They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kilka razy uderzyłem się pięścią w czoło. O czym
ja, do jasnej cholery, myślę? O rozkawałkowywaniu
zwłok? Po co? Po pierwsze, czy nie oglądałem dość
odcinków CSI, żeby wiedzieć, że sam bym się prosił o
odkrycie? Plamka krwi tu, ślad zostawiony przez
ząbki piły od teścia tam, i już by mnie mieli. Po
drugie, po co się wysilać przy ukrywaniu zwłok?
Dlaczego po prostu nie poszukać w miarę odludnego
mostu nad rzeką i nie przerzucić ziemskich szczątków
Kjikeruda przez balustradę? Możliwe, że ciało
wypłynie i zostanie odnalezione. Co z tego? I tak nic
nie powiąże mnie z zabójstwem. Nie znam żadnego
Ovego Kjikeruda i nawet nie potrafię prawidłowo
napisać słowa  kurara .
Wybór padł na Maridalen. To zaledwie dziesięć
minut jazdy od miasta, mnóstwo jeziorek i rzek, a
poza tym przed południem w środku tygodnia jest tam
raczej pusto. Zadzwoniłem do Idy-Ody i zapo-
wiedziałem, że będę pózno.
Po półgodzinnej jezdzie minąłem kilka milionów
metrów sześciennych lasu i dwie z tych zapyziałych
wiosek, które leżą w szokująco bliskiej odległości od
stolicy Norwegii. W końcu przy żwirowej bocznej
drodze znalazłem most, jakiego szukałem.
Zatrzymałem samochód i odczekałem pięć minut. Nie
było widać ani słychać ludzi, samochodów czy
domów. Tylko od czasu do czasu rozlegał się zimny
krzyk jakiegoś ptaka. Czyżby kruka? W każdym razie
czarnego. Równie czarnego, jak nieruchoma
tajemnicza woda, odległa zaledwie o metr od
drewnianego mostu. Idealnie.
Wysiadłem i otworzyłem bagażnik. Ove leżał tak,
jak go wrzuciłem, twarzą w dół, ręce wzdłuż boków,
zgięty na wysokości bioder z wypiętym tyłkiem.
Rozejrzałem się po raz ostatni, żeby się upewnić, czy
jestem sam. W końcu zacząłem działać. Szybko i
skutecznie.
Plusk, kiedy ciało rozcięło powierzchnię wody,
zabrzmiał zaskakująco skromnie. Ledwie zafalowała,
jakby jezioro postanowiło być moim
sprzymierzeńcem w tym mrocznym działaniu.
Wychyliłem się przez balustradę i zapatrzyłem w
milczącą zamkniętą wodę. Próbowałem wymyślić, co
mam dalej zrobić. I kiedy tak stałem, nagle
zobaczyłem, że Ove Kjikerud unosi w moją stronę
bladozieloną twarz z szeroko otwartymi oczami, które
pragnęły wydostać się na powierzchnię. Topielec z
ustami pełnymi mułu i wodorostami we włosach.
Ledwie zdążyłem pomyśleć, że potrzebna mi whisky
na uspokojenie nerwów, kiedy twarz topielca całkiem
wyłoniła się z wody i dalej zmierzała w moją stronę.
Zacząłem wrzeszczeć. Trup też wrzeszczał
chrapliwie, wydając z siebie dzwięk, który zdawał się
pozbawiać tlenu całe otaczające nas powietrze.
Potem znów zniknął w ciemności. Co się stało?
Bo że stało się, było, do cholery, jasne. Echo wciąż
odbijało się od wierzchołków drzew.
Przeskoczyłem przez balustradę, wstrzymując
oddech w oczekiwaniu, aż ciało otoczy lodowata
woda. Uderzenie od pięt przeniosło się aż do głowy.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że mam grunt
pod nogami, a woda sięga mi do pasa. To znaczy ten
grunt nie był stały, bo pod jedną stopą coś się
poruszało. Zanurzyłem ręce w mulistej wodzie,
złapałem coś, co w pierwszej chwili wziąłem za wo-
dorosty, dopóki nie poczułem twardości czaszki, i
pociągnąłem. Twarz Ovego Kjikeruda znów się
ukazała. Mruganiem starał się pozbyć wody z oczu i
zaraz znów rozległ się chrapliwy krzyk człowieka,
który za wszelką cenę usiłuje złapać powietrze.
Tego było już za wiele. Przez chwilę miałem
ochotę puścić go i uciec.
Ale przecież nie mogłem, prawda?
W każdym razie zacząłem go ciągnąć w stronę
lądu przy końcu mostu. Przytomność Ovego znów
zrobiła sobie time out i musiałem walczyć o
utrzymanie jego głowy nad wodą. Kilkakrotnie
traciłem równowagę na miękkim śliskim dnie,
chyboczącym się pod moimi zniszczonymi butami od
Johna Lobba. Po kilku minutach udało mi się jednak
wtarabanić nas obu na brzeg, a stamtąd do
samochodu.
Oparłem czoło o kierownicę i próbowałem
oddychać.
Pieprzony ptak wrzeszczał drwiąco, kiedy koła
zaszorowały po drewnianym moście, wreszcie nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl