży, dwa ludzkie kanały, by w pełni dostrojeni i otwarci słuchacze niczym gąbka wchłonęli je
całkowicie. Istotnie, ludzie byli oczarowani wspaniałą wibracją śpiewu, która naprawdę była wibracją
Ducha. We śnie również byłem oczarowany pięknem boskiej muzyki płynącej z dwóch wybranych
przez Niego instrumentów. To była prawdziwa liturgia! Było to nabożeństwo, jakiego nie przeżyłem
nigdy wcześniej na jawie. Jan Złotousty i ojciec Gene Lucas zaprezentowali swój boski dar. Zwięty był
kanałem, przez który mogła płynąć boska energia, płynąć nieprzerwanie dzięki temu, że została
usunięta blokada ego. Współczesny ksiądz był doskonale dostrojony do swojego duchowego przodka.
Nie potrafię wyobrazić sobie bardziej dosłownej definicji świętości, pełni, czy łaski.
We śnie widziałem jedynie część słuchaczy Jana Chryzostoma, tych, którzy stali najbliżej ołtarza.
Stali wyprostowani, czujni, z błyszczącymi oczami, dostrojeni do jego śpiewu. Ani oni, ani ja nie
rozumieliśmy znaczenia słów i intelektualnej treści śpiewu, a jednak wszyscy we śnie akceptowaliśmy
go. Zpiew był tym, czym był. Jego istotą była energia. Jego wibracja posiadała specjalną,
uzdrawiającą moc. We śnie czułem głęboki szacunek dla witalności starożytnego języka i dla wibracji
płynących poprzez głosy obu księży, tego dawnego, jak i współczesnego.
Potraktowałem ten sen jako zachętę, aby rozwinąć tę pełnię mocy i energii wewnątrz mnie
samego, żeby móc wypowiadać "moją prawdę" z pełną elokwencją i przekonaniem "złotoustego". Z
wielką przyjemnością odczytywałem ten sen wielokrotnie, ponieważ zawierał tajemnicę. Nadal sądzę,
że jeszcze nie w pełni pojąłem jego znaczenie i wagę, z czym trzeba się pogodzić. Być może sen ten
będzie miał mi coś więcej do powiedzenia, gdy stanę się starszy. Gotów jestem poczekać, aż wyjawi
się przede mną jego pełnia.
UH UH UH
WsteczUH / Spis TreściUH / DalejU
5. Blokady i bariery
Istnieje zawsze światło świecące w ciemności dla tych, którzy ośmielą się otworzyć w nocy oczy.
Richard Bach
Następną część eksperymentu poświęciłem na zrozumienie moich oporów przed świadomym
śnieniem. Ci, którzy zaznajomieni są z procesem rozwoju psychicznego, wiedzą, że większość ludzi
jeszcze nie w pełni przygotowanych do zmian w życiu stawia w pewien sposób opór tym zmianom. Na
tym etapie mojego eksperymentu, około pięciu miesięcy od jego rozpoczęcia, zacząłem poszukiwania
głębiej wewnątrz siebie, żeby zrozumieć własną gotowość lub brak gotowości do zmian. Przypadkowo
przeczytana książka Petera Druckera, dobrze znanego konsultanta zarządzania i organizacji, rzuciła
nieco cennego światła na ten temat. Drucker twierdzi, że istnieją cztery warunki psychicznej gotowości
człowieka do zmian: 1) Zmiana musi wydawać się racjonalna. Ludzie zawsze przedstawiają sobie
nawet najbardziej irracjonalne i dziwaczne zmiany jako racjonalne; 2) Zmiana musi sprawiać wrażenie
poprawy poprzedniej sytuacji; 3) Zmiana musi zachodzić w stosownym tempie. Nie może być zbyt
szybka, ani zbyt wielka, aby nie zniszczyć znanych już psychicznych "punktów orientacyjnych", które
sprawiają, że czujemy się jak w domu; 4) Zmiana musi jasno i wyraznie wzmacniać nasze poczucie
psychicznego bezpieczeństwa [Peter Drucker, The Practice of Management, str. 269]. Rozmyślając
nad tymi czterema warunkami zacząłem widzieć, że czwarty punkt na liście Druckera był tym, który
najbardziej mnie dotyczył. Zacząłem zastanawiać się, czy intensywność moich świadomych snów
naruszała moją starą równowagę wewnętrzną i groziła podstawowemu bezpieczeństwu.
Jednym z paradoksów psyche jest to, że potrafimy coś chcieć i jednocześnie nie chcieć (mieć
opory). Często im bardziej czegoś pragniemy, tym większe wątpliwości, obawy i opory rodzą się w
naszych umysłach w miarę jak zbliżamy się, lub osiągamy obiekt pragnień. Ten lęk jest w istocie
ukrytym błogosławieństwem, ponieważ potwierdza, że przypisujemy obiektowi pragnień dużą wartość.
Im większa wartość, tym lęk i obawy, w miarę jak zbliżamy się do obiektu naszych pragnień, stają się
intensywniejsze. Na przykład typowy pan młody i panna młoda są zwykle bardzo nerwowi w dniu
ślubu, a często również przez wiele dni i tygodni poprzedzających to wielkie wydarzenie. Oboje
wiedzą, że ślub wiąże się z poważnym zobowiązaniem, a wysoki stopień lęku i obaw odpowiada
wysokiemu stopniowi ważności, jaki nadają temu wydarzeniu.
Po około pięciu miesiącach ciągłych i regularnych świadomych snów wkroczyłem w etap, który
okazał się moim pierwszym "martwym okresem", czasem, kiedy świadome sny zniknęły. Martwiło
mnie to, ale równocześnie wiedziałem, że istnieją pewne bariery, świadome i nieświadome, które
wkrótce będę musiał zbadać. Owe bariery trzeba będzie zidentyfikować i usunąć z umysłu, jeśli
miałbym wkraczać w światło regularnie i zachowywać przy tym poczucie równowagi. W tym czasie
miałem serię normalnych snów ukazujących moje opory i emocje blokujące stan świadomego śnienia.
Oto pierwszy z tych snów:
Skaleczenia na rękach, 20 kwietnia 1981 roku
Siedzę przy stole w jadalni Kolegium Zw. Józefa w Mountain View. W pokoju jest mnóstwo
seminarzystów i wykładowców siedzących na swoich zwykłych miejscach. Posiłek jest już niemal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl